Trwa proces dziennikarek Biełsat TV. Młode reporterki na sali sądowej są zamknięte w klatce

Olga Goździewska-Marszałek
Olga Goździewska-Marszałek
Młodym reporterkom Bielsat TV grozi kara do trzech lat więzienia. Szanse na uniewinnienie są niewielkie.
Młodym reporterkom Bielsat TV grozi kara do trzech lat więzienia. Szanse na uniewinnienie są niewielkie. BELSAT TV
W mińskim sądzie trwa (17 lutego) proces Kaciaryny Andrejewej i Darii Czulcowej. Młode reporterki są oskarżone o wywoływanie zamieszek i doprowadzenie do paraliżu ruchu drogowego. W rzeczywistości wykonywały jedynie swoją pracę, relacjonując to, co dzieje się na ulicy. Grozi im za to więzienie. Od 15 listopada kobiety przebywają w areszcie. Na sali sądowej były zamknięte w metalowej klatce.

Aktualizacja.
Dziennikarki usłyszą wyrok 18 lutego o godz. 8 czasu polskiego.

Trwa proces dziennikarek Kaciaryny Andrejewej i Darii Czulcowej. Jak podaje Bielsat TV, najwięcej czasu podczas wtorkowego posiedzenia poświęcono zapoznaniu się przez sąd z treścią relacji na żywo, którą prowadziły reporterki w dniu aresztowania. Sędzia odczytał m. in. zapis przygotowany przez obronę, z poprawkami i uwagami adwokatów.

Co ważne, w sądzie w roli świadka stawił się kierownik z komunikacji miejskiej Minsktrans. To właśnie to przedsiębiorstwo miało ponieść straty, rzekomo spowodowane przez reporterki. Prokuratura oskarżyła je o doprowadzenie do paraliżu ruchu transportu publicznego w sercu miasta. Straty wyceniono na ponad 11 tys. rubli, czyli prawie 20 tys. zł. Świadek poinformował sąd, że szkoda została zrekompensowana i Minsktrans nie ma pretensji do oskarżonych. To niezwykle ważny głos w sprawie.

Z relacji Bielsat TV wynika jednak, że prokuratorka Alina Kasjanczyk nie odpuszcza. W środę stwierdziła, że dziennikarki podczas prowadzenia sondy ulicznej wyszły na ulicę, blokując w ten sposób ruch. Taki gest miał być zachętą dla innych do masowego wychodzenia na ulicę i jej zdaniem można to uznać za "organizację masowych niepokojów społecznych”. Prokurator zażądał 2 lat więzienia za organizację masowych zamieszek. Trwają mowy końcowe.

- Mam swoje nadzieje, ale patrząc na sytuację obiektywnie, nie ma szans na uniewinnienie dziennikarek. To jest logika autorytarnego systemu. Sądy wyrokują wyłącznie na telefon, zgodnie z wytycznymi, które dostaną bezpośrednio od władz. Myślę, że Łukaszenka osobiście powiedział jaki ma być wyrok - uważa Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektor stacji telewizyjnej Białsat TV. - Ten proces służy zastraszeniu i cel jest sumiennie realizowany. Liczę tylko na to, że dziewczyny nie dostaną kary bezwzględnego więzienia. Jest jeszcze wariant wyroku w zawieszeniu lub kary w postaci domowego aresztu - dodaje dyrektorka stacji.

Podkreśla, że na Białorusi trwa terror. Około pół tysiąca osób siedzi w aresztach. Połowa oficjalnie została uznana za więźniów politycznych. Niemal w każdym tygodniu mają miejsce kolejne zatrzymania i rewizje. Proces dziennikarek odbywa się w atmosferze strachu.

- Wczoraj (16 lutego) mieliśmy gigantyczną falę rewizji w mieszkaniach współpracowników Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy i obrońców praw człowieka, którzy dostarczają informacje. Władze zwariowały, przy czym Europa na to pozwala. Skala represji jest nieadekwatna do działań podjętych przez władze innych krajów - uważa Romaszewska - Guzy.

Kaciaryna Andrejewa i Daria Czulcowa podczas posiedzeń sądu są zamknięte w metalowej klatce.

- Klatki są używane podczas bardziej pokazowych procesów, by wzbudzić grozę. Dwie młode dziewczyny są wsadzone do metalowej klatki i traktowane jak niebezpieczni terroryści. Pierwszy raz to widziałam przy procesach włoskiej mafii. A tu siedzą dwie dziennikarki. To jest absurdalne - zaznacza.

Czytaj także:Proces dziennikarek Biełsat TV. Daria Czulcowa i Kaciaryna Andrejewa staną przed sądem 9 lutego (ZDJĘCIA)

Przypomnijmy, że 15 listopada na tzw. Placu Przemian w Mińsku doszło do rozpędzenia przez OMON spontanicznej akcji upamiętnienia Ramana Bandarenki. Mężczyzna zmarł kilka dni wcześniej na skutek brutalnego pobicia przez „nieznanych sprawców”, najprawdopodobniej pracowników białoruskich struktur siłowych.

Manifestację relacjonowały z mieszkania dziennikarki Biełsatu. Służby wyśledziły je dronami, wtargnęły do środka i zatrzymały. W areszcie kobiety spędziły ponad 90 dni, oczekując na proces.

Nasz tekst powstał w akcie solidarności z dziennikarzami, którzy są prześladowani na Białorusi za wykonywanie swojej pracy. To również symboliczne wsparcie dla dziennikarek stacji, które zostały uwiezione i całego Biełsat TV. Jest to polskie medium, które zapewnia Białorusinom dostęp do niezależnej informacji o sytuacji w ich kraju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Trwa proces dziennikarek Biełsat TV. Młode reporterki na sali sądowej są zamknięte w klatce - Gazeta Współczesna

Wróć na i.pl Portal i.pl