Podczas wiecu wyborczego w Gori, mieście w pobliżu linii demarkacyjnej, za którą leży okupowany przez Rosjan gruziński region Osetii Południowej, lider rządzącego Gruzińskiego Marzenia, miliarder Bidzina Iwaniszwili, obwinił za wojnę z 2008 roku „siły zewnętrzne” i ówczesny gruziński rząd. Powiedział, że Gruzini „znajdą w sobie siłę, by przeprosić”. Nie wspomniał o odpowiedzialności Rosji za inwazję wojskową i okupację, która trwa do dziś.
Iwaniszwili przeprasza Rosję tak naprawdę
- Dziś doskonale zdajemy sobie sprawę, że wojna sierpniowa z 2008 roku nie była życzeniem ani narodu gruzińskiego, ani osetyjskiego. Tak więc, kiedy zdemaskujemy tych, którzy zarządzili krwawy konflikt między braćmi i pociągniemy do odpowiedzialności prawnej tych, którzy popełnili tę najcięższą zbrodnię, konieczność przywrócenia stosunków z pewnością pojawi się na porządku dziennym. Obiecuję, że gruziński proces norymberski odbędzie się wkrótce i stanie się jednym z warunków wstępnych pojednania – groził Iwaniszwili.
- Na tle dwunastu lat nieprzerwanego pokoju wierzę jeszcze mocniej, że przyznanie się do własnych błędów i pamiętanie o wielowiekowym braterstwie i przyjaźni między Gruzinami i Osetyjczykami stanie się pierwszym krokiem na drodze, która da ludziom żyjącym po obu stronach linii podziału determinację do przywrócenia zaufania – dodał lider Gruzińskiego Marzenia.
- Natychmiast po wyborach 26 października, kiedy ci, którzy wywołali wojnę, staną przed wymiarem sprawiedliwości, kiedy wszyscy winni zniszczenia gruzińsko-osetyjskiego braterstwa i współistnienia otrzymają należny, najsurowszy wyrok sądowy, znajdziemy w sobie siłę, by przeprosić, że działając na rozkaz, zdradziecki „Ruch Narodowy” postawił w ogniu nasze osetyjskie siostry i braci. A ponieważ przebaczenie jest jednym z filarów naszej wspólnej - gruzińskiej i osetyjskiej - wiary chrześcijańskiej, jestem przekonany, że bratobójcza konfrontacja wywołana przez wrogów Gruzji zakończy się wzajemnym przebaczeniem i szczerym pojednaniem – powiedział Iwaniszwili.
Zemsta po rosyjsku
W rzeczywistości to Rosja zaczęła się szykować od inwazji na Gruzję od wiosny 2008, gdy Niemcy i Francja zablokowały objęcie kaukaskiego kraju planem dla członkostwa w NATO (MAP). Moskwa szukała tylko pretekstu.
Sprowokowała Saakaszwilego poprzez ostrzał przez osetyjskich separatystów wsi gruzińskich wokół Cchinwali. Kiedy zareagowała na to gruzińska armia, Rosja wprowadziła do Osetii Południowej swoje wojska, ale też zaatakowała Gruzję z Abchazji, na Morzu Czarnym i w powietrzu.
Pięciodniowa wojna zakończyła się porażką Gruzji, ale nie upadkiem prozachodniego rządu – w dużej mierze dzięki wizycie w Tbilisi przywódców Polski, Ukrainy i krajów bałtyckich. Ówczesny prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili odbywa sześcioletni wyrok za rzekome nadużycie władzy, gdy był prezydentem. Ówczesny prezydent Polski Lech Kaczyński nie żyje, zginął w katastrofie smoleńskiej w 2010 roku.
Warto pamiętać, że najbogatszy człowiek Gruzji fortuny dorobił się w jelcynowskiej Rosji, a za rządów Putina je zwielokrotnił. To właśnie za ery tego drugiego, Iwaniszwili nabył akcje Gazpromu, stając się jednym z największych indywidualnych udziałowców gazowego monopolu.
Gruziński biznesmen nabył też udziały w innych rosyjskich gigantach: monopolu energetycznym RAO JES i naftowym koncernie Łukoil. Iwaniszwili miał też akcje Surgutnieftiegazu (mówi się, że dużo udziałów w tym koncernie ma sam Putin), ale też telekomów Wympiełkom i MTS.
Do tego dodać trzeba inwestycje w branżach bankowej, spożywczej i nieruchomości. Znając realia rosyjskie, nie byłoby to możliwe bez zgody Kremla. Gdy w 2008 roku, tuż przed i po wojnie rosyjsko-gruzińskiej, władze w Moskwie prześladowały Gruzinów mieszkających i robiących biznes w Rosji, imperium biznesowe Iwaniszwilego pozostało nietknięte.