Pasek artykułowy - wybory

Urszula Cur: Na ma jednego „przepisu” na seryjnego zabójcę

Dorota Kowalska
123RF
O tym, na czym polega proces profilowania, praca profilera i jak ważna jest w niej psychologia, o seryjnych mordercach, kobietach, które trwają w toksycznych związkach, o zaginionych, którzy nigdy się nie odnajdują, o psychopatach i socjopatach, sprawach wyjaśnionych i tych, które wciąż czekają na swoje rozwiązanie - opowiada psycholożka i profilerka Urszula Cur w książce „Portret zabójcy. Urszula Cur w rozmowie z Dorotą Kowalską”, która ukazała się na rynku 16 maja

Porównujesz seryjnych morderców do myśliwych, dlaczego?

Porównuję modus operandi myśliwych i seryjnych sprawców, nie ludzi, to zasadnicza różnica. Podobieństwo jest takie, że kluczowe w tym modus operandi wyczekiwanie na ofiarę, poczucie siły i dominacji wyzwala silne napięcie emocjonalne, które jest źródłem satysfakcji i „zmusza” mężczyzn z obu tych grup do ponownych łowów. Niektórzy z nich uzależniają się od tych rytuałów, które stają się dla nich obsesją. Zajmuję się profilowaniem psychologicznym 25 lat i widzę te analogie.

Jakie to analogie?

Obie grupy łączy specyficzny proces, który rozpoczyna się od planowania i tropienia, a kończy dominacją nad ofiarą, a to, w obu przypadkach wiąże się z określonymi potrzebami psychologicznymi i emocjami, jakie towarzyszą aktowi zabijania. W profilowaniu psychologicznym, pierwsze zabójstwo popełnione przez seryjnego sprawcę określa się mianem „zabójstwa inicjującego” lub „morderstwa wyzwalającego”. Psychologia śledcza podkreśla znaczenie pierwszego aktu przemocy, który często stanowi dla sprawcy moment przełomowy. W kontekście profilowania, pierwsze zabójstwo jest istotne, bo ujawnia motywy, emocje i metody działania sprawcy, które mogą się rozwijać w kolejnych przestępstwach. Na zakończenie polowania na zwierzynę odbywa się „pokot”, czyli uroczyste ułożenie upolowanej zwierzyny w rzędzie, zazwyczaj na igliwiu. Pokot jest dla myśliwych sposobem na symboliczne podsumowanie wyników polowania. Ułożenie zwierząt w porządku jest formą publicznej prezentacji umiejętności i sukcesów łowieckich. Martwe zwierzęta układane są w sposób staranny, tak by pokazać ilość złowionej zwierzyny, to ma być dowód kompetencji myśliwych, umiejętności planowania i skuteczności w działaniu. Ceremonia pokotu ma również wymiar symbolicznej dominacji i kontroli nad naturą, co wzmacnia poczucie władzy i triumfu. To takie pokazanie, że oto człowiek - dzięki odpowiednim narzędziom, w tym wypadku broni i umiejętnościom - ma możliwość zapanowania nad dziką przyrodą. Pokot ma również wymiar rywalizacyjny.

To znaczy?

Myśliwi przywiązując wagę do liczby i rodzaju upolowanej zwierzyny dodają pokotowi element rywalizacji, w skutkach strzelania ukazana jest zręczność, celność i wytrwałość. Im bardziej okazałe trofea na pokocie, tym większa duma własna i uznanie grupy. Seryjni sprawcy zabójstw też układają ciała ofiar, też ma to znaczenie psychologiczne i symboliczne. Układając w określony sposób ciało ofiary, sprawca manifestuje swoją władzę nad nią, pozbawiając ją autonomii nawet po śmierci. Jest to szczególnie widoczne u sprawców, którzy czerpią satysfakcję z podporządkowywania sobie innych.

Niektórzy seryjni mordercy działają zgodnie z określonymi rytuałami, prawda?

Tak, one mają dla nich duże znaczenie. Ułożenie ciała może być częścią ich rytuału, powtarzanym wzorcem, który z czasem staje się ich celem. Symboliczne pozycje mogą mieć dla sprawcy znaczenie osobiste, odwołując się do jego przeżyć, fantazji lub traum. Ułożenie ciała może być formą komunikatu sprawcy do społeczeństwa lub organów ścigania.

Dasz jakieś przykłady?

