Religia zabrania im przetacza krwi podczas operacji. Obowiązuje ich ścisły zakaz i żadne okoliczności ich z tego nie zwalniają. Chodzi tu nie tylko o transfuzję, ale i przyjmowanie krwi doustnie. Świadkowie Jehowi z tego powodu są problematycznymi pacjentami wielu szpitali, które nie chcą się podejmować poważnych operacji bez przetaczania krwi. Dawniej bezkrwawe operacje uważane były za niebezpiecznie. W jednym z łódzkich szpitali tacy pacjenci to norma i nawet operację mózgu u świadków przeprowadzają bez transfuzji.
- Bardzo wielu jest takich pacjentów. Nie zdarzyło nam się odmówić im zabiegu chirurgicznego – przyznaje prof. Lech Polis, szef neurochirurgii w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Transfuzja krwi to zabieg wykonywany podczas operacji pacjenta, który stracił dużo krwi, np. w wyniku wypadku, traci ją w trakcie zabiegu lub ma skazy krwotoczne czy niedokrwistość. Przetoczenie krwi musi być uzasadnione, a sposób w jaki się je wykonuje zależy m.in. od tego, ile krwi stracił pacjent albo jaki jej składnik potrzebuje. Czy brak transfuzji może być groźny?
- Zagrożenie byłoby wtedy, gdybyśmy operowali niechlujnie, długo i bez porozumienia z anestezjologiem, który w czasie zabiegu cały czas kontroluje wartości morfologiczne krwi. Jeśli te wartości spadaną poniżej normy, zabieg kończymy i ponownie operujemy za tydzień lub dwa – przyznaje prof. Polis.
Świadkowie Jehowi powstrzymują się od przyjmowania krwi zgodnie z zapisami w Starym i Nowym Testamencie. Biblia nakazuje im powstrzymywać się przyjmowania zarówno krwi pełnej jak i jej składników w żadnej formie. Świadkowie Jehowi powołują się tu na księgi: Rodzaju, Kapłańską i Dziejów. Krew dla Boga oznacza życie, symbolizuje zatem coś, co jest dla niego święte.
Jak tłumaczy Sławomir Młodziński, rzecznik prasowy łódzkich świadków Jehowy, wielu świadków ma przy sobie razem z dokumentami oświadczenie, że ze względu na wyznanie nie zgadzają się na transfuzję krwi.
- W oświadczeniu jest też kontakt do wyznaczonej osoby, która otrzymała od pacjenta instrukcje i może podjąć decyzję w razie, gdy ktoś był nieprzytomny – wyjaśnia Młodziński.
Osoba taka jest poinformowana o tym, jaką decyzję podjąć. Młodziński też ma oświadczenie i wybraną osobę, której udzielił instrukcji. - Dla mnie ten zakaz jest bardzo ważny i nie chciałbym, żeby krew była mi przetaczana – tłumaczy.
Oświadczenie zdejmuje też odpowiedzialność z lekarzy, jeśli zdecydowaliby się nie przetaczać krwi. Świadkowie mają też łączników między wiernymi a lekarzami, którzy starają się wprowadzić do szpitali zgodne z zaleceniami wiary sposoby leczenia. - Nie wiadomo nigdy na sto procent, co by się stało, gdyby krew została przetoczona. Możliwe, że pacjent również by zmarł – mówi Młodziński.
Są jednak sytuacje wyjątkowe, gdy świadkowie zgadzają się na przetoczenie. Musi to być jednak ich krew, pobrana i oczyszczona wyłącznie w trakcie zabiegu.
- Rozmawialiśmy z nimi i rozważaliśmy opcję pobrania im przed zabiegiem krwi i przetoczenia w trakcie operacji. Na to jednak również nie zgodzili się. Dlatego kupili ssak, który umożliwia autotransfuzję w sytuacjach, gdy wiemy, że operacja jest zagrożeniem dla chorego – dodaje prof. Polis.
Była tylko jedna taka sytuacja.
ZOBACZ TEŻ:
Kongres świadków Jehowy w Łodzi. Chrzest w Atlas Arenie