Kiedy masz ograniczoną moc obliczeniową i bardzo ograniczone pieniądze, uczysz się, jak budować rzeczy bardzo wydajnie - mówił na początku miesiąca Kai-Fu Lee, znamienity informatyk, naukowiec i pisarz. Jego słowa wypowiedziane w czasie Azjatyckiego Forum Finansowego w Hongkongu zwiastowały chińskie uderzenie w amerykański prymat w technologii sztucznej inteligencji.
Jakie konsekwencje może mieć ta „rewolucja”? Czy szok, jaki wywołali Chińczycy w Stanach Zjednoczonych, stanie się nowym „momentem Sputnika”? Bo to, że chińskie narzędzia AI będą mogły służyć cenzurze, operacjom dezinformacyjnym, wywiadowczym, jest bardziej niż pewne.
Od początku
To, czym jest sztuczna inteligencja, z angielska AI (skrót od Artificial Intelligence), tłumaczą setki definicji, począwszy od tych zawierających historyczne wątki - wśród twórców AI wymieniany jest Alan Turing, angielski matematyk, który szefował zespołowi łamiącemu kod Enigmy w czasie II wojny światowej - aż po oficjalne, zamieszczone także w polskich dokumentach rządowych, czy dokumentach OECD.
- Głównym celem sztucznej inteligencji jest odtworzenie ludzkiego sposobu postrzegania rzeczywistości i reagowania na nią, a następnie wykroczenie poza właściwe im ograniczenia - tak AI charakteryzuje definicja przygotowana przez Oracle, jednego z cyfrowych gigantów.
Kluczem jest uczenie, trenowanie modeli sztucznej inteligencji. Wzorce zachowań, wielkie ilości danych, informacji, są przetwarzane przez superkomputery o potężnych mocach obliczeniowych. Wyszkolone modele, których narzędziami są programy cyfrowe, m.in. chatboty, rozpoznają wzorce w danych i umożliwiają prognozowanie, mają możliwość szerszego zrozumienia ogromu dostępnych danych, umożliwiających automatyzację nadmiernie skomplikowanych lub przyziemnych zadań - wynika z definicji Oracle.
Od kilku lat ogólnodostępnym (za opłatą) narzędziem AI jest Chat GPT, samouczący się informatyczny program, bazujący m.in. na zawartości internetu, który można zainstalować w komputerze czy smartfonie. W powszechnym odbiorze jest elementem rozrywkowym, popularnonaukowym. Pomoże napisać pracę do szkoły, komunikat prasowy, odpowie na zadane pytania lub stworzy grafikę w oparciu o dostarczone dane lub wyobrażenia. I zrobi to w kilka sekund. To jednak tylko ułamek AI. Sztuczna inteligencja automatyzuje maszyny w przemyśle, pomaga w handlu personalizując oferty reklamowe. Daje możliwości zastąpienia ludzi w medycynie, sferze prawnej...
- AI stanie się z pewnej, szczególnej perspektywy rdzeniowym elementem wyposażenia wojskowego. W pierwszym rzędzie przychodzi na myśl autonomiczne kierowanie dronami, ich całymi rojami. Ale to także kwestia zarządzania łącznością, wręcz całą komunikacją w bardzo zaawansowanych systemach świadomości sytuacyjnej - podkreśla prof. Krzysztof Kubiak, politolog, historyk konfliktów zbrojnych z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Do niedawna uznawano prymat w rozwoju AI inżynierów amerykańskiej Doliny Krzemowej. Z pomocą przetwarzania dostępnych danych przychodziły coraz bardziej zaawansowane technologie, m.in. chipy - mikroprocesory o rosnącej mocy obliczeniowej. Systemy szkolące AI w Stanach Zjednoczonych mają być potężne. Do ich zasilania potrzebne będą wielkie zasoby energii. Wiele z nich miało mieć swoje własne elektrownie.
Daleko w tyle, choć na drugim miejscu, w rozwoju technologicznym AI mieli być Chińczycy.