Pozostawienie ciała w pozycji lub miejscu, które zwracają uwagę, może wskazywać, że sprawca chce, aby jego czyn został dostrzeżony i zrozumiany. Niektórzy sprawcy celowo układają ciała w sposób makabryczny, chcąc w ten sposób wywołać przerażenie, szok i niepokój. Ułożenie ciała może wyrażać emocje sprawcy wobec ofiary, takie jak gniew, pogarda czy wyższość. Na przykład zmasakrowanie lub zdeformowanie ciała po śmierci może sugerować silne emocje lub potrzebę sprawcy, by wyrazić swoją nienawiść i dominację. Jest to sposób na poniżenie ofiary nawet po jej śmierci. Dla niektórych seryjnych morderców ułożenie ciała ofiary jest realizacją fantazji, którą wcześniej wielokrotnie odgrywali w wyobraźni. Pozycja ciała może być odwzorowaniem ich wewnętrznych pragnień i scenariuszy. Ułożenie zwłok zgodnie z fantazją przynosi im psychologiczne zaspokojenie i jest często kluczowym elementem ich rytuału. Dla profilerów i psychologów śledczych sposób ułożenia ciała jest ważną wskazówką, która pomaga zrozumieć osobowość sprawcy, jego emocje, motywacje. Po polowaniu, uczestnicy „Hubertusa” oddają cześć zwierzynie, a myśliwi, według tradycji, składają podziękowanie za udane polowanie. Trąbią na rogach, biesiadują, dzielą się swoimi doświadczeniami i wspomnieniami. Robią to w gronie przyjaciół i rodziny- integrują się, wzmacniają więzi. Część osób biorących udział w tych uroczystościach zapewne nie rozumie tego, co się właśnie dzieje.

I gdzie tu podobieństwa z seryjnymi mordercami?

Seryjni sprawcy, z oczywistych przyczyn, otwarcie przed innymi nie świętują, lecz ich ośrodek nagrody w mózgu jest jeszcze długo nagradzany tym, co pamiętają, odtwarzają więc w myślach obrazy zbrodni, wzbogacają tym swoje fantazje. Mają sposoby „świętowania” i upamiętniania makabrycznych czynów. Mogą one przybierać formę wręcz obsesyjnych rytuałów, które podtrzymują w nich radość zabijania. Ted Bundy powracał na miejsce zbrodni i do ciał ofiar, Dennis Rader - „BTK” pisał listy i śledził doniesienia medialne. Jeffrey Dahmer fotografował ciała ofiar, w lodówce trzymał czaszki zamordowanych chłopców i mężczyzn. Syn Sama pisał listy i napawał się strachem społeczeństwa. Ed Kemper dostał od policji i FBI możliwość opowiadania o swych zbrodniach ze szczegółami, co wyraźnie dawało mu satysfakcję. Jack Unterweger opisał swe zbrodnie w książce. Ona była wielką nagrodą dla ego mordercy, który nienawidził kobiet. „Świętowanie” przestępstw przez seryjnych morderców jest wyrazem ich potrzeby ponownego przeżycia zbrodni, utrzymania poczucia kontroli, wywoływania strachu i podziwu opinii publicznej. Jest trochę podobieństw między seryjnymi mordercami a myśliwymi.

Spróbujmy je wszystkie jakoś usystematyzować!

Modus operandi - sposób działania: zarówno seryjni mordercy, jak i myśliwi tropią i ścigają ofiary. Planują swoje łowy, śledzą „zdobycze”, analizując ich słabości i momenty nieuwagi. Tak w przypadku seryjnych morderców, jak i myśliwych pojawia się zadowolenie, podekscytowanie, „nakręcenie”. Obie grupy mają potrzebę dominacji i kontroli nad swoją ofiarą, bo jak inaczej nazwać używanie podstępu i siły? Nic w działaniach łowców nie daje szans ofiarom. Nawet jeśli ta ucieka, łowca ma przewagę. W przypadku seryjnych sprawców znaczenie ma również strach ofiary, który także ekscytuje łowców, a to już przejawy sadyzmu. W przypadku myśliwych, kontrola objawia się dokładnym wybraniem i upolowaniem zwierzęcia, seryjni mordercy także to robią. Myśliwi ubierają się na zielono, by zlać się z tłem, wybierają broń, analizują środowisko, szukają znaków. Seryjni mordercy również przyglądają się swoim celom: czasem dłużej, czasem wystarczy siedem sekund na wybranie ofiary. Seryjni sprawcy mają ze sobą narzędzia zbrodni, czają się, dyskretnie podchodzą w pobliże ofiary. Mają wypracowane strategie jak uniknąć wykrycia. Seryjni mordercy często zabierają przedmioty należących do ofiar, które stanowią symboliczne przypomnienie ich czynów. Myśliwi również cieszą się z trofeów: poroża, skóry, robią zdjęcia upolowanych zwierząt.

