Zobacz wideo: CBŚP rozbiła grupę przestępczą w regionie

W piątek 19 sierpnia policja w Tucholi otrzymała zawiadomienie o znalezieniu ciała mężczyzny.
- Zwłoki ujawniono na terenie kompleksu leśnego w gminie Śliwice - mówi Gazecie Pomorskiej Łukasz Tomaszewski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Tucholi. - Tożsamość mężczyzny nie jest znana. Ciało zostało przekazane do badań.
Rzecznik tucholskiej komendy zaznacza, że w toku są poszukiwania 20-letniego mieszkańca Gutowca, który zaginął przed tygodniem.
To Cię może też zainteresować
Przypomnijmy, że Mateusz Śledź ostatni raz był widziany 13 sierpnia, na koncercie w Śliwicach. Rodzina, przyjaciele i znajomi, a także strażacy OSP od kilku dni przeszukują tereny wokół Śliwic, by odnaleźć 20-latka. Bliscy mają nadzieję, że 20-latek żyje, tylko może leży gdzieś nieprzytomny, w ciężkim stanie. Sprawdzają wszelkie możliwe scenariusze, dzwonią np. do szpitali na własną rękę: do Kościerzyny, Świecia czy Grudziądza. Bo przecież może ktoś później przywiózł Mateusza.
Kilka wersji branych pod uwagę
Jedną z przyjętych wersji jest taka, że Mateusz na imprezie w Śliwicach został pobity. Wedle drugiej - wdał się w bójkę. Prawdopodobne jest, że wyproszono go z lokalu. Jak było, ustali policja. Jednak teraz najważniejsze jest dowiedzieć się, co się stało po jego wyjściu.
Ojciec zaginionego przegląda monitoring na budynkach instytucji i u osób prywatnych. Na jednej z kamer, do której dotarł, widać jak o godz. 2.40 Mateusz idzie koło szkoły. To ulica poprzeczna do tej prowadzącej na Tleń. Nie wiadomo, czy poszedł dalej w stronę Czerska czy może Tlenia i Osia, a może ...ktoś zabrał go samochodem lub gdzieś wywiózł?
Na ten moment żadnej z tych wersji nie można wykluczyć. Z naszych ustaleń wynika, że ok. godz. 3 nad ranem z telefonu Mateusza wysłano sms-a. Wiadomość sms-owa była odpowiedzią do kolegi, który proponował zawiezienie do domu. Mateusz miał odpowiedzieć, że jest już w domu. Czy faktycznie to Mateusz wysłał tego sms-a? Nie wiadomo.
Telefon najprawdopodobniej się rozładował. Ok. godz. 8 w niedzielę był jeszcze aktywny, ale od 14 - już nie.
Zrozpaczona rodzina szuka pomocy, gdzie tylko to możliwe. Także u kilku jasnowidzów, w tym Krzysztofa Jackowskiego z Człuchowa.