- Jeśli Rosja nie zainicjuje obowiązkowej mobilizacji i nie zabezpieczy znacznych dostaw amunicji od krajów trzecich, poza istniejącymi dostawami, z Iranu i innych krajów, będzie to dla niej coraz większym wyzwaniem, aby utrzymać nawet skromne operacje ofensywne – mówiła na początku maja przed Komisją Służb Zbrojnych Senatu USA Avril Haines, która kieruje Biurem Dyrektora Wywiadu Narodowego.
Czyli, mówiąc krótko, stoi na czele całej amerykańskiej wspólnoty wywiadowczej. Gen. Scott Berrier, który kieruje wywiadem wojskowym (DIA) też to wówczas potwierdzał.
Na wiosnę 2024 roku zaplanowane są wybory prezydenckie w Rosji. Wszystko wskazuje na to, że Putin w nich wystartuje. Będzie potrzebował sukcesów na froncie. Nie tylko obronnych. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że kilka dni temu Putin zapewnił sobie zastrzyk wsparcia amunicją i być może uzbrojeniem od Korei Północnej. To jeden z dwóch warunków, o których wspominała Haines. Drugi może spełnić, nakazując kolejną falę masowej mobilizacji.
Druga fala mobilizacji?
Na Kremlu trwają podobno spory, dotyczące przeprowadzenia drugiej fali „częściowej” mobilizacji do wojska – czytamy we wczorajszej analizie amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną (ISW). To nie pierwszy w ostatnich tygodniach sygnał, że coś się dzieje wokół sprawy mobilizacji. W proreżimowych kanałach Telegramu krążą informacje, że planowane jest zmobilizowanie ok. 170-175 tys. rezerwistów. Jednocześnie w ramach "mobilizacji kontraktowej" wojsko miałoby dodatkowo pozyskać ok. 130 tys. ludzi. W sumie więc wyszłaby liczba podobna do tej sprzed roku.
Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy uważa, że w ramach wielce prawdopodobnej nowej fali mobilizacji do armii rosyjskiej może zostać wcielonych od 400 tysięcy do nawet 700 tysięcy osób. To raczej liczby mocno przesadzone. Raczej chodziłoby łącznie o powołanych w ramach tzw. częściowej mobilizacji jak i tych z jesiennej tury poboru w ramach obowiązku powszechnej służby wojskowej.
Regularny pobór do wojska zaczyna się 1 października (w Rosji są dwa, na wiosnę i na jesień). Oprócz planowej kampanii poborowej i ewentualnej dodatkowej mobilizacji na dużą skalę (poprzednia odbyła się we wrześniu 2022 r. i według władz zapewniła wojsku dodatkowe 300 tys. ludzi), trwa wciąż proces naboru mniejszych liczb rezerwistów. Ubiegłoroczny dekret o mobilizacji formalnie ciągle w Rosji obowiązuje.
Łatwiej o rekruta
Pierwsza faza mobilizacji rozpoczęła się 21 września 2022 roku. We wrześniu i październiku ubiegłego roku setki tysięcy mężczyzn opuściły Rosję lub próbowały to zrobić, obawiając się wysłania na front. Aby ograniczyć tego typu zjawisko w razie kolejnej masowej mobilizacji, 14 kwietnia Putin podpisał ustawę zezwalającą władzom na wydawanie elektronicznych zawiadomień poborowym i rezerwistom powoływanym do armii. Niedawno reżim podniósł też przedział wiekowy kwalifikujących się do poboru mężczyzn z 18-26 lat do 18-29 lat oraz znacznie zwiększył grzywny za unikanie rekrutacji i inne naruszenia podczas kampanii poborowych i mobilizacyjnych.
Wszystko to oznacza, że rosyjskie władze chcą zwiększyć odsetek młodych mężczyzn, którzy kwalifikują się do służby wojskowej i zarazem utrudnić uniknięcie służby. W poborze wiosennym powołano 147 000 ludzi, więcej niż ostatnio (jesień 2022 – 120 000, wiosna 2022 – 134 500). Najprawdopodobniej ministerstwo obrony zwiększy liczbę poborowych w nadchodzących poborach jesiennym i wiosennym, bo to oni są głównym źródłem żołnierzy kontraktowych. Nowe prawo pozwala poborowym żołnierzom podpisywać krótkoterminowe kontrakty (na rok lub krócej zamiast typowych dwuletnich kontraktów) na służbę wojskową w strefach bojowych już po miesiącu służby.
lena