Jak się właściwie rodzą seryjni mordercy? Co takiego musi się stać, aby człowiek zmienił się w myśliwego, bo przecież nie każdy psychopata, narcyz zostaje Tedem Bundym.

Zrozumienie, dlaczego niektórzy ludzie stają się seryjnymi mordercami, wymaga spojrzenia na złożoną sieć czynników biologicznych, psychologicznych i społecznych. Choć nie istnieje jeden „przepis” na seryjnego zabójcę, psycholodzy, neuropsycholodzy, kryminolodzy, biolodzy starają się zidentyfikować kluczowe elementy, które mogą prowadzić do tego ekstremalnego i niszczącego zachowania. O psychopatii i socjopatii, narcyzmie i makiawelizmie już mówiłyśmy. Chociaż nie każdy psychopata zostaje seryjnym mordercą, to cechy psychopatyczne mają związek z seryjnością przestępstw. Mózg seryjnego mordercy często działa inaczej niż u przeciętnej osoby. Badania wykazują, że wiele takich osób występuje dysfunkcja płata czołowego - obszaru odpowiedzialnego za kontrolę impulsów i moralne decyzje, mówiłyśmy już trochę o tym. U niektórych seryjnych zabójców można zaobserwować zmniejszoną aktywność w tej części mózgu. Dostrzegalne w wynikach badań jest też słabsze działanie ciała migdałowatego, które odpowiada za odczuwanie współczucia, strachu i regulowanie emocji.

A genetyka? Jak duże ma znaczenie?

Badania Hana G. Brunnera z Uniwersyteckiego Szpitala w Nijmegen w Holandii, a także kryminologa Kevina Beavera z Uniwersytetu Stanowego na Florydzie, oraz nowozelandzkiego genetyka Roda Lea - dowodzą, że najbardziej agresywni członkowie gangów mają zmutowany gen MAOA (monoaminooksydazy A) zwany popularnie genem wojownika, który odpowiada za skłonności do agresji. Agresywni mężczyźni mieli w chromosomie X aktywną wersję genu MAOA, w ich krwi dłużej niż powinien utrzymywał się wysoki poziom adrenaliny i związana z nim konieczność rozładowania silnego stresu. Pojawiały się więc problemy z kontrolowaniem nastroju, gwałtowności i zachowań impulsywnych. W badaniach jeszcze jedno okazało się istotne, mianowicie, osoby z aktywnym MAOA, które doświadczyły traumy i przemocy w dzieciństwie, mają większą skłonność do agresywnych zachowań w dorosłym życiu. Trauma działa tu jak katalizator. Osoby z tym samym genotypem, ale wychowane w stabilnych warunkach, niekoniecznie wykazują takie skłonności. Rodzina, opiekunowie, całe społeczności mogą więc skutecznie minimalizować ryzyko przemocy. Trauma doświadczana w dzieciństwie może istotnie wpływać na agresywność w życiu dorosłym. Ten wpływ wynika z mechanizmów psychologicznych, neurobiologicznych oraz środowiskowych, które kształtują reakcje emocjonalne i behawioralne osoby.

Seryjni mordercy, to często wydawałoby się normalni, zwykli ludzie. Ted Bundy, jeden z najkrwawszych seryjnych morderców w historii USA uchodził za czarującego, sympatycznego faceta, podobał się kobietom. Był inteligentny, błyskotliwy, studiował prawo. Tyle tylko, że przyznał się do zabicia trzydziestu kobiet, często wykorzystywał seksualnie swe ofiary, przed morderstwem i po nim. Taki zabójca z sąsiedztwa, prawda?

Ted Bundy, jeden z najbardziej znanych seryjnych morderców w historii, był mistrzem manipulacji, co szczegółowo opisano w książce „Taśmy Teda Bundy’ego”. Bundy uchodził za przystojnego, charyzmatycznego i inteligentnego człowieka, co wykorzystywał, aby zdobywać zaufanie ofiar. Używał podstępu: na przykład zakładał gips na rękę lub nogę i prosił o pomoc w przeniesieniu czegoś do samochodu. Kiedy ofiara była blisko, Bundy obezwładniał ją i porywał. Starannie wybierał swoje ofiary: były to najczęściej młode kobiety, które miały podobne cechy fizyczne: długie, ciemne włosy, przedziałek na środku - taka była wtedy moda. Miejsca, w których działał, były dobrze przemyślane, chodziło o minimalizowanie ryzyka schwytania. Choć Bundy zaczepiał kobiety także na kampusie uniwersyteckim, na oczach wielu osób. Był mobilny, co utrudniało jego identyfikację. Przestępstwa popełniał w różnych stanach USA, a policja stanowa słabo się wtedy ze sobą komunikowała, bazy danych także zawiodły, bo były stanowe a nie ogólne.

