Aktualizacja czwartek 16.07.2020 r.
W poniedziałek 13 lipca 2020 pani Kornelia, która nagłośniła sprawę, została przesłuchana w charakterze świadka. Śledczy z KPP w Pucku mieli też rozmawiać z innymi osobami, które weszły w posiadanie podobnych listów. W środę 15.07.2020 r. podejrzany mężczyzna został zatrzymany.
Wcześniej pisaliśmy
Niedzielny spacer 12.07.2020 r. okazał się traumatyczny dla matki i dziecka - mieszkanek Pucka. Nikt nie spodziewał się tak obrzydliwego znaleziska, mającego na celu skrzywdzenie dziecka. Treść listu mrozi krew w żyłach i potrafi wytrącić z równowagi każdego rodzica.
List został napisany niechlujnie, jakby na szybko, bez znaków interpunkcyjnych oraz stosowania wielkich i małych liter w odpowiednich momentach. I choć na kartce znalazł się konkretny adres, to nikt się pod nim nie podpisał z imienia i nazwiska.
List od pedofila w butelce. Matka dziewczynki ma swoje podejrzenia
Mama 10-latki, która znalazła list w butelce, nie widziała, kto zostawił przynętę na dzieci na ul. Mestwina, ale - jak podtrzymuje na bazie swojej wiedzy i doświadczeń - jest pewna, kto jest jego autorem. Swoje podejrzenia zgłosiła na pucką policję i cierpliwie czekała w miejscu do przyjazdu mundurowych.
Szokująca korespondencja leżała w sąsiedztwie centrum handlowego na ulicy Mestwina w Pucku. Dziennie przewijają się tędy setki osób. Ale jest jeszcze jeden szczegół, który pasuje do treści listu - co błyskawicznie skojarzyła jego znalazczyni. Okazuje się, że niedaleko jest dom, w którym mieszka mężczyzna już wcześniej podejrzewany o pedofilskie skłonności.
- W liście pada dokładnie ten sam adres - mówi pani Kornelia. - To nie pierwszy raz, kiedy mężczyzna z tego właśnie konkretnego miejsca próbuje zachęcić dzieci do niemoralnych i obrzydliwych czynności.
Jednak policjanci z KPP w Pucku po przyjeździe do wezwania na ul. Mestwina w Pucku ze smutkiem przyznali, że są bezradni w tej sprawie. Wprawdzie podejrzewany przez panią Kornelię jest dobrze znany mundurowym, ale jak tłumaczyli - samo znalezienie butelki z listem i cukierkami vis a vis domu mężczyzny z przeszłością nacechowaną zachowaniami pedofilskimi, nie jest dowodem na to, że to właśnie on list tam zostawił.
- I nawet fakt, że podaje w tym liście swój dokładny adres, nie pomoże? - pytała ich pani Kornelia. - Przecież można sprawdzić, czy to jego pismo, bo w puckiej komendzie jest pełno dokumentów z jego podpisami.
W odpowiedzi mundurowi mieli wskazać na konieczność posiadania twardego dowodu - np. nagrania z kamery. Bez niego można mówić jedynie o przypuszczeniach.
Pedofil znany policji?
Matka, która znalazła list, opowiada nam, że pucki pedofil jest dobrze znany nie tylko mundurowym, ale też mieszkańcom Pucka od lat. Sama pamięta sceny masturbacji w oknie sprzed 20-30 lat.
- I robi to do dzisiaj - mówi pani Kornelia. - Czasami zdarzy mi się rozgonić grupkę dzieci, które stoją i obserwują to, co on robi w oknie, nagrywają go na swoich telefonach i się z niego śmieją. Czy to jest normalne?
Twoje dziecko musi znać te zasady na pamięć! To może uratowa...
Kiedyś pani Kornelia zorganizowała prowokację i mężczyzna - domniemamy autor znalezionego niedawno listu - wpadł w ręce policjantów po tym, jak umówił się na seks z 14-latką.
- Ale co z tego, gdy wyszedł po 3 miesiącach, bo miał być chory psychicznie - mówi pani Kornelia. - Czy to daje pozwolenie na molestowanie naszych dzieci?
List od pedofila w butelce. Pani Kornelia: "Może ktoś coś widział"?"
Jak w Pucku nie bać się o dzieci, skoro na ulicach leżą pedofilskie listy? Policja ma związane ręce, a rodzice czują się bezradni. Pani Kornelia ma już dosyć poczucia bezsilności. Chce coś zrobić w kierunku zwiększenia bezpieczeństwa w Pucku.
- Może ktoś widział w niedzielę, 12 lipca 2020 po południu, w okolicy ul. Mestwina, tam, gdzie znalazłyśmy butelkę z listem, jakiejś podejrzanej osoby? - pyta mieszkanka Pucka z nadzieją, że znajdą się świadkowie. - Albo kogoś, kto wyrzucał na trawę plastikową butelkę?
Mama 10-letniej dziewczynki, która miała nieszczęście znalezienia listu w butelce, myśli nad założeniem obywatelskiej zrzutki na cel założenia monitoringu na ul. Mestwina w Pucku, by mieć dowód na wypadek, gdyby podobna sytuacja mogła się powtórzyć.
- Ciężko uwierzyć, że to był ostatni raz, zwłaszcza że nie pierwszy, a system sprawiedliwości nie wydaje się być sprawiedliwy, bo nie chroni najmłodszych obywateli naszego społeczeństwa - martwi się pani Kornelia. - Jak się stanie tragedia, winnych nie będzie, bo zboczeniec się wymiga chorobą, a służby przepisami i tyle.
