Taryfikator mandatów w Polsce 2020. Wysokość mandatów uzależniona od zarobków?

Kazimierz Wardin z Sępólna Krajeńskiego (70 lat) uważa, że model skandynawski jest dobry i powinno się go wprowadzić w Polsce. Tym bardziej, że kierowcy zarabiający naprawę dobrze bywają nonszalanccy, wydaje im się, że mogą więcej. Najpoważniejszym problemem na naszych drogach jest nadmierna prędkość i okazuje się, że kierowcy potrafią tak jeździć nie tylko na głównych drogach, ale i na osiedlowych.

- Jestem przerażony tym, co się dzieje w Polsce. Niepokoi mnie zwłaszcza zjawisko szalonego wyprzedzania na wąskich drogach. Jestem też przerażony statystyką wypadków - przyznaje Marcin Łaziński z Australii, brat tragicznie zmarłego 3 listopada w wypadku na drodze nr 5 pod Cotoniem Krzysztofa. - Dlatego powinno się wprowadzić taki system kar jak w Australii. Przekroczenie dozwolonej prędkości na każdym rodzaju dróg o 40 km na godzinę skutkuje zatrzymaniem prawa jazdy na 6 miesięcy i 1500-dolarowym mandatem. Do tego są punkty karne.

Zobacz także: Mandaty drogowe. Kara proporcjonalna do wartości auta? Jest taki pomysł!

Jak dodaje pan Marcin, ciekawe jest to, za wykroczenia powodowane przez kierowców aut służbowych płaci firma i to 5-krotność zwykłego mandatu. Ale kierowcy pilnują się, bo potem mają nieprzyjemności w pracy. - Wielu kierowców to zwykli chuligani, a jeśli świadomie wsiadają za kierownicę mając sądowy zakaz prowadzenia, to zwykli przestępcy - uważa pan Waldemar ze Świecia nad Wisłą. Od lat uważam, że system mandatowy jest niewłaściwy. Kary za zbyt szybką jazdę, rozmowę przez „komórkę” i wyprzedzania na ciągłej linii powinny być stopniowane - za pierwsze wykroczenie mniej dotkliwe, za drugie już bardziej, a za kolejne naprawdę surowe. Bardzo wysokie sankcje powinny grozić tym, którzy siadają za kierownicą pomimo sądowego zakazu.

Podobne zdanie ma pan Ryszard z gminy Zakrzewo. Według niego mandaty powinny rosnąć - za pierwsze wykroczenie 200 zł, za drugie 400, za trzecie czasowe odebranie uprawień. Ta ostatnia sankcja byłaby straszakiem dla majętnych kierowców, na których kary finansowe nie robią wrażenia.

Zobacz także: Zmiany w Kodeksie Drogowym. Mandaty mogą wzrosnąć. Maksymalnie zapłacimy 1500 zł?!

- Kary powinny być nieuchronne, by nie było możliwości odwołania się do przysłowiowego Banasia - stwierdza twardo nasz rozmówca. - Na lokalnych drogach nie powinni pełnić służby lokalni policjanci, aby ukrócić kolesiostwo. Bo wiadomo, że jak taki zatrzyma znajomego, to mu odpuści.

Adam Wełna z Bydgoszczy: - Rząd nie ma już pieniędzy, więc szuka ich wszędzie, także na drodze. Jestem przeciwnikiem karania za takie wykroczenia, które nie powodują zagrożenia w ruchu drogowym, ale za poważne zdecydowanie tak i to surowo. Za jazdę pod wpływem alkoholu postulowałbym dożywotnie odbieranie prawa jazdy. Jednak przed mandatami wyżej stawiałbym szkolenie kierowców, przypominanie im jakie obowiązują przepisy, co się ostatnio zmieniło. Uświadamianie społeczeństwa to najlepsza droga do poprawy bezpieczeństwa na drogach.

Internauta Kiko: - Uważam, że model skandynawski jest najlepszy, choć ma wady. Nikt bowiem nie napisał, że nowi, "przyjezdni obywatele" mają głęboko gdzieś ich zasady, jeżdżą jak chcą i nie płacą żadnych mandatów. Wiem to od osoby, która tam mieszka. Także to prawo tyczy tylko rodowitych obywateli i obywateli UE.