We wtorek rano ukraińskie dowództwo podsumowało ostatnią dobę na froncie w Donbasie. W tym czasie doszło do trzykrotnego naruszenia rozejmu przez separatystów i wspierających ich Rosjan. Pozycje ukraińskie zostały ostrzelane w rejonie Switłodarska (z broni automatycznej i granatników), w rejonie Lebiedynskiego (ostrzał z broni lekkiej) i niedaleko Szum (granatniki). Ranny został jeden ukraiński żołnierz. W poważnym stanie trafił do szpitala.
Tymczasem Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy poinformował, że dowództwo rosyjskiej armii nadal utrzymuje w stanie gotowości bojowej oddziały zarówno regularnego wojska stacjonujące w okupowanym Donbasie, jak i dowodzone przez rosyjskich oficerów jednostki tzw. republik ludowych.
Z ustaleń wojskowego wywiadu Ukrainy wynika, że w okresie noworocznym Rosjanie wzmocnili szczególnie dodatkowymi ludźmi i bronią najbardziej wysunięte pozycje obsadzone przez separatystów. Wzdłuż linii frontu rozmieszczono też dodatkowe elementy rozpoznania i zwiększono liczbę par snajperskich. Pod nadzorem oficerów rosyjskiego wojska odbywają się w okupowanej części Donbasu ćwiczenia artyleryjskie, których celem jest precyzyjne określenie celów na pozycjach armii ukraińskiej.
Trzon sił separatystów i Rosji na terenach tzw. republik ludowych stanowią dwa korpusy będące oficjalnie „siłami zbrojnymi” samozwańczych państewek kontrolowanych przez Moskwę. 1. Korpus jest dowodzony z Doniecka, zaś 2. Korpus z Ługańska. W rzeczywistości w obu tych zgrupowaniach główne stanowiska dowódcze obsadzili rosyjscy oficerowie, zaś duża część kadry oficerskiej to właśnie „ochotnicy” z Rosji – wojskowi formalnie na urlopie, a tak naprawdę wykonujący rozkazy swych przełożonych z armii rosyjskiej. Całość sił zbrojnych tzw. republik ludowych faktycznie jest częścią potencjału militarnego Rosji.
