Ratownicy nadal próbują zlokalizować zaginionych, usuwając skały i błoto z ulic Las Tejerias trzy dni po tym, jak przez miasto przetoczyła się lawina błotna. Jednak nadzieje na wydostanie z osuwiska żywych ludzi słabną.
Lokalne władze poinformowały, że w osuwisku zginęło co najmniej 36 osób, jednak liczba ofiar śmiertelnych może wzrosnąć zaś ciała znajdowane są w coraz bardziej odległych od katastrofy miejscach.
Niezwykle ulewne deszcze w Wenezueli spowodowały w sobotę wylanie dużej rzeki i kilku strumieni, powodując lawinę błota, która zmyła samochody, fragmenty domów i linie wysokiego napięcia oraz powaliła drzewa. Eksperci twierdzą, że burzę dodatkowo spotęgował niedawny huragan Julia, który zabił co najmniej 26 osób w Ameryce Środkowej.
Wiceprezydent Wenezueli Delcy Rodriguez powiedział, że równowartość miesięcznych opadów spadła na obszar Las Tejerias w ciągu zaledwie ośmiu godzin. Według Rodrigueza 317 domów zostało „całkowicie zniszczonych”, a 757 zostało uszkodzonych.
W poniedziałek Las Tejerias odwiedził prezydent Wenezueli Nicolas Maduro. Zapowiedział, że wszyscy dotknięci katastrofą otrzymają nowe domy, a 50-tysięczne miasto „powstanie jak feniks”. - Nikt nie zostanie porzucony – zaznaczył Maduro i dodał, że z zadowoleniem przyjmie pomoc międzynarodową.
W dotkniętej kryzysem Wenezueli sezonowe burze nie są obce, ale był to najgorszy taki kataklizm w tym roku.
Źródło: Al Jazeera
