Amerykański przywódca wziął w piątek udział w spotkaniu z darczyńcami Partii Demokratycznej w Los Angeles. Przy tej okazji w rozmowie z dziennikarzami odniósł się do wydarzeń sprzed 24 lutego br. Tego dnia Władimir Putin ogłosił rozpoczęcie "specjalnej operacji wojskowej" i zaatakował zbrojnie Ukrainę.
Joe Biden powiedział, że kiedy Stany Zjednoczone ostrzegały przed takim scenariuszem Wołodymyr Zełenski nie chciał tego słuchać. – Wiem, że wiele osób myślało, że przesadzam – przyznał prezydent USA. – Ale wiedziałem, że mamy dane do podtrzymania (tej oceny) – dodał.
– Nie mieliśmy wątpliwości, że Rosja przekroczy granicę Ukrainy, ale prezydent Wołodymyr Zełenski nie chciał nas słuchać, podobnie jak wielu ludzi. Rozumiem, dlaczego nie chcieli tego słuchać, ale on wszedł – podsumował.
Stany Zjednoczone alarmowały o zagrożeniu ze strony Rosji na długo przed agresją tego kraju na Ukrainę. Media zwracały później uwagę, że wywiad tego kraju, jak i wywiad brytyjski zdecydowały się wówczas na bezprecedensową kampanię ujawniania swoich najściślej strzeżonych informacji.
16 lutego, osiem dni przed ogłoszeniem przez Putina "specjalnej operacji wojskowej" prezydent Zełenski w odezwie do narodu ukraińskiego mówił: "Straszy się nas wielką wojną i po raz kolejny wyznacza się datę wojskowego wtargnięcia. To już nie pierwszy raz". W jego wystąpieniu pojawiły się też słowa o próbie zasiania paniki wśród obywateli i inwestorów za pośrednictwem mediów. Zełenski podkreślał, że Ukraina doskonale wie, gdzie przy jej granicach stoi obca armia, jaka jest jej liczebność, gdzie jest rozlokowana, w co jest wyposażona i jakie ma plany.
ansa.it
