Mieszkańcy Strefy Gazy przeżywają piekło na ziemi
Premier Izraela Benjamin Netanjahu stwierdził w środę wieczorem w swoim telewizyjnym przemówieniu, że jego żołnierze „wyeliminowali już tysiące terrorystów” i zapowiedział, że „Hamas jest skazany na zagładę”. Potwierdził też, że Izrael przygotowuje inwazję lądową na Strefę Gazy, ale nie podał szczegółów tej operacji.
Tymczasem świat obiegają zdjęcia rannych i zabitych cywilów Gazy, w tym dzieci, które stały się największymi ofiarami tego konfliktu.
Zagraniczne media relacjonują, że w szpitalach w Gazie brakuje prądu, a na bezbronne dzieci wciąż spadają bomby. Placówkom medycznym grożą zamknięcia, a liczba ofiar śmiertelnych rośnie. Lekarze pracujący na miejscu mówią, że sytuacja ta przypomina piekło.
Według danych organizacji humanitarnej UNICEF, w niecałe trzy tygodnie, w izraelskich ostrzałach zginęło aż 2360 dzieci.
Zachód zaczyna krytykować działania Netanjahu
Mimo iż od początku akcji odwetowych, Netanjahu ma wsparcie Zachodu, w tym swojego największego sojusznika - USA, to w stronę Izraela pojawia się też coraz więcej słów krytyki.
Prezydent USA Joe Biden oświadczył w środę wieczorem w Białym Domu, że Izrael musi robić wszystko, „by chronić niewinnych cywilów w Strefie Gazy”.
Potępił przy tym ataki "ekstremistycznych" izraelskich osadników na Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu Jordanu, oskarżając ich o "dolewanie oliwy do ognia" konfliktu.
"Oni atakują Palestyńczyków w miejscach, gdzie ci mają prawo być. To musi się zakończyć. Muszą zostać rozliczeni" - oznajmił prezydent USA.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Źródło: zagraniczne media, PAP
