- Mężczyzna przekonywał funkcjonariuszy, że to był tylko żart, a następnie próbował tłumaczyć, że takich słów nigdy nie wypowiedział - opowiada mjr Joanna Konieczniak ze Straży Granicznej. Tłumaczenia nie pomogły. Ukrainiec i jego bagaż natychmiast poddani zostali kontroli bezpieczeństwa, w trakcie której niczego niebezpiecznego na szczęście nie znaleziono. - Za nieodpowiedzialne zachowanie mężczyzna musiał zapłacić 300 złotych mandatu, a następnie opuścił teren portu - mówi Konieczniak.
Tego we Wrocławiu jest za dużo! Wrocławianie się skarżą
