Miał 35 lat i był bezdomny. To on umierał przed sklepem
Ta historia wstrząsnęła Malborkiem - i nie tylko - w ostatnich dniach. Przy wejściu do marketu Kaufland w poniedziałek rano (7 kwietnia), około godz. 6.35, zasłabł i upadł mężczyzna. Przez prawdopodobnie kilkanaście minut nikt nie zareagował - nie sprawdził, co mu jest, nie zadzwonił pod 112. Jako pierwsi pomocy zaczęli udzielać pracownicy sklepu. Zapytaliśmy o to Kaufland.
- Pracownicy sieci Kaufland w Polsce są odpowiednio przeszkoleni w zakresie reagowania na sytuacje wymagające natychmiastowej interwencji, w tym udzielania pierwszej pomocy. Zatrudnieni w markecie przy ul. Żeromskiego 32 w Malborku wykazali się wzorową postawą, podejmując działania ratunkowe zgodnie z procedurami oraz wzywając na miejsce odpowiednie służby – odpisało nam Biuro Prasowe Kaufland Polska Markety Sp. z o.o. Sp.j.
Od pracowników sklepu mężczyznę przejęli strażacy i ratownicy medyczni. Ale było za późno. W fali komentarzy, która zalała media społecznościowe po tym zdarzeniu, większość to zarzuty o znieczulicę wobec tych, którzy przechodzili obok i nic nie zrobili. Z drugiej strony pojawiły się nieliczne opinie w obronie: że w okolicy tego właśnie marketu przesiadują, piją alkohol, czasem nawet śpią osoby prawdopodobnie bezdomne i dlatego czujność przechodniów mogła zostać uśpiona.
Jeszcze we wtorek (8 kwietnia) do południa policja nie wiedziała, kim jest zmarły.
Dziś już mogę potwierdzić, że to 35-letni mężczyzna bez stałego miejsca zamieszkania – powiedziała nam w środę st. sierż. Martyna Orzeł, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Malborku.
Dużo będzie zależało do wyników sekcji zwłok
Policja zabezpieczyła nagrania z monitoringu i pod nadzorem prokuratora będzie ustalała całą sekwencję zdarzeń. Chce też ustalić, czy mogło dojść do nieudzielenia pomocy mężczyźnie przez osoby postronne, za co w polskim prawie grozi odpowiedni paragraf. Dużo będzie też zależało od wyników sekcji zwłok, które wskażą – jak mówią specjaliści – mechanizm śmierci, czyli rodzaj wewnętrznych obrażeń, przybliżony czas zgonu, a tym samym, czy była to śmierć nagła czy powolna. A więc czy w ogóle była szansa na skuteczną pomoc. Ale to nie zmienia faktu, że policja została powiadomiona dopiero ok. godz. 7.
Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja

Służby co do jednego na tę chwilę nie mają wątpliwości.
- Nic nas nie kosztuje sięgnięcie po telefon i zgłoszenie, że widzimy osobę, która może potrzebować pomocy. Działamy w dobrej wierze, więc nawet jeżeli zgłoszenie się nie potwierdzi, nie będzie konsekwencji – mówi st. sierż. Martyna Orzeł.