W piątek 27 maja niezależny rosyjski serwis Meduza poinformował, że Moskwa powróciła do rozmów na temat ataku na Kijów i wciąż na nadzieję na zwycięstwo w wojnie z Ukrainą. Dziennikarze tego tytułu powołali się w swoich ustaleniach na dwa źródła bliskie Kremlowi i jedno bezpośrednio w administracji prezydenta Rosji.
Czy ukraińska stolica musi szykować się na kolejną rosyjską ofensywę? Nic na to nie wskazuje. Tak przynajmniej twierdzi Ministerstwo Obrony Ukrainy. – Nie widzimy żadnych oznak, które mogłyby świadczyć o przygotowaniach Rosji do powtórnego szturmu na Kijów – powiedziała wiceszefowa tego resortu Hanna Malar, cytowana przez serwis Ukraińska Prawda.
– Wśród mieszkańców Kijowa została zasiana naprawdę duża panika. Przez cały (wczorajszy) wieczór dzwoniło do mnie wiele osób. Przez całą noc pozostawałam w kontakcie z naczelnym dowódcą armii generałem Walerijem Załużnym oraz szefem wywiadu wojskowego Kyryło Budanowem – wskazała.
Zdaniem polityk, takie doniesienia jak te o możliwym ataku wroga na Kijów w sobotę o godz. 4 rano mogą być celowym działaniem Rosjan mającym doprowadzić do wybuchu paniki. – Początkowo ta "informacja" pojawiła się w rosyjskich sieciach społecznościowych, a dopiero potem przeniknęła do naszego kraju – dodała.
Wiceminister obrony Ukrainy zaznaczyła przy tym, że zagrożenie dla Kijowa i całego terytorium Ukrainy jest stałe. Jak wyjaśniła, zajęcie stolicy stanowi dla wroga najłatwiejszy i najszybszy sposób na przejęcie kontroli nad całą Ukrainą.
pravda.com.ua
