O wspólnym starcie SLD, Wiosny i Razem w jesiennych wyborach parlamentarnych przedstawiciele tych formacji informowali w drugiej połowie lipca. Ich opolscy działacze deklarowali wtedy, że w ciągu dwóch tygodni przedstawią listę kandydatów do Sejmu z naszego regionu. Tak się jednak nie stało.
- Proszę jeszcze o chwilę cierpliwości. Listy powinniśmy zaprezentować na początku przyszłego tygodnia - deklaruje Piotr Woźniak, lider SLD w woj. opolskim.
- Niedawno ustaliliśmy nazwę dla naszego komitetu: „Lewica”. Konieczna była zmiana statutu Sojuszu, tak aby jego skrót można było określać tym mianem. Pod tym szyldem idziemy bowiem wspólnie do wyborów – tłumaczy.
Członkowie lewicowej koalicji uznali bowiem, że lepiej startować z listy jednej partii, niż tworzyć komitet koalicyjny. Dla takich komitetów obowiązuje bowiem wyższy próg wyborczy. Dla pojedynczej formacji jest to 5 procent w skali kraju. Dla komitetu koalicyjnego to 8 procent.
Cztery lata temu SLD przewodziło takiemu komitetowi. W jego składzie, oprócz ludzi Sojuszu, byli przedstawiciele m.in. Twojego Ruchu (partia Janusza Palikota), Unii Pracy oraz Zielonych. W skali kraju komitet zdobył ponad 1,1 mln głosów. To dało poparcie na poziomie ponad 7,5 proc. Z kolei konkurencyjne Razem miało 3,6 proc. poparcia.
Skutek? Brak lewicy w Sejmie w kadencji 2015-2019.
- Stąd decyzja, by na naszej liście byli też ludzie z Wiosny i Razem. Dzięki temu obowiązywać będzie nas 5-cioprocentowy próg wyborczy. Oczywiście mierzymy znacznie wyżej, według ostatnich sondaży mamy około 10 proc. poparcia – zaznacza Piotr Woźniak.
- Chodzi o to, by w sytuacji, gdyby te sondaże wskazywały okolice 8 proc., Grzegorz Schetyna i jego zaplecze z Koalicji Obywatelskiej nie mogli twierdzić, że głos na nas to głos zmarnowany i lepiej poprzeć ich kandydatów – argumentuje lider SLD w regionie.
W skali kraju 80 procent „jedynek” na listach mają mieć ludzie SLD i Wiosny. Dla Razem zarezerwowano 20 proc. pierwszych miejsc na listach.
