Do wypadku doszło wczoraj przed godz.15 na al. Sikorskiego w Rzeszowie. Ford mondeo, którym kierował profesor czołowo zderzył się z betoniarką jadąca z Rzeszowa w kierunku Tyczyna. Profesor doznał ciężkich obrażeń i wieczorem zmarł w szpitalu.
- Mi do tej pory leją się łzy z oczu, bo prof. Obodyński był nie tylko dziekanem, ale osobą, która ukształtowała mój życiorys i towarzyszyła mi we wszystkich najważniejszych chwilach w życiu. M.in. kiedy zdobywałam Puchar Świata - opowiada Marta Niewczas, która dzięki profesorowi od 2000 r. wykłada na wydziale wychowania-fizycznego. - To on był promotorem mojej pracy doktorskiej, to on namówił mnie, żebym powalczyła o miejsce w Radzie Miasta, kiedy kandydowałam po raz pierwszy, a w ostatnich wyborach sam przyjął zaproszenie na listę Aktywnego Rzeszowa - wspomina.
I zaznacza, że profesor był szanowany i ogromnie lubiany w całym środowisku sportowym. Nie tylko akademickim, ale i wśród trenerów i zawodników. Nazywany był ojcem rzeszowskiego wychowania-fizycznego, który to wydział założył, a później przez wiele lat był jego dziekanem. Do niedawna zresztą był to jedyny w Polsce tego typu wydział, działający na uniwersytecie. Autor licznych prac naukowych aktywnie działał także na rzecz najmłodszych.
- Zawsze zależało mu na tym, by dzieci i młodzież byli sprawni i by mieli, gdzie rozwijać talenty, studiować. Dlatego był w radzie sportu i opracował nowy system szkoleń - wspomina Marta Niewczas. - Słowo “dziękuję” za to, co robił to mało. Wszyscy, którzy go znali wiedzą, że był życzliwym, pomocnym, otwartym, ciepłym człowiekiem. Będzie nam go bardzo brakowało - dodaje rzeszowska sportsmenka.