Zarywa pan noce w związku z występami reprezentantów Polski na Australian Open?
Póki co nie. Przebywam w zasypanych śniegiem Alpach, muszę zachować formę narciarską (śmiech) i nie mogę nie spać w nocy, bo rozbiłbym się na stoku.
Hubert Hurkacz swój ostatni mecz zagrał akurat w dzień polskiego czasu i po raz pierwszy w karierze awansował do trzeciej rundy Australian Open. Po niemal czterogodzinnym boju, pokonał w pięciu setach Lorenzo Sonego. Jak oceni pan występ Polaka w spotkaniu z Włochem?
Ten mecz akurat oglądałem. Kontaktowałem się już z Hubertem po jego zakończeniu i mu pogratulowałem. Napisałem, że zagrał niezwykle walecznie, bardzo dobrze zaprezentował się zwłaszcza w returnach. Życzyłem oczywiście powodzenia w kolejnym spotkaniu, motywowałem go i dopingowałem.
W piątek, w trzeciej rundzie rywalem wrocławianina będzie rozstawiony w AO z "20" Kanadyjczyk Denis Shapovalov. Jakie szanse daje pan Polakowi?
Hubert nie lubi grać z zawodnikami leworęcznymi. Wiele kluczowych meczów z takimi tenisistami w swojej karierze już przegrał, chociażby na igrzyskach olimpijskich w Tokio, z mało znanym Anglikiem Liamem Broadym. Widzę jednak szansę dla Huberta Hurkacza. Shapovalov ma za sobą niezbyt udany sezon, nie odnosił ostatnio sukcesów. To jest jednak doświadczony zawodnik, w swojej karierze już coś osiągnął. W ich ostatnim meczu Kanadyjczyk zagrał świetnie i gładko pokonał Huberta w dwóch setach. Ale myślę, że takiego meczu już nie powtórzy, że nie będzie tak precyzyjny.
Gdyby Hubert Hurkacz pokonał Denisa Shapolavova, w kolejnej rundzie może zagrać z Daniilem Miedwiediewem, klasyfikowanym obecnie na ósmym miejscu w rankingu ATP.
Poprzeczka może zostać zawieszona jeszcze wyżej. Spoglądam na drabinkę turniejową i gdyby Hubertowi udało się wygrać z Miedwiediewem, w ćwierćfinale zagrałby z Amerykaninem Francesem Tiafoe. Myślę, że to gorzej, niż gdyby Polak zmierzył się w ćwierćfinale z Rafaelem Nadalem. Hiszpan, który co prawda odpadł już z turnieju, nie jest w dobrej formie. Uważam, że z nim Hubert poradziłby sobie, z Tiafoe będzie bardzo trudno. Nie ma jednak co wybiegać tak daleko w przyszłość, oby w najbliższym pojedynku zdołał pokonać Shapovalova.
Zgodnie z przewidywaniami w trzeciej rundzie turnieju jest już Iga Świątek. O awans do 1/8 finału zagra także w piątek z mało znaną Cristiną Bucsa, która niespodziewanie wyrzuciła za burtę wyżej notowaną Biancę Andrescu. Z Hiszpanką mołdawskiego pochodzenia chyba nie będzie mieć problemów?
Na razie wszystko dla Igi układa się pozytywnie. Zagrała z tenisistkami o których nikt co prawda nie słyszał, ale wszystkie w tourze potrafią grać. W meczu z Buscą będzie oczywiście zdecydowaną faworytką. Będzie mieć przewagę już w szatni i podczas wyjścia na kort. Andrescu z pewnością postawiłaby Idze trudniejsze warunki, wygrała kilka turniejów, chociażby US Open w 2019 roku.
Pułapka na Igę Świątek może czekać w spotkaniu o awans do ćwierćfinału, w którym zmierzy się z Jeleną Rybakiną lub wspomnianą już Danielle Collins?
Tak właśnie uważam. Wolałbym, żeby Iga zagrała z Collins, mimo, że przegrała z nią w ubiegłym roku w półfinale Australian Open. Amerykance trudno będzie powtórzyć spotkanie sprzed dwunastu miesięcy. Rybakina z kolei jest na fali wznoszącej, jest groźna. Powiedziałbym, że jeśli Idze przyjdzie z nią zagrać, to nie będzie pułapka a wręcz zasadzka! To może być najtrudniejszy mecz dla naszej tenisistki w całym turnieju.
Kto może zagrozić liderce rankingu w drodze do finału i w ewentualnym zwycięstwie w Australian Open?
Gdyby popatrzeć na ranking WTA, można byłoby powiedzieć, że Jessica Pegula, Aryna Sabalenka i właśnie Jelena Rybakina. To są trzy zawodniczki, które mogą postawić Idze bardzo trudne warunki. Ale Polka, jak zawsze jest dla mnie faworytką do wygrania każdego turnieju i teraz nie jest inaczej. Kibicuję naszej reprezentantce, podziwiam ją, gra znakomicie. Nie przyłączam się do niektórych ekspertów, którzy biadolą, że nie jest w najwyższej formie, że nie prezentuje się tak, jak w ubiegłym roku.
Rozmawiał Zbigniew Czyż
