Spis treści
Rok po śmierci Jewgienija Prigożyna Grupa Wagnera wciąż działa – na innych zasadach i pod innym zwierzchnictwem – tylko na Białorusi i w kilku krajach Afryki. Na Białorusi to tylko parę setek najemników, ostatnio widzianych rzekomo w pobliżu granicy z Ukrainą. Co innego Afryka. Tam wciąż obecnych jest 5-6 tys. wagnerowców. W Libii, Mali i Republice Środkowoafrykańskiej. Choć to tylko część obecności rosyjskich najemników Afryce, są jeszcze ludzie Korpusu Afrykańskiego, Brygady Niedźwiedzi i PMC Redut w Sudanie, Nigrze czy Burkina Faso.
Skończyła się natomiast Grupa Wagnera na Ukrainie, w Syrii, no i w samej Rosji. Część wagnerowców w ogóle zrezygnowała ze służby. Wielu dowódców odeszło do innych formacji, pociągając za sobą podwładnych. Były szef sztabu Grupy Wagnera, swego czasu typowany na nowego dowódcę formacji, Andriej „Siwy” Troszew związał się z ministerstwem obrony, prawdopodobnie dołączając do utworzonej przez resort prywatnej spółki wojskowej Redut. Aleksandr „Ratibor” Kuźniecow dołączył z kilkuset wagnerowcami do czeczeńskiej jednostki Achmat, wchodzącej w skład Rosgwardii. Część dowódców nie żyje. Kilku z nich, w tym dowódca Grupy Wagnera Dmitrij „Wagner” Utkin, zginęło wraz z Jewgienijem Prigożynem w katastrofie lotniczej. Niedawno, w walce z rebeliantami tuareskimi w Mali zginąć mieli Anton „Lotos” Jelizarow i Siergiej „Dumny” Szewczenko.
Po śmierci Prigożyna nie brakowało prognoz, że Kreml po prostu rozwiąże Grupę Wagnera i zmusi jej członków do odejścia lub dołączenia do rosyjskiego wojska. Jeśli ten scenariusz miał miejsce, to w Syrii i w Europie. W Afryce władze rosyjskie przyjęły inną strategię.
Odebrać Prigożynowi afrykańskie imperium
Dwudziesty pierwszy sierpnia 2023 roku. W mediach społecznościowych Jewgienija Prigożyna pojawia się krótki filmik.
- Wszystko w porządku. Jestem w Afryce. Rekrutujemy prawdziwych bohaterów i nadal wykonujemy wyznaczone zadania – mówi ubrany w polowy mundur i kamizelkę kuloodporną, z bronią automatyczną w ręku, właściciel Grupy Wagnera.
Dwa dni później „kucharz Putina” ginie w katastrofie lotniczej z grupą najbliższych współpracowników. Czy to właśnie jego afrykańskie ambicje sprawiły, że wrogowie (najpewniej GRU) postanowili zlikwidować konkurenta? Wszak po nieudanym czerwcowym puczu Grupa Wagnera została niemal kompletnie usunięta z Syrii przez rywali z prywatnych spółek wojskowych związanych z wywiadem wojskowym. Zaczynały się też kłopoty w Afryce – warto przypomnieć, że w dniu śmierci Prigożyna wiceminister obrony Jewkurow i kilku oficerów GRU gościli w libijskim Bengazi, w kwaterze głównej gen. Chalify Haftara, wspieranego przez wagnerowców od kilku lat.
Wydaje się, że tylko fizyczna likwidacja Prigożyna dawała szanse na przejęcie jego aktywów na Czarnym Lądzie. W Afryce jego imperium wojskowe, handlowe i medialne, budowane od 2017 roku w czterech krajach - Sudanie na wschodzie, Libii na północy, Mali na zachodzie i Republice Środkowoafrykańskiej w sercu kontynentu - było mocno zakorzenione. Już dwa dni po pogrzebie Prigożyna, 31 sierpnia 2023 roku z Moskwy startuje samolot wojskowy z wiceministrem obrony Junus-bekiem Jewkurowem i generałem Andriejem Awerjanowem z GRU na pokładzie. Cel podróży? Afryka.
Rosja coraz aktywniejsza
Od początku celem Moskwy było przejęcie kontroli nad działaniami prowadzonymi wcześniej przez Grupę Wagnera i ogólniej, Jewgienija Prigożyna na kontynencie oraz dalsze rozszerzanie wpływów wojskowych, dyplomatycznych i gospodarczych Rosji w Afryce. Według badań przeprowadzonych przez Armed Conflict Locations and Event Data (ACLED), amerykańską grupę monitorującą konflikty, Rosjanie w Afryce od śmierci Prigożyna do czerwca br. byli militarnie aktywni w stopniu niewidzianym od początków obecności wagnerowców na Czarnym Lądzie.
Reorganizacja obecności militarno-biznesowej w Afryce odbywająca się pod kontrolą rosyjskiego Ministerstwa Obrony, idzie w parze z formalizacją działań, które wcześniej były prowadzone na kontynencie nieoficjalnie.
