WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Po końcowym gwizdku nieco prowokacyjnie wyliczyliśmy osiągnięcia Goku w w debiucie w barwach Wisły. A zatem: pierwszy gol, pierwsze kluczowe podanie, pierwsza żółta kartka. Tylko wygranej zabrakło. Zawodnik uśmiechnął się i odparł: - Najważniejsze było oczywiście, żeby wygrać, ale skoro to się nie udało, to musimy zwrócić uwagę na pozytywy tego meczu. Przez nami bardzo długi sezon, a my jesteśmy tak naprawdę nową drużyną. To bardzo trudna sprawa, żeby od razu na boisku wszyscy się rozumieli. Musimy się uczyć na naszych błędach i spróbować już za tydzień wygrać następny mecz.
To jeśli szukać pozytywów w grze Wisły w Łęcznej, na pewno była nim w znacznym stopniu ofensywa. Krakowianie po prostu dobrze współpracowali z przodu, choć można mieć nieco pretensji o skuteczność. Szczególnie o to, że przy prowadzeniu 2:1 nie wykorzystali swoich okazji na zamknięcie sprawy trzecim golem. Goku podkreśla przy tym: - Im więcej meczów zagramy wspólnie, tym lepiej będziemy się rozumieć. Mamy bardzo dużo jakościowych zawodników i to nie tylko w ofensywie. Na całym boisku, ale tak jak powiedziałem - mamy nowy zespół i potrzebujemy trochę czasu. Z każdym meczem będziemy jednak lepsi. Jestem tego pewien.
W rozmowie z Hiszpanem nie mogło zabraknąć pytań o jego udział przy bramkach. Pierwszą strzelił sam. Dostał podanie od Angela Rodado i na pełnej szybkości z piłką przy nodze wpakował się między dwóch obrońców Górnika. Ci bali się, żeby nie sfaulować Goku w polu karnym, a koniec końców po prostu go nie zatrzymali. Efekt był taki, że pomocnik Wisły znalazł się w sytuacji sam na sam z Maciejem Gostomskim i kopnął obok niego do siatki.
- To moja mocna strona, lubię ruszyć z piłką, bo często jestem szybszy od przeciwnika - nie kryje zawodnik Wisły. - Lubię próbować tak grać. Cieszę się, że strzeliłem tego gola, że pomogłem drużynie przy drugim, ale ten mecz już za nami. Trzeba skoncentrować się na kolejnym.
Nie odpuściliśmy jednak i zapytaliśmy również o drugiego gola. Poprzedziło go kapitalne podanie Goku do Jesusa Alfaro. Było w tym wszystko, odpowiednie tempo, wyczucie, by kolega z drużyny nie spalił akcji i przede wszystkim precyzja. Goku na ten temat mówi: - Muszę przyznać, że to podanie rzeczywiście mi wyszło. Generalnie bardzo ładna bramka z tego się urodziła. Oby więcej tego było w następnych meczach. Będziemy nad tym pracować.
Nie wszystko było jednak tak dobre w grze Wisły w Łęcznej. A może inaczej - dopóki grała ona swoją piłkę, była zespołem lepszym od Górnika i konsekwentnie wybijała mu atuty z rąk. No, ale później nadszedł moment po zmianach w składzie, gdy Wisła zgubiła swój rytm, wdała się z rywalem w bardziej fizyczną grę, a to pasowało rywalom. Goku zgadza się, że wiślacy powinni bardziej trzymać się swojego stylu. Mówi o tym w następujący sposób: - Musimy grać swoją piłkę, bo to nasza mocna strona. Graliśmy dobrze w pierwszej połowie i tak samo na początku drugiej. Później było już rzeczywiście trochę trudniej. Musimy się jednak szybko nauczyć jak wychodzić z takich sytuacji. Myślę, że przy ciężkiej pracy osiągniemy to. Na pewno będzie lepiej.
W końcówce meczu doszło jeszcze do jednej sytuacji, o którą zapytaliśmy Goku. W pewnym momencie po jednym z fauli na połowie Górnika, blisko środka boiska, doszło do szarpaniny, w której wzięli udział prawie wszyscy zawodnicy obu drużyn. Wiślacy pobiegli zgodnie jeden w obronie drugiego. Takie obrazki może nie są najpiękniejsze, ale z drugiej strony pokazują też jaki jest team spirit. Zgadza się tym również piłkarz Wisły, akurat ukarany po tej zbiorowej akcji żółtą kartką. Goku mówi bowiem: - Jesteśmy razem, mamy bardzo dobrą atmosferę. Jesteśmy po prostu drużyną. A na boisku takie sytuacje czasami się zdarzają. Futbol to też są emocje. Jesteś zły, bo coś nie wychodzi i reakcje są różne. Może ta szarpanina to nie były najładniejsze obrazki, ale najważniejsze, że nawet w takiej sytuacji byliśmy razem. To też będzie procentowało w przyszłości już w bardziej piłkarskich sprawach.
