W miniony piątek do bydgoskich policjantów zgłosili się przedstawiciele Stowarzyszenia Bydgoski Klub Przyjaciół Zwierząt Animals, którzy poinformowali, że w jednym z mieszkań przy ul. Modrakowej kobieta zbiera koty z osiedla. Zachodziło podejrzenie, że są one przetrzymywane w fatalnych warunkach. - Gdy policjanci udali się na miejsce, kobiety nie było w domu - mówi podkom. Lidia Kowalska z Zespołu Prasowego Komendanta Wojewódzkiego Policji w Bydgoszczy. - Okazało się, że 58-letnia właścicielka lokalu nie mieszka w tym mieszkaniu, tylko gromadzi tam koty.
Na miejsce przybyli też członkowie Stowarzyszenia Pogotowie dla Zwierząt. - Gdy kobieta w końcu się pojawiła, próbowaliśmy namówić ją, aby udostępniła nam mieszkanie. Chcieliśmy sprawdzić, czy zwierzętom nie dzieje się krzywda - mówi Marta Bitowt, inspektor ds. ochrony zwierząt ze Stowarzyszenia Pogotowie dla Zwierząt. - Okazało się, że kobieta, która trzymała w kawalerce koty, jest technikiem weterynarii, ja również, więc jakoś w końcu udało mi się ją przekonać, by otworzyła drzwi. Widok był przerażający. Na 31 metrach było mnóstwo odpadów, smród i fetor, jakie wydobywały się z mieszkania aż gryzły w oczy. W pomieszczeniu panowała wysoka temperatura, a w powietrzu unosił się zapach amoniaku. Zwierzęta nie miały misek z piciem i jedzeniem. Na 23 koty były dwie całkowicie zabrudzone kuwety. Koty poruszały się wśród własnych odchodów. W kawalerce było też mnóstwo worków ze śmieciami. Interwencja trwała wiele godzin. Na miejsce wezwany został też lekarz weterynarii.
Część kotów była z infekcją kataru. - Miały wypływy z nosa i oczu, czasami krwiste i ropne lub surowicze - mówi Marta Bitowt. - Zwierzęta były wychudzone, zagrzybione i zapchlone. Niektóre miały problemy z dziąsłami i przełysienia na uszach czy udach. Stwierdziliśmy u nich zaburzenia behawioralne. Musiały bardzo cierpieć.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że gdy zapadła decyzja o zabraniu kotów w bezpieczne miejsce, 58-latka stwierdziła, że pójdzie do lasu i odbierze sobie życie.
- Policjanci wezwali na miejsce pogotowie i kobieta została odwieziona do szpitala na badania - mówi podkom. Lidia Kowalska. - Postępowanie prowadzone jest w kierunku art. 35 ustęp 1a ustawy o ochronie zwierząt, czyli o znęcanie się nad zwierzętami. Grozi za to do 3 lat więzienia - mówi podkom. Lidia Kowalska.
O pomoc w zaopiekowaniu się zwierzętami poproszone zostało bydgoskie Schronisko dla Zwierząt. - Koty trafiły do domów tymczasowych - mówi Izabella Szolginia, dyrektorka schroniska.