Rewolucja styczniowa
20 stycznia chiński startup DeepSeek ogłosił uruchomienie własnego modelu AI. Został on udostępniony w sieci za darmo. Kilka dni później kolejna chińska firma, Alibaba podała, że jej nowy model sztucznej inteligencji Qwen 2.5-Max przewyższa swymi możliwościami produkty koncernów Meta, OpenAI (amerykańskich), ale także chińskiego DeepSeek.
Chińskie AI w dodatku miały zostać „wyszkolone” za ułamek kosztów, jakie amerykańskie big-techy przeznaczyły na rozwój własnych modeli sztucznej inteligencji. DeepSeek miał zostać przygotowany do samodzielnego „myślenia” za 6 mln dolarów (narzędzie AI amerykańskiej firmy OpenAI GPT-4 za 100 mln dolarów, a „trenowanie” najnowszych narzędzi ma zbliżać się do 1 mld dolarów). Chińskie osiągnięcie jest tym bardziej szokujące, że osiągnięte bez wykorzystania najnowszych, amerykańskich podzespołów elektronicznych, których eksport został obłożony obostrzeniami jesienią 2022 r.
Dla Doliny Krzemowej był to szok. Spowodował on gwałtowny spadek akcji amerykańskich technologicznych gigantów, w tym czempiona produkcji chipów, firmy NVIDIA. Podważył też konieczność łożenia ogromnych środków na rozwój sztucznej inteligencji, na maszyny o rosnącej mocy obliczeniowej oraz energię, którą muszą być zasilane. - Spełnia się czarny sen wszystkich, którzy zastanawiają się nad tym, czy sztuczna inteligencja nie jest najbardziej „przepłaconą” inwestycją w historii - pisał Maciej Samcik, autor bloga Subiektywnie o finansach.
- Stany Zjednoczone są świetne w badaniach i innowacjach, a zwłaszcza w tworzeniu przełomowych technologii, ale Chiny są lepsze w inżynierii i „wyciskaniu” tego samego za mniejsze pieniądze - mówił Kai-Fu Lee na Forum w Hongkongu, co może tłumaczyć osiągnięcia chińskich inżynierów.
Wiele opinii ekspertów wskazuje, że chińskie narzędzia AI nie muszą być wcale aż tak tanie. Jak podkreśla Sylwia Czubkowska, autorka podcastów technologicznych, autorka książki „Chińczycy trzymają nas mocno”, producent DeepSeeka szkolił swoje narzędzie AI od blisko dekady, inwestując kilkaset milionów dolarów w moce obliczeniowe do „uczenia” modelu sztucznej inteligencji. W dodatku bazowały one na amerykańskich chipach, zakupionych przed obostrzeniami. Inni wskazują wręcz, że Chińczycy po prostu pozyskali nielegalnie najnowsze amerykańskie podzespoły obliczeniowe, już po obłożeniu ich importu obostrzeniami.
Niebezpieczny chiński robot AI
Bez wątpienia darmowa i wydajna AI z Chin może stać się narzędziem chińskiej rywalizacji geostrategicznej z Zachodem. To nie tylko wspomniane wyżej zdolności militarne, ale także zdolności do kontrolowania dostępnego w internecie przekazu, operacji dezinformacyjnych. Niemal od razu po debiucie DeepSeek stwierdzono, że ów model AI cenzuruje informacje. Dotyczy to m.in. pytań o masakrę na placu Tiananmen.
DeepSeek gromadzi również dane o swoich użytkownikach. Zważywszy na fakt, że w pierwszym tygodniu instalowała ów program rekordowa liczba osób, to już teraz są to wielkie ilości danych.
- Bezwzględnie ci, którzy uzyskają technologiczną przewagę, przejawiającą się możliwościami rozwoju sztucznej inteligencji, zajmą dominującą przewagę cywilizacyjną, mającą odzwierciedlenie w sytuacji geostrategicznej. To jest oczywiste. Niedawny manewr wykonany przez Chińczyków jest kolejnym przejawem bardzo głębokiej strategii konfrontacyjnej, mającej za zadanie wywrzeć wpływ chociażby na warstwę świadomości społeczeństw zachodnich. Nazwałbym to wręcz odwróconą wojną opiumową. Tak jak w XIX wieku Brytyjczycy kształtowali postawy chińskiego społeczeństwa za pomocą sieci palarni opium, tak Chińczycy robią to dziś na całym świecie poprzez zaawansowane systemy informatyczne - podkreśla prof. Krzysztof Kubiak.
Amerykańska odpowiedź
Czy dla Stanów Zjednoczonych jest to kolejny „moment Sputnika”? Chodzi o dynamiczny rozwój nauki, podobny do tego, co władze USA zrobiły po wystrzeleniu przez ZSRR pierwszego satelity w 1957 roku. Być może symptomem „momentu Sputnika”, próby osiągnięcia przewagi w wyścigu technologicznym, jest zapowiedź administracji Donalda Trumpa (tuż po oficjalnym zaprzysiężeniu nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych) o inwestycji 500 mld dolarów w rozwój AI.
- Jest sporo wskazówek, że amerykańska administracja jest świadoma zagrożeń. Pamiętamy, że to właśnie bezprecedensowe środki przeznaczone w latach 50. i 60. XX w. na wykształcenie setek inżynierów, na budowę nowoczesnej kultury technologicznej w Stanach Zjednoczonych zapewniły powodzenie misjom Apollo. A następnie stały się podstawą zwycięstwa w całej zimnej wojnie - podkreśla prof. Kubiak.
Naszego rozmówcę pytamy o „amerykański próg bólu” potencjalnej chińskiej przewagi technologicznej i możliwe stosowanie innych od pokojowej, naukowo-przemysłowej konkurencji, środków wyrazu. Analogię może stanowić tu uderzenie za pomocą środków militarnych, a konkretnie nalotów lotnictwa Izraela na instalacje służące do rozwoju technologii nuklearnych Iranu, czy zabójstwa irańskiej kadry naukowej pracującej przy programie atomowym w izraelskich tajnych operacjach specjalnych. - Nic tu nie jest odległą przeszłością - mówił o tym kontekście Krzysztof Kubiak.
Część ekspertów wskazuje, że dokonania Chińczyków w dziedzinie AI mogą być szansą na swoistą „demokratyzację” sztucznej inteligencji, przełamaniem technologicznego i finansowego prymatu Stanów Zjednoczonych i Chin. Agnieszka Jankowska, przewodnicząca Rady ds. Cyfryzacji w Ministerstwie Cyfryzacji wskazywała, że powinna to być inspiracja do rozwoju polskich i europejskich zdolności AI, stawiania na rodzimych naukowców i rozwój infrastruktury. Co ciekawe, w Polsce nad rozwojem AI pracować ma Instytut Badawczy IDEAS, jednostka tworzona przez resorty cyfryzacji i Ministerstwo Obrony Narodowej. Instytut ma otrzymać 10 mln zł na rozpoczęcie działalności. Jest już gotowy projekt rozporządzenia w tej sprawie.
- Zachód po zimnej wojnie przyjął dość beztroską strategię, której owocem było niemal całkowite przejęcie rozwoju technologicznego przez prywatne podmioty, które osiadły w Dolinie Krzemowej. Tymczasem jest to wyścig o dominację w wymiarze globalnym. Dziś widzimy to wyraźnie w odniesieniu do Chin, czyli państwa autorytarnego, mającego określone cele geostrategiczne, którego Zachód bynajmniej nie jest przyjacielem. Tu rozwojowi technologicznemu sprzyja zupełnie inna kultura. Wydaje mi się, że zachodni outsourcing w kwestiach technologii nie może być stosowną odpowiedzią. Tylko instytucje państwowe byłyby w stanie stworzyć uwarunkowania do uzyskania w wymiarze globalnym, geostrategicznym przewagi technologicznej związanej z rozwojem sztucznej inteligencji. Krótko mówiąc, trzeba to zrobić tak jak Chiny, jednak z poszanowaniem zachodniej kultury demokratycznej - podkreśla Krzysztof Kubiak.
