Tak po przejściu burzy wygląda obozowisko w Suszku:
Służby, które brały udział w akcji mówią, że zniszczenia są ogromne, a samo dotarcie do poszkodowanych było wyzwaniem. Strażacy przedzierali się ze sprzętem przez powalone drzewa.
Tragiczna noc z piątku na sobotę przyniosła żniwo, przyniosła z sobą śmiertelne żniwo, jakiego nikt się nie spodziewał. Na harcerskim obozie w Suszkach w powiecie chojnickim przed północą rozegrał się koszmar ponad 140 nastolatków i ich opiekunów.
Burza zaskoczyła ich tej nocy i mimo podjętych działań, dwie nastolatki poniosły śmierć. Kilkadziesiąt osób trafiło do szpitali na Pomorzu. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
"Za nami jedna z najtrudniejszych akcji, w której braliśmy udział. Samo dotarcie na miejsce zdarzenia było wyzwaniem, gdyż droga była całkowicie zablokowana przez powalone drzewa. Teren do przeszukania okazał na tyle ciężki, że w zasadzie mogliśmy wykorzystać jedynie psy o specjalizacji gruzowiskowej - stosy powalonych drzew spiętrzone były na wysokość kilku metrów całkowicie pokrywając harcerskie obozowisko..." - pisze na Facebooku Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza OSP Gdańsk.
Wojewoda pomorski Dariusz Drelich, który pojawił się na miejscu tragedii, nie ogłosił żałoby na terenie województwa, ale zaapelował do organizatorów wszelkich imprez o uszanowanie tego co się stało i odwołanie koncertów, zabaw i wydarzeń o charakterze rozrywkowym.
W nocy z 11/12.08.2017 roku w powiecie chojnickim zginęło 5 osób. To najtragiczniejszy bilans tegorocznych burz, które latem przechodzą nad Polską.
Zobaczcie także relację z tego, co działo się w Suszku: