W sieci nagabywał dzieci do seksualnych zachowań. Prokuratura zastosowała jedynie... dozór policyjny

Lucyna Puzdrowska
Decyzją prokuratora mężczyzna spod Kartuz, który w sieci nagabywał seksualnie dzieci, jedynie z dozorem policyjnym.
Decyzją prokuratora mężczyzna spod Kartuz, który w sieci nagabywał seksualnie dzieci, jedynie z dozorem policyjnym. ECPU Polska
Fundacja ECPU Polska - grupa tzw. łowców pedofili - przyłapała 61-letniego mieszkańca Dzierżążna (gm. Kartuzy), który w Internecie podawał się za 15-latka i korespondował z dziećmi na tematy seksualne. Mężczyznę zatrzymali kryminalni z KPP w Kartuzach. Wyznania 61-latka oraz moment zakucia w kajdanki pokazano w transmisji na żywo w mediach społecznościowych. Co dalej w tej sprawie?

W swojej relacji z dnia 1 sierpnia Łowcy Pedofili dokładnie opisują jakimi metodami posługiwał się 61-letni Tadeusz z Dzierżążna, łapiąc w sieci swoje ofiary i molestując je psychicznie. Ukrywał się za pseudonimem, przedstawiał jako 15-latek, a swoją twarz... obrazował zdjęciem własnego syna, gdy ten był w nastoletnim wieku.

Jak wyglądała korespondencja mężczyzny z dziewczynkami?

Gdyby nie fakt, że podczas nagrania na żywo upublicznionego w sieci sam mężczyzna w sposób całkowicie swobodny i beztroski o tym opowiada, aż ciężko byłoby uwierzyć w relację Łowców Pedofili.

- Tadeusz podczas miesięcznej konwersacji z osobą małoletnią dał się poznać jako perwersyjny nauczyciel pragnący stworzyć patologiczny związek z 12-letnią dziewczynką. Związek nie tylko sprzeczny z literą prawa, ale oparty na chorych zasadach, które wykreował w swojej wyobraźni. Dziewczynka miała robić to czego on będzie od niej żądał. Według niego na tym właśnie polega prawdziwa relacja. Pisał: "Chcesz, to cie mogę dużo nauczyć, wszystkiego tego co nie wiesz. Będziesz mi za to pokazywać..." - relacjonowali Łowcy.

Wielokrotnie utwierdzał dziecko w przekonaniu że taka forma gratyfikacji w zamian za poszerzanie jej horyzontów seksualnych jest normą powszechnie akceptowaną. Twierdził nawet, że jego 13-letnia dziewczyna też pokazywała mu się nago. Robił wszystko, by zdobyć zaufanie niewinnego dziecka. Prosił dziewczynkę, żeby się go nie wstydziła i nie zasłaniała oczu, gdy wysyłał do niej filmy, na których sobie dogadzał.

Onieśmieloną i nieświadomą 12-latkę wyzywał, gdy nie dawała rady za nim nadążyć: "Ty w jakimś zakonie się wychowujesz? Czego nie kumasz? Ty to jednak jeszcze dziecko jesteś!" i zachęcał do oglądania filmów dla dorosłych, by dokształciła się w temacie. By mieć pewność, że dziecko zrealizuje jego prośbę, sam kolportował do małoletniej wspomniane wyżej treści w formie plików wideo.

Każdy zainteresowany, przede wszystkim rodzice dzieci, mogą się zapoznać szerzej z tematem na facebookowym profilu: Fundacja ECPU Polska Łowcy Pedofili.

Przedstawiciele Łowców namierzyli mężczyznę, podążając za nim przez kilka miast

Nagrali film, w którym mężczyzna opowiedział ze szczegółami, dlaczego do swoich chorych fantazji wykorzystywał małoletnie dziewczynki. Film również dostępny jest na Facebooku. Tadeusz przyznaje w nim, że robił to m.in.... z nudów i... w celach edukacyjnych.

Jeszcze przed nagraniem Łowcy zawiadomili policję o możliwości popełnienia przestępstwa i poinformowali, gdzie znajdują się wraz z podejrzanym. Przyjechali kryminalni z KPP Kartuzy, zakuli mężczyznę w kajdanki i zabrali na komendę.

Dwa dni później Łowcy opublikowali kolejny wpis

- 61-letni Tadeusz P. w sieci był aktywny od przynajmniej dwóch lat. Udając 15-latka (do tego celu posługiwał się zdjęciami własnego syna sprzed kilku lat), był aktywnym uczestnikiem wielu grup "dziecięcych" w serwisach społecznościowych. Zaskoczyło nas jego perfekcyjne przygotowanie do działania (zbiór zdjęć uwiarygadniających jego rzekomy wiek itp.). Tadeusz P. jako 15-latek miał rzekomo mieszkać w Gdańsku. My w toku naszych ustaleń, kiedy powzięliśmy wiedzę, iż tożsamość, którą się posługuje, jest fałszywa, przejechaliśmy za nim kilka miast od Trójmiasta, poprzez Czersk, Chojnice, by wreszcie dotrzeć w okolice Kartuz - napisali Łowcy.

Jak mówi Alex, jeden z Łowców, dopiero, gdy policja zatrzymała Tadeusza P., dowiedzieli się, że podczas nagrywanego spotkania, mężczyzna ich okłamał.