Jak myślisz, co zadecydowało, że Bundy został seryjnym mordercą? Dzieciństwo? Ted był owocem kazirodczego związku Louise z jej ojcem Samuelem Cowellem. Louise z małym Tedem zamieszkała u swych rodziców w Filadelfii. Dziadkowie w końcu zaadoptowali Teda, który przez wiele lat żył w przeświadczeniu, że jego matka jest jego siostrą.

To splot wielu czynników. Ludzie z otoczenia Bundy’ego byli zszokowani, kiedy odkryto jego prawdziwą naturę. Uważali go za osobę uprzejmą, inteligentną i zaangażowaną społecznie. Studiował prawo, interesował się polityką, był postrzegany jako młody człowiek z tzw. przyszłością. Jego dziewczyna, Elizabeth, przez długi czas nie podejrzewała go o zbrodnie, choć po latach przyznała, że zauważała pewne dziwne zachowania. Bundy nie został politykiem, został seryjnym mordercą kobiet. Mówił: „Wyczekiwanie poprzedzające zbrodnię jest zawsze bardziej stymulujące niż pierwsze chwile po jej popełnieniu” - jak to na polowaniu….

A Jeffrey Dahmer, o którym wspomniałaś, znany jako kanibal z Milwaukee lub potwór z Milwaukee? Dahmer zabił i poćwiartował siedemnastu mężczyzn i chłopców, kolekcjonował części ciała, dopuszczał się nekrofilii, kanibalizmu. Dahmera od czwartego roku życia fascynowały martwe zwierzęta, potrafił spędzać całe dnie obserwując rozkładające się ich szczątki. Wcześnie, jeszcze jako nastolatek zaczął pić alkohol. Urodził się zły?

Genotyp ma jakieś znaczenie: matka Jefreya, gdy była w ciąży używała środków psychoaktywnych na uspokojenie, sen, lęki, nastrój. Ojciec natomiast powiedział: „W połowie jest mną, też o tym myślałem, miałem takie fantazje jak on. Próbowałem robić ładunki wybuchowe, do szkoły przyniosłem bombę, wyrzuciłem ją przez okno”. W jego środowisku rodzinnym zabrakło poczucia bezpieczeństwa, bliskości emocjonalnej i fizycznej z opiekunami. W domu wciąż słychać było kłótnie, ojciec - chemik często wyjeżdżał służbowo, matka cierpiała na depresję. Według Lionela Dahmera, Jeffrey interesował się anatomią, co ojciec początkowo uważał za przejaw ciekawości naukowej. Lionel wspominał, że zachęcał syna do pogłębiania swoich zainteresowań, nie zdając sobie sprawy z ich mrocznego kierunku, ale one nie musiały być mroczne od początku. Jeffrey podobno powiedział do ojca: „Taksydermia, to moje hobby. Ty mnie tego nauczyłeś. A teraz masz mi to za złe?” W szkole, gdy dorastał, koledzy nie traktowali go poważnie. Uważali, że jest dziwny, śmiali się z jego wygłupów uznając jednocześnie, że są przesadzone. Niektóre zachowania Dahmera mogły być powodowane chęcią zyskania akceptacji, sympatii. Kiedy Jeffrey był nastolatkiem, napięcia w rodzinie osiągnęły punkt kulminacyjny. W 1978 roku jego rodzice rozwiedli się, co miało ogromny wpływ na Jeffreya.

Rodzina mu się rozpadła, więc rozpadł mu się świat!

W tym czasie jego matka wyprowadziła się z domu, zabierając młodszego brata, Davida. Jeffrey został z ojcem, potem przez pewien czas był pozostawiony sam sobie. Rozpad rodziny pogłębił jego poczucie izolacji i porzucenia. Pił dużo alkoholu, za to właśnie został wydalony z Uniwersytetu w Ohio i z wojska, był w nim medykiem polowym. W 1982 roku zamieszkał z babcią, do której miał powiedzieć coś w stylu: „Ojciec ma mnie za gnoja, nie mam dobrych wspomnień, nie zdobyłem żadnej nagrody, brakuje mi piątej klepki.” Babcia natychmiast dołącza do grona osób, które z nim nie rozmawiały tylko zbywały słowami: „Trzeba ci znaleźć miłą dziewczynę, nie pij, powinieneś wrócić do kościoła”. Jeffrey mieszkał z babcią 6 lat, w jej piwnicy też zabił człowieka. Pracował w sklepie mięsnym jako technik medyczny. Kradł tam krew po pobraniu i ją pił. W łóżku miał męskiego manekina, którego ukradł ze sklepu, gdy babcia go wyniosła zapytał „Gdzie moja rzecz?”

