SPIS TREŚCI
Dowództwo ukraińskie zwykle bardzo oszczędnie komentuje postępy swoich operacji ofensywnych, a w przypadku regionu Biełgorodu - nie komentuje ich wcale. Za to rosyjskie Ministerstwo Obrony jest bardziej wylewne w tej kwestii. 18 marca, gdy pojawiły się informacje o pierwszych próbach przełamania rosyjskiej obrony przez Ukraińców, oświadczyło, że wszystkie ataki zostały odparte i nie zezwolono na przekroczenie granicy państwowej. Podobnie huraoptymistyczna ocena obowiązywała przez cały ubiegły tydzień. Choćby raport z 25 marca: „Na kierunku Biełgorodu jednostki grupy sił Północ pokonały koncentracje sił i sprzętu dwóch brygad zmechanizowanych, pułku szturmowego ukraińskiej armii i brygady obrony przeciwlotniczej w rejonie miejscowości Ugrojedy, Miropolje i Krasnopolje w obwodzie sumskim”.
Ciężkie walki na granicy
Jednak rosyjscy blogerzy wojskowi donoszą o trudnej sytuacji w regionie Biełgorodu, a lokalne media piszą o ciężkich ostrzałach już w dwóch rejonach - krasnojaruzskim i rakitańskim. 23 marca szef regionu Wiaczesław Gładkow powiedział, że większość mieszkańców - „prawie wszyscy” - została ewakuowana z rejonu krasnojaruzskiego.
O ciężkich walkach na zachodzie obwodu biełgorodzkiego donoszą różne źródła wojskowe bez większych szczegółów. Według ich informacji ukraińskiej armii udało się zająć część przygranicznych wiosek Demidowka i Popowka - odpowiednio 3 kilometry i kilometr od granicy.
Po co Ukrainie nowy front?
W przeciwieństwie do obwodu kurskiego, gdzie wojska ukraińskie wkroczyły w sierpniu ubiegłego roku, obecny kierunek uderzenia nie wygląda obiecująco. W obwodzie kurskim kilka głównych skupisk ludności, w tym miasto Kurczatow z elektrownią jądrową, a także samo centrum regionalne, były potencjalnie zagrożone, co zmuszało rosyjskie dowództwo do pilnego ściągnięcia dużych rezerw.
Na zachodzie obwodu biełgorodzkiego nie ma większych skupisk ludności. Jednak wydarzenia w obwodzie kurskim pokazały rosyjskim władzom, jak poważnym problemem militarnym i wizerunkowym może być zdobycie i utrzymanie przez wroga nawet jednego centrum rejonowego.
Jednocześnie ukraińska armia ryzykuje niewiele - nawet jeśli operacja się nie powiedzie, szanse na szybki rosyjski kontratak są niewielkie. Ponieważ na sąsiednim terytorium Ukrainy jest bardzo mało otwartej przestrzeni. I dróg po obu stronach - też. Możliwe, że w planach ukraińskiego dowództwa jest narzucenie rosyjskiej armii konieczności walki na drugorzędnym kierunku.

źr. BBC Russian