Tatry. Turystka nie dotarła do Pięciu Stawów. Za silny wiatr i śnieg. Musieli ją sprowadzać ratownicy TOPR

Kilka godzin trwała wyprawa ratunkowa po turystkę, która we wtorek popołudniem wyruszyła do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Kobieta miała tam spędzić noc. Droga jednak okazała się wyjątkowo trudna. Wtedy w Tatrach zaczął wiać silny wiatr i sypał śnieg.

- Pani szła do schroniska tzw. letnim szlakiem, który jeszcze dzień wcześniej był jak najbardziej do przejścia. W czasie swojej drogi napotkała osobę, która torowała szlak. Jednak gdy doszła na fragmentu, gdzie jest stromo, śladów już nie było widać – mówi Jakub Hornowski, ratownik TOPR.

Kobieta początkowo próbowała zawrócić. Jednak i to okazało się trudne. Po konsultacji z ratownikami zdecydowała się zostać w miejscu i poczekać na pomoc. Na miejsce ruszyli ratownicy. Najpierw podjechali sześciokołowcem, a dalej torowali drogę pieszo. Ostatecznie po godz. 21 udał się sprowadzić turystę całą i zdrową na dół.

Kobieta nie dotarła co schroniska, ale cała i zdrowa wróciła na dół.

Ratownicy TOPR przestrzegają przed wyprawami w wyższe partie gór. Wiejący silny wiatr i sypiący śnieg pogorszył warunki. TOPR ogłosił drugi stopień zagrożenia lawinowego.

- Wszystkie szlaki pokryte są warstwą śniegu, pod którą może zalega lód. Jest bardzo ślisko. Dodatkowym utrudnieniem w partiach graniowych jest wzmagający się wiatr, przez co szlaki mogą być zawiane. Poruszanie się w warunkach zimowych, zwłaszcza w wyższych partiach Tatr, wymaga doświadczenia w ocenie lokalnego zagrożenia lawinowego oraz posiadania odpowiedniego sprzętu (raki, czekan, kask, lawinowe ABC) i umiejętności posługiwania się nim. Na wycieczki w niższe partie gór zalecamy zabrać raczki oraz kijki – ostrzega Tatrzański Park Narodowy.