W końcu zaczął zabijać?

W 1982 roku został aresztowany za obnażanie się w miejscu publicznym, zatrzymany przez policję za wykroczenie, otrzymał mandat 70 dolarów. W 1986 roku aresztowano go za masturbowanie się w miejscu publicznym i skazano na rok więzienia, odsiedział 10 miesięcy i wyszedł. W 1988 roku był aresztowany za molestowanie seksualne małoletniego chłopca, dostał rok prac społecznych i został zarejestrowany jako przestępca seksualny. Sąd skierował go na leczenie do otwartego szpitala psychiatrycznego na 5 lat. Potem zaczął zabijać, ciął ciało ludzkie, gotował kości, palił je. Miał halucynacje - widział pierwszą ofiarę. W 1992 roku został skazany na 15 kar dożywotniego pozbawienia wolności. Powiedział: „Zawsze wszyscy mówili mi, co mam robić. Ci faceci byli jedynym, nad czym mogłem mieć kontrolę”. I jeszcze: „Nie jestem szalony, problem w tym, że to się stało łatwe”. Historia Jeffreya Dahmera, choć jest przede wszystkim zbrodnią kryminalną, jest też pewnym obrazem społeczeństwa. Zamordowanie 17 młodych mężczyzn i chłopców w latach 1978-1991- odzwierciedla systemowe problemy, takie jak rasizm, homofobia i brak wsparcia społecznego dla osób z problemami, wyobcowanych, samotnych, łamiących prawo. Ofiarami Dahmera byli przede wszystkim mężczyźni z mniejszości etnicznych, głównie Afroamerykanie, Latynosi i Azjaci. Jeffrey Dahmer mieszkał i działał w jednej z uboższych dzielnic Milwaukee. Mieszkało tam wiele osób zmarginalizowanych społeczności. Dahmer mógł więc swobodnie wybierać swoje ofiary, to pierwsza rzez, druga - ich zaginięcie często spotykało się z mniejszą reakcją ze strony organów ścigania.

Nikt tych mężczyzn i chłopców po prostu nie szukał?

Kilka historii związanych z Dahmerem unaoczniło obojętność systemu wobec mniejszości etnicznych. Jeden z najbardziej szokujących przypadków dotyczył 14-letniego Koneraka Sinthasomphone’a, który zdołał uciec z mieszkania Dahmera. Policja została wezwana przez sąsiadów, którzy znaleźli nastolatka błąkającego się na ulicy, ale gdy Dahmer przekonał funkcjonariuszy, że chłopak był jego partnerem i „po prostu się upił”, kazali mu wrócić z Dahmerem do jego domu. Konerak został później zamordowany. Ta historia pokazuje, że uprzedzenia wobec osób z mniejszości i niechęć do zaangażowania się w sprawy związane z homoseksualizmem mogły odegrać kluczową rolę w pozwoleniu Dahmerowi na kontynuowanie jego zbrodni. Dahmer działał w czasie, gdy homofobia była powszechna, a osoby homoseksualne często marginalizowano i kryminalizowano. Świadomość na temat społeczności LGBTQ+ była niska, a mężczyźni geje, szczególnie ci z mniejszości etnicznych, często nie mogli liczyć na ochronę prawną czy wsparcie społeczne. Dahmer był w stanie kontynuować swoje zbrodnie przez tak długi czas także dlatego, że jego wygląd i zachowanie wpisywały się w stereotyp „normalności”. Był biały, pracował, wydawał się przeciętny, a to sprawiało, że unikał podejrzeń nawet w sytuacjach, które wydawały się podejrzane.

FBI profilowanie zaczęło właśnie od seryjnych morderców, to z nimi przeprowadzono wywiady, rozmawiałyśmy o tym. Dlaczego twoim zdaniem? Dlatego, że byli najgroźniejsi?

Bo byli dostępni, bo siedzieli w więzieniach i chcieli rozmawiać, bo mogli się chwalić, przeżywać na nowo swoje dokonania. Za sprawą swojej przestępczej działalności stali się celebrytami, przeszli do historii. Wywiady z agentami FBI były dla nich okazją, by wykuwać swój mit grając na nosie prospołecznej części społeczeństwa i swych ofiar.

Mat.pras.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Okiem Kielara odc. 14

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl