Decyzja odmowna urzędu miasta w Zakopanem dotyczy wniosku, jaki we wrześniu 2015 roku złożyła spółka Polskie Koleje Linowe, która jest właścicielem kolejki linowej na Kasprowy Wierch. Spółka chciała zwiększyć przepustowość kolejki w okresie letnim ze 180 do 360 osób na godzinę.
Dotychczas PKL w okresie letnim, czyli od 28 kwietnia do 31 października mogą wywozić 180 osób na godzinę w górę i 360 osób na godzinę w dół. W okresie zimowym - od 15 grudnia do 27 kwietnia - kolejka może wywozić w górę do 360 osób na godzinę i tyle samo w dół.
PKL chciało zwiększenia przepustowości latem, m.in. dlatego, by zniwelować gigantyczne kolejki, jakie w wakacje ustawiają się w Kuźnicach - gdzie znajduje się dolna stacja kolejki na Kasprowy Wierch. W pogodne dni w kolejce czeka po kilkaset osób, a niejednokrotnie ludzie muszą odstać 3-4 godziny, żeby dostać się do wagoników.
Spółka PKL wyjaśniała, że ich zdaniem zwiększona przepustowość nie wpłynie negatywnie na przyrodę Tatr. Zdaniem właściciela kolejki, 80 proc. osób wyjeżdżających kolejką na szczyt, przebywa jedynie w obrębie kopuły Kasprowego Wierchu - nie rozchodzi się na dalsze szlaki. Co więcej, PKL podnosiły, że zwiększona przepustowość może wpłynąć korzystnie na szlaki dojściowe do Kasprowego - te zostaną odciążone. Bo więcej osób, które idą na nogach na Kasprowy, wsiądą do kolejki.
PKL został zobowiązany do stworzenia raportu oddziaływania na środowisko planowanego zwiększenia przepustowości. Urząd miasta uznał, że - zanim wyda decyzję - musi o zdaniem spytać także Państwową Stację Sanitarną, a także Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska.
O ile sanepid uznał, że z punktu widzenia sanitarnego nie widzi przeszkód, by zwiększyć przepustowość kolejki, o tyle RDOŚ odmówił uzgodnienia pomysłu PKL. Dodatkowo w podobnym tonie wypowiedziały się organizacje ekologiczne włączone do procedury jako strony.
Ostatecznie Urząd Miasta nie zgodził się na większą przepustowość. Jednym słowem, na Kasprowym Wierchu wszystko pozostaje po staremu.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
