Przemoc, rówieśniczy stalking, szantaż, groźby... Aby wyjaśnić powody, z których młoda mieszkanka Tykocina oblała się benzyną i podpaliła na tyłach posesji prokuratura badała nośniki informatyczne, przesłuchała kilkudziesięciu świadków. Osobie, która przyczyniła się lub namawiała 14-latkę do samobójstwa groziłoby nawet 5 lat więzienia. Nie znaleziono jednak na to dowodów. Nikt nie usłyszał zarzutów.
- Po wykonaniu wszystkich czynności, postępowanie umorzono wobec stwierdzenia braku znamion czynu zabronionego - wyjaśnia Karol Radziwonowicz, szef Prokuratury Rejonowej w Białymstoku.
Postanowienie wydano 9 września i nie jest jeszcze prawomocne.
Z uzyskanych przez nas informacji, 14-latka nie miała problemów w szkole. I tam i wśród sąsiadów miała opinię dobrej, wesołej, ułożonej dziewczynki. W dniu tragedii, a było to 29 maja 2020 roku rano, wyszła na posesję swojego domu i schowała się za jeden z budynków gospodarczych. To tam oblała się łatwopalną substancją - prawdopodobnie benzyną - a następnie podpaliła. Znalazła ją mama. Wezwała pomoc.
Na miejsce przyleciał śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który przetransportował nastolatkę do szpitala w Białymstoku. Jej obrażenia były bardzo rozległe, miała poparzone ponad 90 procent ciała. Stan pacjentki był krytyczny. Następnego dnia rano w sobotę 14-latka zmarła. Lekarzom nie udało się uratować jej życia.
