Wiceszef MON Paweł Zalewski poinformował w piątek (4 października), że z początkiem października ukraiński konsulat w Lublinie rozpoczął rekrutację ukraińskich ochotników, których Polska przeszkoli.
- Jeżeli powstanie pierwsza grupa kilkuset ochotników, będziemy ją od razu szkolić – oświadczył oraz przypomniał, że Polska, w ramach unijnego programu szkolenia, wyszkoliła już ponad 20 tys. żołnierzy ukraińskich (za: PAP). - Mamy pełną świadomość, że zdolności obrony Ukrainy, odporność państwa ukraińskiego jest kluczowa dla naszego bezpieczeństwa, dlatego wspieramy ją w każdym możliwym wymiarze.
Sformowanie legionu ukraińskiego zapowiedzieli w lipcu w Warszawie premier Donald Tusk oraz prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Na kilka pytań dotyczących tego projektu odpowiedział nam Konsul Generalny Ukrainy w Lublinie Oleh Kuts.
Czy to pierwsza taka inicjatywa w Polsce?
Nie tylko w Polsce, ale także w Europie i na świecie. Zajęło nam to dużo czasu, ale bardzo się cieszymy, że się udało to uruchomić. Robimy to po raz pierwszy, więc codziennie się uczymy, szukamy różnych rozwiązań. Jestem wdzięczny za tą współpracę stronie polskiej – Ministerstwu Obrony Narodowej. Jak zwykle Rzeczpospolita Polska jest liderem w kwestii pomocy Ukrainie. Nasi inni międzynarodowi partnerzy także wyrażają chęć do zakładania takich punktów, ale pierwszy powstał właśnie na waszych ziemiach.
Do kogo skierowana jest ta rekrutacja?
Do obywateli i obywatelek Ukrainy bez względu na płeć i miejsce zamieszkania.
Ile osób już się zgłosiło do legionu?
Widzimy bardzo duże zainteresowanie tą inicjatywą wśród naszych obywateli. Dokładnymi liczbami dysponuje tutaj MON, natomiast mogę powiedzieć, że stan na piątek 4 października wynosił 196 osób, które zgłaszały się z całej Europy.
Czym się różni rekrutacja do legionu od poboru w Ukrainie?
Musimy walczyć z dezinformacją. Wróg podaje nieprawdziwe fakty, np. że nasi żołnierze są wysyłani na front bez odpowiedniego przeszkolenia, umundurowania, wyposażenia, że zostaną po prostu „rzuceni” na front. To nie jest prawda. Wszyscy zainteresowani i wahający się mogą skontaktować się z punktem rekrutacyjnym bez żadnych zobowiązań, to jest jednostka ochotnicza. Można przyjść, sprawdzić jak to wygląda, poznać warunki i wysokość kontraktu, prawa i obowiązki, omówić swoje wątpliwości z obsługą. W legionie jest finansowe wynagrodzenie, można bez problemu przekraczać granicę, by wrócić na urlop i rotacje. Poza tym w punkcie mogą zgłosić się ludzie w wieku od 18 lat, a nie 25 – bo taki jest wiek mobilizacyjny w Ukrainie.
Jak to wygląda od strony praktycznej?
Kontaktować się z nami można za pośrednictwem strony internetowej oraz poczty elektronicznej, wtedy nasz zespół umawia spotkanie na żywo, w celu przeprowadzenia rozmowy i sprawdzenia dokumentów. Mniej więcej 2 tygodnie później - jeśli osoba zdecyduje się zgłosić swoją kandydaturę – można podpisać kontrakt i poddać się badaniom lekarskim – musimy sprawdzić, czy stan zdrowia pozwala na tę pracę. Następnie cała jednostka, do której osoba trafiła przechodzi szkolenie przeprowadzone przez polskie MON, później jest wyposażana i na czas trwania kontraktu jedzie na front. Później jest powrót na rotacje.
Czy do legionu „zaciągnąć” się może także obywatel Polski?
Jesteśmy bardzo wdzięczni za chęć niesienia szerszej pomocy, ale obecne przepisy nie pozwalają na to, by ktokolwiek poza obywateli Ukrainy został przez nas zrekrutowany. Można jednak pomagać nam jako wolontariusze – czy to dostawcy towaru i pomocy medycznej na froncie, czy też opiekuni rodzin z dziećmi tutaj. To naprawdę bardzo wiele – nasi żołnierze wiedząc, że ich bliscy są bezpieczni, mogą „pójść na całość”. Na początku wojny otworzyliście przed nami swoje serca i domy i my tego nigdy nie zapomnimy. To naprawdę najwyższy czas, żeby stanąć na wysokości zadania i dać odpór tej tyranii.
- Wspomnień czar... Zjazd Absolwentów UMCS. Zobacz zdjęcia
- Dzień otwarty w schronisku dla bezdomnych zwierząt. One czekają na adopcję. Zdjęcia
- Rekordowa publika obejrzała wygraną Bogdanki z Resovią. Zdjęcia kibiców
- Ceremonia białego fartucha już za nimi. Studenci kierunku lekarskiego rozpoczęli rok
- Netflix kręcił w Lublinie hitowy serial. Miasto zmieniło się nie do poznania. Zobacz
- 350 podchorążych rozpoczęło studia w dęblińskiej „Szkole Orląt”. Zdjęcia
