W sobotę wieczorem, po doniesieniach o zestrzeleniu kolejnego rosyjskiego myśliwca bombardującego Su-34, na kanale Telegram dowódcy ukraińskich sił powietrznych gen. Mykoły Oleszczuka pojawiły się zrzuty ekranu z komunikatem, że nad okupowanym terytorium Ukrainy nie ma wrogich samolotów.
Zachodnia broń robi swoje
W komentarzu dla Ukraińskiej Prawdy, rzecznik Sił Powietrznych płk Jurij Ihnat potwierdził, że Rosjanie wyraźnie ograniczyli użycie samolotów w różnych kierunkach. Nie jest to pierwszy raz od początku wojny, ale jest to „konsekwencja skutecznej pracy ogniowej Sił Powietrznych w ostatnim czasie” – zaznaczył Ihnat. Już od tygodnia (od ostatniego zestrzelenia 23 lutego) w pobliżu granic Ukrainy nie pojawił się żaden rosyjski samolot wykrywania radarowego dalekiego zasięgu A-50.
- Środki zaradcze dostarczone Ukrainie przez zachodnich partnerów wykazują swoją skuteczność. Świadczy o tym liczba samolotów wroga zestrzelonych w lutym. Obecnie pilnym zadaniem jest zabezpieczenie terytoriów przyfrontowych przed użyciem przez wroga kierowanych bomb lotniczych – zaznaczył rzecznik sił powietrznych.
Rekordowo krwawy luty
Rosjanie ponoszą ostatnio duże straty nie tylko w samolotach. Brytyjski wywiad wojskowy twierdzi, że średnia dzienna liczba rosyjskich strat (zabitych i rannych) na Ukrainie w lutym 2024 r. była najwyższa od początku wojny. Siły okupacyjne straciły w lutym średnio 983 osoby dziennie.
Jak zauważył brytyjski wywiad, na dzień dzisiejszy Federacja Rosyjska prawdopodobnie straciła ponad 355 tysięcy żołnierzy zabitych i rannych podczas wojny na Ukrainie.
Wskazano, że wzrost średniego dziennego wskaźnika ofiar niemal na pewno odzwierciedla zaangażowanie Rosji w masową wojnę na wyniszczenie. "Chociaż jest to kosztowne pod względem życia ludzkiego, efekt ten zwiększa presję na pozycje Ukrainy na całej linii frontu" - dodaje brytyjski wywiad.
źr. Ukraińska Prawda
