310 – tyle metrów nad ulicą Chmielną kończy się iglica Varso Tower. Łącząc te dwa punkty uzyskujemy najwyższy wieżowiec w Europie (nie licząc Rosji), najwyższy w Polsce, a do tego wyższy niż Pałac Kultury i Nauki. Te określenia dotyczące wieżowca zna już wielu. Varso Tower, ze względu na rekordową wysokość, był opisywany niemal z każdej strony. Nie oznacza to jednak, że budynek zaprojektowany przez biuro Foster and Partners nie ma swoich tajemnic.
Oto kilka z nich.
Spis treści
Ceramiczne kafle i drzewa z Florydy
W klasycznym wysokościowcu trzon budynku znajduje się w centralnym punkcie. W środku ulokowane są windy rozwożące pracowników na poszczególne piętra. W Varso Tower architekci rozsunęli trzony tworząc wysoki na czternaście metrów korytarz. Po obu stronach wypełniono go ręcznie robionymi, wypalanymi kaflami. W sumie jest ich tu aż 1800. Stworzyła je artystka, Krystyna Kaszuba-Wacławek, która wypalała je w specjalnym piecu przez półtora roku.
- Budynek ma również funkcję publiczną, dlatego rozsunięto trzony i stworzono między nimi reprezentacyjne przejście, które wyłożono mozaiką z ceramicznych kafli – tłumaczy Mariusz Rudnicki, Project Manager w HB Reavis.
Przechodząc przez korytarz z mozaiką trafiamy do drugiej części lobby. Zasadzono tam drzewa - czarne oliwki (bucida buseras) - o wysokości niemal dziesięciu metrów każde. Sprowadzono je z Florydy do Holandii, gdzie trzy lata „dojrzewały” w szkółce, a następnie samochodem-chłodnią przetransportowano je do Warszawy.
Drzew jest w sumie dwanaście. Są okazałe, ale również niezwykle wrażliwe. W budynku trzeba utrzymywać stałą temperaturę – 21 stopni, specjalne oświetlenie (imitujące słońce Florydy), a także unikać przeciągów.
Windy jak samochody hybrydowe
Obok lobby z drzewami za jakiś czas znajdzie się strefa turystyczna. Stąd ruszać będą dwie panoramiczne windy wiozące podróżnych na taras widokowy. Najpierw trzeba będzie przejść przez kontrolę bezpieczeństwa, a następnie wjechać na 47. piętro. Podróż zajmie około 40 sekund. W tym czasie winda rozpędzi się do prędkości 8,1 m/s.
Windą dotrzemy do poziomu nad którym znajduje się większy taras widokowy. Na sam szczyt (230 metrów nad ziemią) wjedziemy już kolejną, specjalną windą. Ale windy turystyczne to tylko niewielki fragment całego systemu, który ma służyć dobrej komunikacji wewnątrz budynku.
Już teraz, po „odbiciu” karty, na bramce pojawia się informacja dotycząca windy. Pracownik wie, gdzie musi podejść, a system już kieruje windę w właściwe miejsce. W budynku zainstalowano tzw. double decki, czyli podwójne windy zabierające pasażerów:
- z parteru na piętra parzyste,
- z antresoli na nieparzyste.
Na prawo od wejścia do budynku znalazła się sekcja „low rise” obsługująca dolną połówkę wieży, a na prawo „high rise” wioząca na piętra 26-46.
- Wszystkie windy w Varso Tower maja odzysk energii w trakcie hamowania. Sposób działania jest podobny jak w samochodzie hybrydowym, który podczas hamowania ładuje baterię – tłumaczy Mariusz Rudnicki, Project Manager w HB Reavis.
„Ukryty” silnik jak ze statku
Piętra 50, 51 i 52 położone są między dwoma tarasami widokowymi. Nie ma tam już biur, ani nawet części gastronomicznej. To ogromne przestrzenie, w których „schowano” wszystkie systemy niezbędne do prawidłowego funkcjonowania budynku. Do środka, poprzez charakterystyczną trójkątną klatkę schodową, mogą wejść jedynie nieliczni. Nam się udało.
W jednym z pomieszczeń widać potężne ciemne rury, które są elementem klimatyzacji budynku. Obok zlokalizowano wieże chłodnicze, a także setki sensorów, czujników i mierników, dzięki którym na bieżąco odpowiedni pracownicy sprawdzają temperaturę w budynku. Jak słyszymy, w Varso Tower powietrze jest nawilżane adiabatycznie, co oznacza, woda za pomocą specjalnych mat zmienia się w gaz, chłodzi i nawilża. To rozwiązanie energooszczędne.
Na jednym z pięter technicznych zamontowano dwa potężne silniki diesla. To „backup” na wypadek ogromnej awarii prądu w Warszawie. Pracując w trybie awaryjnym budynek jest w stanie przez wiele godzin podtrzymywać wszystkie najważniejsze systemy – zarówno windy, jak i np. serwery klientów.
- Odpowiadają za to dwa agregaty – silniki V16 porównywalne do tych, które znajdują się na statkach. Mają podtrzymywać wszystkie systemy bezpieczeństwa oraz kluczowe dla najemców obszary. W momencie uruchomienia silnika, otwierane są klapy dostarczające powietrze, a także włączany jest ogromny wentylator – tłumaczy Mariusz Rudnicki.
Tuż obok silników znajduje się zbiornik na tysiąc litrów paliwa. Na dole budynku zbudowano drugi, trzy razy większy zbiornik. Paliwo między nimi jest przesyłane rurociągiem.
Podgrzewany dach i system antyburzowy
Przy planowaniu Varso Tower pojawiło się kilka nietypowych problemów. Z racji istnienia dwóch tarasów widokowych, wszystkie urządzenia techniczne, trzeba było „schować” do wewnątrz. A z racji wysokości wieżowca, stało się jasne, że Varso będzie „przyciągać” pioruny. W związku z tym na szczycie zainstalowano system antyburzowy.
- W budynku działa system wczesnego ostrzegania burzowego. Parametry powietrza wskazują z około dwudziestominutowym wyprzedzeniem, że nadchodzi burza. Jest pewien algorytm takich ładunków. I w takiej sytuacji gości z tarasu widokowego będziemy zapraszać do wnętrza – mówi nam Mariusz Rudnicki.
Najbardziej widocznym elementem systemu są szpikulce – odgromowniki.
Poza tym obydwa tarasy są… podgrzewane. W ten sposób rozwiązano problem zalegającego śniegu. Podgrzewana jest również osiemdziesięciometrowa iglica, wokół której zamontowano charakterystyczne, widoczne z daleka „krążki” służące do łapania spadającego lodu.
Sama iglica również skrywa kilka tajemnic. Z racji swojej wielkości, trzeba było zakotwić ją kilka poziomów niżej, a dokładnie na 45. piętrze. W jej środku znajduje się szacht z windą. W iglicy zainstalowano również tłumik drgań.
