Hubert i June Malicote byli małżeństwem 79 lat. Zmarli w odstępie kilku godzin. Mieli po sto lat.
- Odeszli razem – powiedział ich syn, 76-letni Sam, w rozmowie z Dayton Daily News w Ohio.
Choroba nagle dopadła June
June zachorowała po tym, jak zorganizowała dla rodziny przyjęcie na Święto Dziękczynienia.
- Późnym wieczorem prababcia została umieszczona w hospicjum. Hubert wtedy się załamał. Dosłownie się rozpadł — powiedział Sam.
Widok June okazał się zbyt ciężki dla Huberta, jego stan zdrowia bardzo się pogorszył. To skłoniło rodzinę do umieszczenia go w hospicjum. Był w tym samym pokoju, w którym leżała jego ukochana.
Trzymali się z ręce do śmierci
Para była nieprzytomna, ale cały czas trzymali się za ręce, aż do spokojnej śmierci. Ich syn twierdzi, że ojciec zmarł z powodu złamanego serca. Zaledwie kilka godzin później odeszła June.
Hubert i June spotkali się w kościele w 1941 roku w rodzinnym stanie Kentucky. Następnej zimy Hubert zaciągnął się do marynarki wojennej i utrzymywał kontakt z June, walcząc za granicą. Podczas drugiego urlopu marynarz oświadczył się ukochanej, nie wiedząc, czy i kiedy wróci do domu.
Na szczęście wrócił z wojny, ożenił się, potem razem przenieśli się do Ohio. Para doczekała się trójki dzieci: Sama, Jo i Theresy. Mieli siedmioro wnucząt i 11 prawnuków.
Sekret długiego i szczęśliwego życia
Szczęśliwa para podzieliła się swoim sekretem długiego i pełnego miłości związku. Mówili, że nigdy nie mieli poważnej kłótni.
- Nie szliśmy przez życie bez problemów, ale nigdy nie zrobilibyśmy sobie krzywdy – mówił dziennikarzom Hubert latem tego roku. Jeśli są kontrowersje, trzeba odejść na kilka minut. Potem wracasz i zmieniasz temat albo dogadujesz się - tłumaczył.

lena