- To była trudna kampania, to były trudne 4 lata. To nie była równa walka, tu nie było zasad. Nie mieliśmy poczucia, że startujemy w uczciwej walce, że przeciwnik stosuje uczciwe metody - mówił lider Koalicji Obywatelskiej Grzegorz Schetyna. Wcześniej podziękował koalicjantom: działaczom Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, Inicjatywy Polskiej, Zielonym i samorządowcom.
- Będziemy pracować nad integracją opozycji, będziemy pracować nad tym, żeby dobrze współpracować w przyszłym Sejmie i Senacie. Bo Senat jeszcze, te wyniki są ciągle jeszcze przed nami i tam wierzymy w zwycięstwo - stwierdził przewodniczący Platformy Obywatelskiej. Zapowiedział również zwycięstwo opozycji w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.
- Chcę przekazać tym wszystkim, którzy marzyli o wielkim zwycięstwie i o dominacji, którzy chcą układać państwo tak, żeby w nim było dobrze tylko im. Chcę powiedzieć: nie będzie Budapesztu w Warszawie - podsumował swoje wystąpienie Grzegorz Schetyna.
Jedna z kobiet płakała, inni co rusz bili brawo i skandowali "Koalicja" czy "Małgorzata!". Emocje trochę opadły, gdy wstępne wyniki przeliczono na mandaty w Sejmie. Wszystko wskazuje na to, że KO pozostanie w opozycji. Politycy opozycji liczą, że uda im się przejąć
Senat.
Koalicja Obywatelska swój wieczór wyborczy zorganizowała w ekskluzywnej kamienicy przy pl. Trzech Krzyży w Warszawie. Wydarzenie zgromadziło wielu dziennikarzy i ponad 200 polityków i zwolenników KO.
Niewielka, choć wysoka na dwa piętra sala zapełniała się już od godz. 19.
"Czołem! Wygrywamy? Wygrywamy?!" - dopytywał w swoim stylu europoseł, były minister w rządzie PO-PSL Radosław Sikorski jeszcze przed rozpoczęciem wieczoru. "Wygrywamy..." - niepewnie odpowiadali młodzi działacze.
Z perspektywy dziennikarzy wieczór KO był dobrze zorganizowany, sztabowcy nie oszczędzali na ekipie realizującej relację z wydarzenia i udostępniającej sygnał.
Po oficjalnej części wydarzenia politycy mieli spotkać się w restauracji Magdy Gessler, zlokalizowanej w piwnicy kamienicy.
