Ukraińskie służby interesowały się aferą podkarpacką

Redakcja
Greyerbaby/pixabay.com
Tak wynika z materiałów, do których dotarli dziennikarze „Rzeczpospolitej”. Bracia R., którzy na Podkarpaciu prowadzili agencje towarzyskie, mieli być werbowani przez SBU. A słynne sekstaśmy z udziałem polskich polityków miały trafić na Ukrainę.

Punktem wyjścia dziennikarskiego śledztwa reporterów „Rzeczpospolitej” stała się zagadkowa śmierć w celi bo-ksera Dawida Kosteckiego. Tego, który już w 2012 r. przerwał zmowę milczenia w tzw. aferze podkarpackiej i naraził się służbom. Przypomnijmy, że to on zeznał, że wysoki rangą rzeszowski policjant miał mieć haki na biznesmenów, polityków i duchownych.

4 tysiące nagrań

Hakami miały być właśnie podsłuchy i kamery zamontowane w agencjach towarzyskich na Podkarpaciu, prowadzonych przez Ukraińców - braci R. W branży działali oni aż 16 lat dzięki parasolowi ochronnemu, który roztaczały nad nimi polskie służby. Tym, co zapewniało im nietykalność, miały być właśnie taśmy z nagraniami kompromitującymi znanych polityków, w tym wiceministra, arcybiskupa i szefa komendy wojewódzkiej policji.

Po zeznaniach boksera wszczęto co prawda śledztwo, ale sutenerów zatrzymano dopiero w 2016 r. Dostali niskie wyroki i do więzienia nigdy nie trafili. Z kolei śledztwo w sprawie Daniela Ś., oficera CBŚ, trwa już trzy lata i do tej pory się nie zakończyło. Co z samymi sekstaśmami? Prokuratura Krajowa tego wątku nie drążyła, uparcie twierdząc, że nagrań po prostu nie ma. Bo skoro nie znaleziono ich w agencjach braci R., to nigdy nie istniały.

Na ślad taśm dziennikarze „Rzeczpospolitej” natrafili w jawnej części akt sądowych rozprawy karnej przeciwko braciom R. W 2011 r. ich adwokat złożył do polskiej prokuratury zawiadomienie o szpiegostwie przeciwko Polsce. Jak twierdził, Służba Bezpieczeństwa Ukrainy miała szukać informacji o klienteli agencji braci R.

Dlaczego układ ze służbami się posypał?

Na te i inne pytania w sprawie afery podkarpackiej nadal nie ma odpowiedzi. Niektóre wątki wskazują jednak, że Ukraińcy próbowali za wszelką cenę utrzymać „parasol ochronny” służb.

W aktach sądowych, do jakich dotarli dziennikarze „Rzeczpospolitej”, widnieją zeznania braci R., w których twierdzą oni, że oparli się werbunkowi obcych służb. Nadmieniają, że ich ojciec jest emerytowanym pułkownikiem wojska w służbach rakietowych, którego nachodzi SBU, pytając o to, czy synowie nie przesyłają mu „CD-omów i pendrivów”. W zeznaniach, do których dotarła „Rz”, bracia R. mówią, że ich ukraińskie tancerki „są wzywane na nieformalne rozmowy do SBU”. Jeden z braci przesłuchiwany w krakowskiej ABW potwierdził, że obaj byli w zainteresowaniu SBU „z uwagi na fakt, że klientelą naszych placówek (...) są przedstawiciele świata polityki, biznesu, którym przy alkoholu rozwiązują się języki”.

„Pomocy” bracia R. mieli szukać w ABW, ale wszystko wskazuje na to, że miał to być wybieg. Ukraińska prokuratura ścigała ich już listem gończym za handel kobietami z Ukrainy, a jednocześnie wieloletnia „ochrona”, jaką dawało im CBŚ, zaczęła być niewystarczająca.

Braciom R. ewidentnie zaczynał palić się grunt pod nogami i prawdopodobnie stąd zawiadomienie o rzekomym szpiegostwie i próbie ich werbunku przez SBU.

Słynne sekstaśmy, którymi interesowało się tyle osób, miały trafić na Ukrainę. Do jednej z nich dotarł zresztą były agent CBA i to od jego informacji rozpętała się seks-afera podkarpacka.

Wojciech J. złożył w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez szefa CBA i jednego z dyrektorów CBA. Były agent CBA twierdzi, że kopia filmu zniknęła z jego kasy pancernej, w czasie gdy był zawieszony w obowiązkach. Tygodnik „Nie”, który opisał złożone przez Wojciecha J. zawiadomienie, ujawnił, że politykiem na kompromitującym nagraniu seksu z nieletnią jest marszałek Sejmu. Ten zdecydowanie zaprzeczył i poprzez pełnomocnika, w wezwaniu przedsądowym, zażądał od „Nie” pisemnych przeprosin, także na łamach tego tygodnika oraz wpłaty 15 tys. złotych na Caritas. Istnieniu kompromitującego filmu wielokrotnie zaprzeczało również CBA.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ukraińskie służby interesowały się aferą podkarpacką - Plus Nowiny

Wróć na i.pl Portal i.pl