- Doświadczamy czegoś, co jest niepojęte. Życie również wygląda właśnie tak... – powiedział Edward Dajczak, biskup koszalińsko-kołobrzeski, jeszcze przed rozpoczęciem eucharystii.
- Obdarzmy miłością najbliższych Amelii, Gosi, Karoliny, Julii, Wiktorii. Pamiętajmy również o Radosławie, który zrobił wszystko co mógł, by uratować dziewczęta, a dziś sam cierpi w szpitalu, daleko stąd.
Kościół katedralny wypełniony był po brzegi. Setki osób, które nie zmieściły się już do środka, modliło się przed świątynią. Podczas Modlitwy Pańskiej wszyscy wzięli się za ręce. Płynęły łzy.
- Kiedy rodzi się człowiek, płaczemy. Życie zaczyna się łzami mamy i taty. Również kończy się płaczem. Życie na ziemi jest pomiędzy łzami. Dziś wiemy, że odległość ta jest krucha i może być bardzo krótka – mówił podczas homilii biskup Dajczak.
Wspomniał też, że właśnie w niedzielę ulicami Koszalina miał przejść Orszak Trzech Króli. Ale zatrzymaliśmy się. I to jest właściwe. Patrząc na tę tragedię trzeba sobie jasno powiedzieć: Bogu nie może się podobać śmierć naszych sióstr. Nie taki miał plan. Obdarował je pięknymi cechami, radością, wspaniałością, angażowały się we wszystko co jest piękne i dopiero wchodziły w ten świat – mówił.
- Obdarzmy miłością najbliższych naszych sióstr, ale też przytulmy uczniów z ich klasy, koleżanki i kolegów, nauczycieli. Siebie nawzajem przygarniajmy. My, koszalinianie, którzy jesteśmy w katedrze, przed kościołem, przed ekranami. Bądźmy razem. To jest miłość. Niech zostanie nam w sercach nie tylko dziś.
Zobacz także Sobotni wieczór na miejscu tragedii w Koszalinie