Walentynki: wiersz, romantyczna kolacja, trafiony prezent od serca i… świeży oddech

red
Te całe Walentynki, czyli Dzień Świętego Walentego, to małpowanie Zachodu pod dyktando sprytnych handlowców – złorzeczą zatwardziali tradycjonaliści. Jednak niezależnie od ich utyskiwań Walentynki niewątpliwie przyjęły się także w Polsce, zwłaszcza wśród młodych i - oczywiście – zakochanych po uszy.

Rozpalić miłosne emocje

Ci ostatni wprawdzie na co dzień starają się okazywać miłość swej drugiej połówce, ale w Walentynki pragną to zrobić w sposób szczególny. Przy okazji część słusznie się zastanawia, co zmienić w sobie, by związek nie był sabotowany przez złe nawyki, ledwie tolerowane przez ukochanego/ukochaną.

Co jest na szczycie listy takich nawyków? Zgadliście! Oddech palacza! Potrafi skutecznie zniechęcać do namiętnych pocałunków, a coraz częściej bywa wręcz przyczyną rozstań.

Ponoć single nazywają Walentynki… Dniem Niepodległości. Ale chyba tylko oni. Większość pozostałych ludzi szuka jakiegoś – mniej lub bardziej nieszablonowego pomysłu – na uczczenie święta zakochanych, a wielu pragnie przy okazji rozpalić w sobie i partnerze/partnerce dawne miłosne emocje. Jak?

Zarezerwowanie miejsca w walentynkowy wieczór w topowej restauracji? Dobry pomysł, przynajmniej na początek. Jednak nie tylko w warszawskich, krakowskich, wrocławskich, trójmiejskich czy poznańskich lokalach słyszymy, że dziś jest to już raczej niemożliwe: zakochani zadbali o rezerwację wiele miesięcy temu, a ci najbardziej zapobiegliwi zrobili to przy okazji… zeszłorocznych Walentynek.

Także w mniejszych miastach powiatowych, miasteczkach, a nawet wioskach najpopularniejsze lokale mają już na tegoroczne popołudnie i wieczór w dniu Świętego Walentego zapisany w zeszytach komplet gości; jasne, zawsze można jeszcze próbować, licząc na to, że ktoś się do tego czasu rozmyśli, rozchoruje lub… odkocha.

To właśnie miłość

Więc może kino? Prawie wszystkie multipleksy grają w Walentynki komedie romantyczne, polskie i zagraniczne, świeże i stare; tego dnia znakomicie sprawdzają się nieśmiertelne klasyki: od „Kiedy Harry poznał Sally” przez „To właśnie miłość” i „Bezsenność w Seattle” po „Holiday”.

Oczywiście, w erze Netfliksa itp. można je spokojnie obejrzeć w domu, albo nawet zrobić sobie romantyczny maraton – niektóre platformy już udostępniły okolicznościowe zestawy. Albo… zastosować trick (polecany zwłaszcza młodym):

On do niej: - Będziemy mieli upojny walentynkowy wieczór! Kupiłem trzy bilety do kina!

Ona: - Czemu aż trzy?!

On: - Dla twojej mamy, twojego taty i twojej siostry.

Jednak najkrótsza anegdota o dniu św. Walentego brzmi tak:

Walentynki. Apteka. Klient: - Dzień dobry. Farmaceuta: - Skończyły się!

Z głębi serca

Tu przechodzimy płynnie do upominków. To wprawdzie nie jest Boże Narodzenie, ale jakiś sympatyczny przedmiot, przynajmniej kartkę, wypada dać. Trzeba na niej, oczywiście, coś napisać. Najlepiej samemu, z głębi serca – tzw. gotowce wydrukowane na kartkach to katastrofa, która może wywołać u partnera/partnerki efekt odwrotny.

Ponieważ jednak inwencja większości zakochanych jest… ograniczona, zapewne w przeddzień 14 lutego Google znów rozgrzeje się do czerwoności z powodu zapytań typu „najlepszy tekst/wiersz na Walentynki”.

