SPIS TREŚCI
Podobnego zdania jest Matthew Boyse, ekspert amerykańskiego think tanku Hudson Institute, który powiedział, że "cierpliwość Waszyngtonu wobec Putina się wyczerpuje", dlatego odpowiedź na pytanie, czy Putin pojedzie do Stambułu i "wszystkich zaskoczy", będzie "chwilą prawdy" o jego prawdziwych intencjach.
Chwila prawda w Stambule
W czwartek 15 maja w Stambule mają się odbyć ukraińsko-amerykańsko-rosyjskie rozmowy pokojowe. Wciąż nie wiadomo, czy na apel prezydenta Ukrainy w Turcji pojawi się także przywódca Rosji Władimir Putin.
Wołodymyr Zełenski, który ma się także w Stambule spotkać z prezydentem Turcji zapowiedział, że nie będzie negocjował tam z nikim niższym rangą w rosyjskiej hierarchii politycznej niż Władimir Putin, bo tylko on może w Rosji podjąć decyzję o zakończeniu wojny.
Przyjazdu do Stambułu nie wykluczył we wtorek także prezydent Trump, zaznaczając, że mógłby tam polecieć, gdyby istniały przesłanki, że możliwe jest zawarcie umowy kończącej walki.
Kto przyjedzie do Turcji?
Według agencji Reuters w Stambule można się spodziewać sekretarza stanu USA Marca Rubio, specjalnego wysłannika prezydenta USA ds. Bliskiego Wschodu Steve’a Witkoffa i specjalnego wysłannika prezydenta USA ds. Ukrainy generała Keitha Kellogga.
Rosyjskie media ("Kommiersant") przekazały w środę, że Rosji nie będzie reprezentował szef MSZ Siergiej Ławrow. Wcześniej zapowiadano, że właśnie on wraz z Jurijem Uszakowem, doradcą Władimira Putina ds. polityki zagranicznej, mogą wziąć udział w spotkaniu. Do tej pory nie poinformowano oficjalnie, kto będzie reprezentować Rosję na rozmowach w Stambule.
Putina raczej nie będzie
- Nie przewiduję przełomu, szczególnie jeśli nie przyjedzie Putin i Trump, na co, jak rozumiem, szanse są niewielkie – ocenił w rozmowie z PAP Tadeusz Iwański, kierownik Zespołu Białorusi, Ukrainy i Mołdawii w Ośrodku Studiów Wschodnich i dodał, że "Putin nie jest politykiem, który zgodziłby się na przyjęcie wyzwania rzuconego mu przez prezydenta Zełenskiego".
W opinii Iwańskiego, nawet bez Putina i Trumpa rozmowy na wysokim szczeblu w Stambule będą jednak czymś nowym, bo takiego trójstronnego spotkania dotąd nie było. - Jednak nie mam wrażenia, że dojdzie do jakichś ważnych uzgodnień. Nie wierzę w to, że Rosjanie chcą zawieszenia broni, grają jedynie na czas – podkreślił Iwański i dodał, że Putin nie chce wprost zbojkotować polityki Trumpa, stąd dotychczasowe "imitowanie procesu pokojowego".
Będą kolejne sankcje
- Coraz głośniej mówi się o dodatkowych, ostrzejszych sankcjach, a sekretarz Rubio mówi o tym, żeby "iść dalej", jeśli Putin nie będzie chciał rozmawiać – podkreślił Boyse w odpowiedzi na pytania PAP.
W jego opinii Putin robi na razie to, co zwykle. - Przywódca Rosji kontynuuje swoją przewidywalną grę: odmawia zawieszenia broni, które popierają USA i Ukraina, kontynuuje ataki na ukraińskich cywili, jest nieprzyjemny – także wobec prezydenta Trumpa – skazując wszystkich na czekanie, podczas gdy jego rzecznicy powtarzają niedopuszczalne i maksymalistyczne żądania Kremla – ocenił Boyse.
Strategia Zełenskiego
Deklaracja Zełenskiego, że w Stambule może negocjować tylko z Putinem pojawiła się po tym, jak rosyjski prezydent w weekend wezwał Kijów do rozmów w Stambule. Zrobił to według Iwańskiego m.in. w odpowiedzi na deklarację europejskich polityków, którzy zagrozili Rosji twardszymi sankcjami.
Początkowo prezydent Ukrainy postawił warunek, aby Rosja najpierw zgodziła się na 30. dniowe zawieszenie broni. Jednak pod presją apelu prezydenta Trumpa, żeby Kijów zgodził się na propozycję Putina, Zełenski wszystkich zaskoczył i zaprosił do Stambułu tego ostatniego.
Ukraina w ofensywie
Najpierw jednak, jak tłumaczył w rozmowie PAP Iwański, Ukraina "miała kilka dobrych rund" w relacjach z Amerykanami. Ekspert wymienił m.in. podpisanie umowy minerałowej z USA i dobrą osobistą rozmowę z Trumpem w Bazylice św. Piotra przy okazji pogrzebu papieża Franciszka.
Potem nastąpiła wizyta czterech liderów europejskich (prezydenta Francji Macrona, kanclerza Niemiec Merza, premiera Wielkiej Brytanii Stamera oraz premiera Polski Tuska)w Kijowie i ultimatum – według eksperta przynajmniej przedyskutowane z Trumpem - że jeśli Rosja nie zgodzi się na zawieszenie broni od 12 maja, zostaną wprowadzone bardzo mocne sankcje. A że była to akcja uzgodniona z Amerykanami pośrednio potwierdził PAP Boyse.
- UE była dziś (14 maja br. - PAP) pomocna, zatwierdzając 17. pakiet sankcji skierowanych przeciwko rosyjskiej flocie cieni i zamykając inne luki. Czterech muszkieterów, którzy odwiedzili Zełenskiego w weekend, pokazało europejskie przywództwo, które chce widzieć administracja Trumpa, nawet jeśli niewiele z tych spotkań wynikło – powiedział Boyse.
Manewr Putina i kontra Zełenskiego
Były to więc zdarzenia na tyle korzystne dla Ukrainy, że według Iwańskiego zmusiły Putina do działania. "Stąd propozycja Putina rozmów z Ukrainą. To była taka ucieczka do przodu, w pewnym sensie pułapka zastawiona na Ukrainę, żeby przejąć inicjatywę" – powiedział Iwański.
W opinii eksperta z OSW, na tę propozycję "złapał się" prezydent Trump, apelując do strony ukraińskiej, żeby pojechała do Turcji i pozytywnie zareagowała na propozycję Putina. - Dla amerykańskiego prezydenta najważniejsze jest bowiem to, żeby doprowadzić do spotkania strony ukraińskiej i strony rosyjskiej na jak najwyższym szczeblu, czyli najlepiej do rozmów Putin-Zełenski, żeby móc ogłosić sukces – ocenił Iwański i podkreślił, że Trump mógłby wtedy powiedzieć, że doprowadził do pierwszych od trzech lat bezpośrednich rozmów obu stron.
- Po apelu Trumpa, Zełenski podbił stawkę i powiedział, że sam pojedzie do Stambułu i czekać tam będzie na Putina, co jest formą ukraińskiej presji - ocenił Iwański i dodał, że Ukraińcy starają się od samego początku być 'jak najbardziej konstruktywni" i pokazywać Amerykanom, że chcą zawieszenia broni. - Chcą pokazać, przede wszystkim Trumpowi, że to strona rosyjska nie chce przerwania wojny – powiedział Iwański.
Ekspert przypomniał, że według słów Putina rozmowy w Stambule miałyby być kontynuacją negocjacji z marca 2022 roku, prowadzonych w tym samym mieście, które były dla Kijowa bardzo niekorzystne. - Ówczesne propozycje rosyjskie sprowadzały się do pełnej kapitulacji Ukrainy. Widać więc, że po rosyjskiej stronie nie ma zmiany stanowiska, nie ma w rzeczywistości gotowości do negocjowania w dobrej wierze i pójścia na jakieś ustępstwa i kompromisy – ocenił Iwański.
Jakie cele ma Putin?
Pojawiają się też jednak inne głosy na temat motywacji Putina. Według George’a Friedmana, założyciela think tanku Geopolitical Futures, Putin jest w "dramatycznej sytuacji" ponieważ wywierane są na niego naciski części rządzącego Rosją establishmentu, żeby jak najszybciej zakończył wojnę.
- Putin nie chce wypaść jako polityk kapitulujący wobec USA. Podczas gdy Stany mają czas, żeby czekać na koniec wojny, w Rosji jest wielu aktorów, według których wojna powinna się zakończyć jak najszybciej – tłumaczył w swoim podcaście z 7 maja Friedman, znany w Polsce autor książki „Następne 100 lat”, w której kreśli perspektywę mocarstwowej roli Polski w regionie.
Jednak według Iwańskiego „nie widać żadnych poważnych zgrzytów i rys na kremlowskim monolicie”, bo choć w Rosji są różne interesy, nic nie wiadomo o naciskach na Putina, czy poważnych podziałach. - Mam wrażenie, że oligarchowie w tej chwili są raczej skonsolidowani wokół Putina, po to, żeby ta wojna się skończyła, ale zwycięsko dla Rosji – ocenił Iwański i przyznał, że jest to do pewnego stopnia wojna Putina i gra on o przetrwanie, bo „z punktu widzenia elity nie może pokazać, że jest słaby”.
- Strach przed okazaniem słabości będzie pchał Putina do kontynuacji tej wojny i powstrzymywał go przed jakimiś rozwiązaniami połowicznymi, np. w postaci zawieszenia broni – podkreślił ekspert.
Źródło: