W niedzielę (4 czerwca) kilka minut po godzinie 4 doszło do tragicznego w skutkach wypadku na alei Włókniarzy. W wypadku sześć osób zostało ciężko rannych.
Młodzi ludzie jechali sportową hondą accord aleją Włókniarzy na północ. Wyprzedzili z dużą prędkością taksówkarza tuż za skrzyżowaniem z ulicą Konstantynowską i pędzili dalej. Młody i niedoświadczony kierowca nie utrzymał panowania nad samochodem na łuku drogi za skrzyżowaniem z ulicą Srebrzyńską.
Samochód kilkukrotnie przekoziołkował i z impetem uderzył w betonowy słup trakcji tramwajowej. Siła uderzenia była tak wielka, że betonowy słup przechylił się. W trakcie koziołkowania z samochodu wypadła niespełna 18-letnia dziewczyna.
Gdy na miejsce przyjechały służby ratownicze, pasażerowie hondy wskazywali, że jeden z nich był kierowcą. Jednak kilkanaście minut później i blisko kilometr od miejsca wypadku po pomoc zadzwonił mężczyzna. Policjanci bez trudu powiązali fakty. Prawdopodobnie to właśnie ten 22-latek prowadził hondę w chwili zdarzenia. Był pijany.
- Kierowca uciekł z miejsca zdarzenia. Po zatrzymaniu go przez policję okazało się, że ma w organizmie 1,3 promila alkoholu. Zostanie on zbadany również pod kątem obecności narkotyków w organizmie. - wyjaśnia aspirant Marzanna Boratyńska z wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Wszyscy ranni z tego wypadku zostali odwiezieni do łódzkich szpitali. W najcięższym stanie jest niespełna 18-letnia dziewczyna, która po zdarzeniu wypadła z samochodu. Lekarze walczą o jej życie.
Policjanci w rozbitym samochodzie zabezpieczyli szereg śladów kryminalistycznych. Z wszystkich miejsc zostały też pobrane ślady zapachowe, by jednoznacznie określić, na których konkretnie miejscach siedzieli pasażerowie. Samochód został zabezpieczony do badań biegłego.
Wszyscy, którzy mogą pomóc w wyjaśnieniu okoliczności wypadku proszeni są o kontakt z łódzką drogówką.