O zgonie szpital od razu powiadomił prokuraturę, a ta wszczęła śledztwo. Śledczy sprawdzają, czy podczas operacji lekarze nie popełnili błędu. Postępowanie prowadzi Prokuratura Rejonowa Łódź - Śródmieście.
Śledztwo toczy się w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci, za co - jeśli wina się potwierdzi - grozi do pięciu lat pozbawienia wolności. - Próbujemy ustalić przyczyny zgonu młodego pacjenta - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Chcemy się dowiedzieć, czy był właściwie leczony, czy w szpitalu nie doszło do zaniedbań i czy można mówić o błędzie w sztuce lekarskiej.
14 lipca śledczy podjęli decyzję o przeprowadzeniu sekcji zwłok 22-latka w Zakładzie Medycyny Sądowej w Łodzi. - Ale to nie pozwoliło ustalić przyczyn zgony pacjenta. Po wykonaniu sekcji biegli stwierdzili, że niezbędne są dodatkowe badania toksykologiczne - wyjaśnia Krzysztof Kopania. - Badania te jeszcze trwają i na razie nie wiadomo, kiedy będą wyniki.
Oddzielne śledztwo prowadzi Okręgowa Izba Lekarska w Łodzi. - Rzecznik odpowiedzialności zawodowej lekarzy zbada, czy medycy, którzy robili operację, nie popełnili błedu i czy nie naruszyli kodeksu lekarskiego. Szukanie przyczyn w takich wypadkach jest trudne, bo mogły wystąpić np. zmiany uczuleniowe - tłumaczy dr Grzegorz Krzyżanowski, wiceprezes OIL w Łodzi.
Lekarz z OIL będą współpracowali z prokuraturą, ale wydadzą własny wyrok.
- Najcięższym wyrokiem w takim przypadku jest zakaz wykonywania zawodu lekarza - mówi Adrianna Sikora, rzecznik OIL w Łodzi.
O tej zagadkowej sprawie już zaczęto mówić w środowisku lekarskim. Poruszeni są nią między innymi lekarze z Klinikii Laryngologii i Chirurgii Plastycznej Nosa "KrajMed".
- To dość prosty zabieg. Otwiera się błonę śluzową z jednej strony, wyjmuje skrzywione części, prostuje i ponownie wkłada. Wykonujemy takie operacje dość często - mówi dr Marek Krajewski, szef kliniki.
Przypadek łodzianina nie jest odosobniony. Tydzień temu podczas operacji udrożniania przegrody nosowej w szpitalu w Gnieźnie zmarła 23-latka. Po podaniu znieczulenia doszło do zatrzymania akcji serca. Prokuratura wszczęła śledztwo i zleciła sekcję zwłok. Ale i w tym przypadku niewiele to dało. Kobieta była zdrowa, a przed operacją nie było żadnych przeciwwskazań.
Joanna Barczykowska, Wiesław Pierzchała