- Kiedyś mieliśmy system oparty na wiarygodnym zaprzeczeniu. Dziś wydaje się, że Kreml chce wziąć na siebie odpowiedzialność i inwestować we własnym imieniu na kontynencie – mówi portalowi Africa Report Djenabou Cisse z Fondation pour la Recherche Strategique w Paryżu. - Obserwujemy stopniowe wprowadzanie „super przywództwa”, wraz ze zmianami w krajach takich jak Republika Środkowoafrykańska. Ale w tej chwili nie ma nagłych zmian, w których wszyscy są wymieniani z dnia na dzień - mówi współautor raportu na temat firm zajmujących się bezpieczeństwem i obronnością w Afryce.
Africa Corps pod parasolem GRU
Jak wygląda zbudowana w ciągu roku nowa struktura działalności rosyjskich najemników w Afryce? Nad wszystkim sprawuje pieczę ministerstwo obrony, a konkretnie wiceminister Jewkurow. Resortowi podlega prywatna spółka wojskowa Afrykański Korpus. Współpracuje ona blisko z inną firmą najemniczą, utworzoną wiele lat temu resort obrony, a związaną z GRU, PMC Redut. Zajmuje się ona też rekrutacją najemników dla PMC podległych ministerstwu. Z kolei Afrykańskiemu Korpusowi podlegają:
- obecna w Burkina Faso Brygada Niedźwiedzie (także najemnicy),
- posiadające pewną autonomię oddziały Grupy Wagnera w Mali i Republice Środkowoafrykańskiej
- propagandowe/dezinformacyjne skrzydło Korpusu, czyli African Initative, medialna platforma skoncentrowana na Afryce, a zwłaszcza aktywności Korpusu Afrykańskiego (od września 2023).
Africa Corps to nowe narzędzie budowania wpływów na kontynencie. Tym razem to podmiot mocno kontrolowany przez oficerów związanych z wywiadem wojskowym GRU. Korpus Afrykański został utworzony z inicjatywy Junus-beka Jewkurowa, wiceministra obrony Rosji oraz gen. Andrieja Awerjanowa z GRU. Obu oficerom pomagał Władimir Aleksiejew, numer 2 w wywiadzie wojskowym. Przez ostatni rok ci rosyjscy wojskowi wielokrotnie składali wizyty w Afryce, spotykając się z różnymi liderami. Podpisano szereg nowych umów o współpracy z Rosją, nie tylko dotyczących obronności, ale też eksploatacji surowców naturalnych.
Rosjanie w Afryce
Podczas gdy nastąpiły zmiany kluczowych liderów i kierownictwa Grupy Wagnera na poziomie centralnym, w Europie, Syrii, w Afryce bywa różnie, w zależności od kraju afrykańskiego, gdzie byli wagnerowcy.
- Widzieliśmy nowe kontrakty dla bojowników w ramach nowej struktury paramilitarnej, a także rozproszenie innych kontraktów na mniejsze PMC [prywatne firmy wojskowe] w regionie. Wydaje się, że Rosja chce uniknąć sytuacji, w której jedna organizacja gromadzi zbyt dużą władzę i stanowi zagrożenie, tak jak miało to miejsce w przypadku Grupy Wagnera pod rządami Prigożyna – wyjaśnia Ladd Serwat, ekspert ACLED zajmujący się Afryką.
Na czele PMC Redut stoi Konstantin Mirzajanc. W sierpniu i wrześniu 2023 r. był członkiem każdej rosyjskiej delegacji, która odwiedziła kontynent przed i po śmierci Prigożyna. Brygadą Niedźwiedzi dowodzi zaś Wiktor „Jedi” Jermołajew. Anna Zamarajewa, była szefowa służby prasowej Grupy Wagnera, jest dziś zastępczynią redaktora naczelnego African Initiative, czyli oficera FSB Artema Kurejewa. W swoich artykułach ta „agencja prasowa” gloryfikuje działania Rosji i reżimów sprzymierzonych z Moskwą. Według Departamentu Stanu USA „rekrutuje również afrykańskich dziennikarzy, blogerów i członków lokalnej opinii publicznej”, aby „wspierali i wzmacniali pracę organizacji polegającą na wzmacnianiu wizerunku Rosji i oczernianiu innych krajów”.
Kilku byłych ważnych „menedżerów” imperium Prigożyna w Afryce zachowało swoje stanowiska, nadal pod tym samym szyldem, na przykład Dimitri Sytyj, była prawa ręka Prigożyna, który nadal kieruje operacjami Wagnera w Republice Środkowoafrykańskiej, oraz Iwan Masłow, szef operacji Wagnera w Mali, który nadal zajmuje swoje biuro w Bamako. Sytyj nadal organizuje grabież zasobów naturalnych - drewna, złota i diamentów - za pośrednictwem tych samych firm, które należały do sieci Prigożyna.
Tam, gdzie Grupa Wagnera działała potajemnie, Africa Corps działa otwarcie. Jego cele są szczegółowo opisane na kanale Telegramu: „rozszerzyć wpływy wojskowe Rosji” i wykorzystać okna możliwości otwarte przez kurczenie się wpływów Zachodu, aby skonsolidować „dyplomatyczne sukcesy Moskwy”.
„Moskwa utrzymuje konkurencję między prywatnymi firmami wojskowymi, aby zapewnić sobie kontrolę nad nimi” – cytuje jedno z zachodnich źródeł bezpieczeństwa w Sahelu francuski „Le Monde”.
źr. ACLED, Africa Report, Le Monde