"Było mu bardzo ciężko". Artystka o pobycie Jerzego Połomskiego w Skolimowie
Jerzy Połomski ostatnie półtora roku swojego życia spędził w Domu Artysty Weterana w Skolimowie. Wcześniej przez 50 lat mieszkał w 106-metrowym apartamencie na Mokotowie. W obu miejscach jego sąsiadką była Alina Kaniewska-Krasucka. W tym drugim śpiewaczka tylko dwukrotnie miała okazję rozmawiać z piosenkarzem.
– On mi się przyznał, że z nim jest gorszy kontakt, bo on gorzej słyszy. Wychodził mało, tylko z panią Sokołowską. Gdy tu przyszedł, zrobiło się z nim gorzej. I ten niedosłuch. Było mu bardzo ciężko – powiedziała w rozmowie z "Super Expressem".
Kaniewska-Krasucka wyznała, że śmierć Jerzego Połomskiego była dla niej wyjątkowo trudnym przeżyciem. – Dużo ludzi odeszło w ciągu trzech lat, kiedy ja tu jestem. To jest bardzo smutne. Wszyscy w domu są przyzwyczajeni do tego, że ludzie odchodzą. Ja odejście Jerzego Połomskiego przeżyłam bardzo głęboko. Nie spałam ze trzy noce – przyznała, podkreślając, iż cały czas miała jego postać przed oczami.
Ostatnie chwile życia Jerzego Połomskiego. "Po prostu się poddał"
Z relacji artystki wynika, że początkowo stan zdrowia Jerzego Połomskiego nie był zły. Problemy pojawiły się po tym, jak złamał nogę w biodrze. Uraz nie chciał się zagoić i wdało się zakażenie. Mimo, iż o jego życie walczyli lekarze z jednego najlepszych szpitali w Warszawie, walka ta zakończyła się niepowodzeniem.
– Po prostu się poddał. Rzeczą okropną jest, że starzy ludzie się często przewracają i to jest początek odchodzenia. Kości biodrowe się nie zrastają – stwierdziła Alina Kaniewska-Krasucka.
Jerzy Połomski zmarł 14 listopada ubiegłego roku. Wcześniej trafił do szpitala, jego stan był poważny i lekarzom nie udało się uratować mu życia. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 23 listopada. Artysta spoczął w grobie rodzinnym w Alei Zasłużonych na stołecznym Cmentarzu Powązkowskim.

lena