- Dziś już wiemy, że Tadeusz P. w trakcie naszego live'a okłamał nas, bowiem wobec niego prowadzone już były czynności związane z wcześniejszymi przestępstwami z art. 200 KK, czyli Tadeusz P. jest w pewnym sensie recydywistą w swoich zachowaniu - mówi Alex. -Tuż po zakończeniu nagrania, na naszą skrzynkę z wiadomościami zaczęły napływać kolejne szokujące informacje na temat jego zachowań w obecnym miejscu zamieszkania. Cała ta wiedza została przekazana do protokołu z zawiadomieniem o popełnieniu przestępstwa. To był dla nas szok, gdy okazało się, że Tadeusz P. po dobie spędzonej w areszcie, cieszy się wolnością i może nadal swobodnie poruszać się po ulicach, którymi chodzą dzieci.

Jak dodaje, w rekordowym czasie, w ciągu doby od ujęcia, policjanci dokładnie zapoznali się z całym materiałem obciążającym, przeprowadzili z nim wszelkie czynności śledcze i dowieźli go do prokuratury.

- Szczerze mówiąc istniały wszelkie przesłanki do zastosowania w tym wypadku środka w postaci aresztu tymczasowego, niestety stało się inaczej. Czy Tadeusz P. pomimo zapewnień, nie wróci do molestowania dzieci w sieci? Jakoś trudno nam w to uwierzyć - dodaje Alex.

Co na to Prokuratura Rejonowa w Kartuzach?

Marek Kopczyński, prokurator rejonowy w Kartuzach w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" potwierdza, że wobec Tadeusza P. prokurator zastosował dozór policyjny.

- Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty, dotyczące przestępstw przeciwko wolności seksualnej i obyczajności - mówi prokurator Marek Kopczyński. - Jeden z czynów jest zagrożony karą pozbawienia wolności do lat 2., a drugi do lat 3. Do czasu procesu prokurator zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego. - Postępowanie dowodowe jest w toku. Po jego zakończeniu, prowadzone będą z podejrzanym dalsze czynności.

Jak dodaje prokurator, taki mamy w Polsce Kodeks Karny i dokładnie według jego paragrafów, kartuska prokuratura postawiła zarzuty.

Między wierszami z rozmowy z prokuratorem Kopczyńskim można było wysnuć wniosek, że decyzja prokuratury pewnie byłaby inna, gdyby podejrzany posługiwał się w sieci własnymi danymi osobowymi, czyli nagabywał dzieci jako 61-letni Tadeusz, a nie nastolatek.

Być może zrozumieją to prawnicy, bo dla mieszkańców okolicznych miejscowości sprawa jest oczywista. To Tadeusz P. pisał z młodziutkimi dziewczynkami i nieważne jako kto się przedstawiał.

Mieszkańcy zbulwersowani faktem, że mężczyzna jest na wolności

Jedna z ekspedientek w pobliskim Kiełpinie mówi, że odkąd przeczytała o całej tej sprawie, a później obejrzała relację live z rozmowy z Tadeuszem P., boi się o swoje dzieci.

- Ja też mam dzieci w wieku 10 i 13 lat i gdy słuchałam co ten facet bredzi i jak chore ma fantazje, to nóż mi się w kieszeni otwierał - mówi pani Marta. - Staram się rozmawiać z dziećmi o bezpieczeństwie w Internecie, o tej sprawie też im opowiedziałam, przestrzegając po raz tysięczny, żeby w Internecie nie rozmawiali z nieznajomymi i nie wchodzili na podejrzane strony. Ale pracuję codziennie po wiele godzin, a wiadomo, że ciekawość dzieciaków, zwłaszcza tego, co zakazane, bywa często silniejsza. Byłam w szoku, gdy ten pan ot tak sobie wszedł sobie do sklepu. Aresztują często za mniejsze przewinienia, a facet, który krzywdził dzieci i nagabywał do zachowań seksualnych chodzi sobie na wolności? To niewiarygodne!

Sprawa była też głośna pod kiełpińskim kościołem, po niedzielnej mszy. Ludzie posuwali się do różnych form... wymierzenia kary. Pewnie przemawiały przez nich emocje, ale jedna wypowiedź w sposób szczególny utkwiła nam w pamięci. I nie powiedziała tych słów kobieta, tylko mężczyzna, najprawdopodobniej również ojciec.

- Jak pies ma swój czas i ucieka z domu, nawet taranując płot, to jedzie się z nim do weterynarza i pozbywa go tego, co powoduje takie zachowanie. Temu facetowi należałoby wyciąć wszystko, nie tylko to - powiedział jeden z mieszkańców Kiełpina.

Wypowiedź została przez nas mocno ocenzurowana.

Mieszkańcy nie ukrywają, że boją się o bezpieczeństwo swoich dzieci. Póki co, mężczyzna chodzi sobie wolno po ulicach i nie wiadomo, czy nie nagabuje dzieci.

- Jeden z naszych znajomych miał dozór policyjny i widzieliśmy tam policję chyba raz w tygodniu. Zresztą jak weszli, tak szybko wyszli - mówi jedna z mieszkanek Kiełpina. - Dzieci, które ten facet w taki sposób molestował w Internecie, chyba już nigdy się z tego nie otrząsną. To szok, że wśród nas żył taki mężczyzna, a jeszcze większy, że wciąż wśród nas przebywa.

Niestety, do końca zakończenia dochodzenia, a następnie wyroku sądu, ta sytuacja się nie zmieni.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świat żegna Franciszka. Tłumy wiernych na Placu św. Piotra

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
gosc
Niedługo w szkołach różne fundacje będą podobnie nauczać.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl