Do wspólnej listy opozycji, o którą apeluje Donald Tusk, Szymon Hołownia odniósł się w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem z "Rzeczpospolitą". Jak podkreślił, jego ugrupowanie nie zdecydowało się na taki ruch.
Wspólna lista opozycji? Hołownia: Takie decyzje nie zapadły
– Nie zdecydowaliśmy się na wspólne listy. Mam czasem wrażenie, jakbym musiał stawiać się raz na jakiś czas u lekarza, żeby zbadał mnie, sprawdził jaki jest stan mój i Polski 2050 i przedłużył zaświadczenie. Stawiam się i jasno i precyzyjnie mówię: takie decyzje nie zapadły – oświadczył i podkreślił, że z tego co się orientuje nie zapadły jeszcze żadne decyzje po tej stronie opozycji co do sojuszy wyborczych.
– Wszyscy skupiają się na budowie własnych potencjałów i intensywnie prowadzą badania, wszyscy się teraz bardzo badamy – dodał Szymon Hołownia.
Decyzja ws. wspólnej listy dopiero wiosną?
Dziennikarz przypomniał liderowi Polski 2050 o wezwaniu Donalda Tuska, aby taka decyzja w tej sprawie zapadła do końca roku. – Donald Tusk, jak rozumiem, mówi o swojej organizacji, partii, do tego ma tytuł. Jeśli on zamierza zamknąć proces decyzyjny co do konfiguracji w jakiej wystartuje PO do końca roku, to ja absolutnie tę deklarację szanuje – powiedział polityk. Nie wykluczył jednak, że jego ugrupowanie będzie potrzebowało więcej czasu i "takie decyzje zapadną wiosną".
Hołownia podkreślił, że on zacząłby tę relacje od "sprawdzenia czy patrzymy razem w tym samym kierunku". – To jest moje zdanie - żeby otworzyć debatę czy my będziemy w stanie, nawet jeśli wykonamy tę układankę wyborczą, to utrzymać, czy to się nie rozleci na pierwszym zakręcie – wyjaśnił.
Apel ws. jednej listy opozycji
W narrację Donalda Tuska wpisało się 447 intelektualistów, artystów, dziennikarzy i polityków, którzy w ostatnim czasie zaapelowali do opozycji o jedną listę w wyborach. "Wzywamy wszystkich do wzajemnego porozumienia, wspólnej listy wyborczej partii demokratycznych i do tworzenia ruchu obywatelskiego; porozumienie partii opozycyjnych jest dzisiaj niezbędne" – napisali sygnatariusze apelu zatytułowanego "Będzie nas 10 milionów".
Lider PO Donald Tusk powiedział na piątkowej konferencji prasowej, że bardzo się cieszy z tego apelu. – To miód na moje serce – podkreślił. – Wydaje mi się - mam na to dowody podczas moich wyjazdów - że opinia publiczna w Polsce, ta, które chce zmian, bardzo by sobie życzyła zjednoczonej opozycji i jednej listy – powiedział Tusk. Dodał, że ma nadzieję, iż "tego typu głosy, jak ten apel, może skłonią polityków innych partii do takiego pozytywnego myślenia o jednej liście, tym bardziej, że czas biegnie i za chwilę trzeba się przygotować do wyborów".
rp.pl, pap

dś