Pomnik Papieża Polaka od ponad 13 lat stoi na placu Jana Pawła II w jego rodzinnym mieście, dwa kroki od bazyliki Ofiarowania Najświętszej Marii Panny i trzy kroki od papieskiego muzeum.
W środę, w dzień 41. rocznicy wyboru kard. Karola Wojtyły na papieża
(2019r.!)
, na postumencie pomnika niespodziewanie dla wszystkich pojawiła się woda. To nie cud, a sposób na promocję i biznes, choć wielu pielgrzymów i tak wierzy w uzdrawiające właściwości tej wody.
Jak w Licheniu...
Pomnik z brązu ma 2,5 metra. Postawiono go tu w 2006 r. Przedstawia uśmiechniętego papieża w stroju pontyfikalnym, stojącego na granitowej skale. W lewej dłoni trzyma pastorał, a prawą rękę ma wyciągniętą w geście błogosławieństwa.

Tak było do środy. Wtedy to z pastorału zaczęła lać się woda, która spływa przez dolną część pomnika, czyli po papieskiej szacie, płynie do podstawy postumentu, a potem wpada do studzienki kanalizacyjnej.
Pomnik z tryskającą wodą znajduje się przy Domu Rodzinnym Jana Pawła II, muzeum, które rocznie odwiedza blisko trzysta tysięcy osób z całego świata.

Z muzeum wychodzi 65-letnia Kristina Roldan, która na wycieczkę do Wadowic przyjechała wraz z koleżankami z katolickiej wspólnoty religijnej w Sydney, w Australii.
Podchodzi do pomnika, wyciąga z plecaka małą buteleczkę i przystawia malutki lejek do końcówki papieskiego pastorału. Napełnia w ten sposób butelkę do połowy, szczelnie zamyka, a potem całuje i chowa do plecaka. - Polacy chyba lubią takie rzeczy. To i ja się dostosowuję do zwyczajów - tłumaczy.
- Byliśmy dzień wcześniej niedaleko, w Licheniu, i tam też się zabiera wodę do domu, bo, jak mi powiedziano, podobno leczy z chorób. Może pomoże na mój reumatyzm - dodaje.
Nie jest wyjątkiem. Cały czas ktoś pochyla się nad tryskającym źródełkiem na pomniku w podobnym celu. Są i tacy, którzy zbierają wodę z powierzchni pomnika i obmywają nią sobie ręce lub twarz.
Wadowice. Rzucili się na tort papieski z 200 jaj. Był za dar...
Dwa dni wystarczyły także, by buteleczki z wizerunkiem Jana Pawła II i nalepką „woda papieska” pojawiły się w okolicznych sklepikach z pamiątkami. Najwyraźniej dla tych, którzy nie wpadną na to, by wody nabrać samemu, bo albo nie mają butelki, albo po prostu nie chce im się wysilać, by ją zdobyć samodzielnie.
Ceny różne: od 10 do nawet 50 zł za niewielką buteleczkę ze zdjęciem pomnika papieskiego na etykiecie. Widać, że wszystko od strony takiego "marketingu" robione było „na szybko”, ale klientów i tak nie brakuje.
Woda schodzi jak kremówki
Zobaczycie. To będzie nasz towar eksportowy, jak kiedyś kremówki
- uśmiecha się handlarz.
- Nie oszukujemy, że ta woda ma właściwości lecznicze, to jest tylko taki suwenir z wyjątkowego miejsca - podkreśla inny sprzedawca pamiątek z Wadowic.
Miejscowi nie dają się na to nabrać. Pamiętają, że taka „atrakcja” kiedyś już tu była.
- Jak pomnik stanął, to w ratuszu wpadli wtedy na pomysł dodatkowego bajeru. Rurami pod brukiem doprowadzono do niego wodę z pobliskiej, dosyć głębokiej studni. Szybko to źródełko wyschło i o nim zapomniano - opowiada mieszkaniec Wadowic.
Powodem była rewitalizacja rynku, przeprowadzona ponad 10 lat temu. Wybetonowano płytę, ziemię rozkopano. System przestał działać. Teraz, po latach, władze znów go uruchomiły. Jak tłumaczą urzędnicy, to po prostu dodatkowa atrakcja.