Ok. Grunt, żeby wybrać taki bon mot, który najlepiej trafia w gust drugiej połowy. Warto unikać sugerowanej przez większość podpowiadaczy wiersz(yk)owanej grafomanii. No, chyba że właśnie ona najlepiej zaspokaja nasze i partnerki/partnera gusta. De gustibus non… PS. Uwagi te dotyczą także esemesów oraz „kartek” wysyłanych messengerem, mejlem czy whatsappem.

Poza tym liczba prezentów jest właściwie nieograniczona: od bukietów czy biletów na mecz/koncert (do spa/siłowni) przez słodycze, perfumy, maskotki, biżuterię, książki, różnorakie „love-boksy”, po „Trylogię Greya” (która jest dostępna także w formie zestawu gier dla dorosłych), bliźniacze (lub dopełniające się) koszulki lub kubki dla zakochanych i grawerowane kłódki, które można wpiąć na jakimś moście.

Wszystkie wymieniane tu zabiegi mogą jednak nie mieć żądnego znaczenia, jeśli w związku nabrzmiewa poważny problem. Najbardziej rozgarnięci to wiedzą i dlatego coraz wyżej na liście potencjalnych prezentów są ostatnio właśnie te, które pozwalają „przy okazji” rozwiązywać pewne drażliwe problemy. A wyjątkowo często wymienianym w portalach społecznościowych wyzwaniem jest: „On/ona pali papierosy, ergo: cuchnie. Nie zniosę tego więcej.

„Jakbym przytulała peta wyjętego z popielniczki. Odruchowo cofam nos, by nie narażać się na to. Atmosfera jakoś siada i nie możemy skupić się na bliskości” – to jeden z milionów wpisów, jakie można znaleźć w mediach społecznościowych. Wiele brzmi naprawdę dramatycznie – widać w nich nawet zagrożenie rozpadem związku z powodu palenia partnera/partnerki. Co więc robić?

Nie bez znaczenia jest i to, że amatorzy tradycyjnego dymka narażeni są – oprócz groźnych chorób – na nieprzyjemne, także dla partnerów i partnerek, infekcje. Częściej i dłużej chorują nie tylko na przeziębienie, grypę czy migreny, ale i choroby skórne. Wszystko to, siłą rzeczy, prowadzi do ograniczenia kontaktów i stanowczo nie służy budowaniu bliskości. Podobnie jak, udowodniona naukowo, obniżona sprawność seksualna.

Przez opisane tu okoliczności coraz więcej palaczy słyszy od swych zdesperowanych ukochanych: albo ja, albo papierosy. Niestety, wielu może to usłyszeć przy okazji walentynkowego pocałunku, który nie będzie tak namiętny, jak mógłby być. Wielu będzie się musiało zmierzyć z owym ultimatum, jeśli z okazji Walentynek zdecyduje się na oświadczyny.

Jak tego uniknąć?

Najlepiej, oczywiście, z dnia na dzień rzucić nałóg, wymienić ciuchy, odnowić mieszkanie, wymyć auto i czekać, aż złuszczy się przesiąknięta dymem skóra. Z doświadczeń specjalistów pomagających skończyć z paleniem tradycyjnych papierosów wynika jednak, że co piąty nałogowiec (a w niektórych środowiskach i grupach wiekowych nawet co trzeci) nie jest w stanie lub nie chce zrezygnować z codziennej dawki nikotyny oraz rytuałów towarzyszących używaniu wyrobów tytoniowych.

Eksperci proponują w takich wypadkach coraz popularniejszą na zachodzie Europy i USA, ale też w Azji, zwłaszcza w Japonii, strategię „harm reduction”, czyli redukcji szkód wywoływanych paleniem. Tu skutecznym narzędziem mogą być m.in. e-papierosy i nowatorskie podgrzewacze tytoniu (jak sprzedawany w Polsce IQOS).

Całując użytkownika/użytkowniczkę nowatorskich podgrzewaczy jego/jej partner/partnerka nie ma wrażenia, że „liże popielniczkę”. A to, jak wynika z licznych badań i obserwacji, może ocalić nie jeden obiecujący związek. Walentynki wydają się idealnym momentem, by o tym na poważnie pomyśleć.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl