Turcja: Pytanie nie brzmiało, czy nastąpi trzęsienie ziemi, ale kiedy?

Naukowcy nie mieli wątpliwości, że prędzej czy później w Turcji dojdzie do potężnego trzęsienia ziemi.

Poważnym ostrzeżeniem był październik 2020 roku, kiedy Morzem Egejskim wstrząsnęły ruchy ziemi. Ich epicentrum znajdowało się poza prowincją Izmir, blisko powierzchni morza. Zginęło wówczas 100 osób, 1000 zostało rannych. Najgorsze, co spotkało Turcję nadeszło jednak w miniony poniedziałek.

Kraj ten od dawna cieszy się szczególnym zainteresowaniem badaczy ruchów ziemi. Niemieckie Centrum Badawcze Nauk o Ziemi (GFZ) w Poczdamie zainstalowało w tym kraju aparaturę pomiarową i od lat 80. XX wieku prowadzi monitoring sejsmiczny.

Dane GFZ pokazują, że ryzyko trzęsienia ziemi jest bardzo wysokie w całym regionie wokół Morza Marmara, na przykład w Stambule. - Pytanie nie brzmiało więc, czy trzęsienie ziemi nadejdzie, ale kiedy nadejdzie – powiedział Marco Bohnhoff, sejsmolog z GFZ i ekspert w regionie.

Bohnhoff i inni eksperci opierają swoje szacunki na wystąpieniu kilku silnych trzęsień ziemi w historii Stambułu, trwającym dryfie kontynentów pod Morzem Marmara oraz istnieniu obszaru strefy trzęsień ziemi położonego tuż za Stambułem, który od dawna był podejrzanie cichy.

Zdaniem Bohnhoffa, istnieje wiele dowodów sugerujących, że płyty w tym obszarze zostały „zahaczone”, co spowodowało narastanie napięcia. Zasugerował, że w końcu skała nie będzie już w stanie wytrzymać potężnego naprężenia, a naciskające na siebie płyty przesuną się w kilkumetrowym szarpnięciu w ciągu kilku sekund.

lena