Jak poinformował nas szef bytomskiej prokuratury Artur Ott, prokuratura postanowiła postawić zarzut lokatorowi z mieszkania, w którym doszło do eksplozji. - Nasz prokurator obecnie przesłuchuje mężczyznę, bo jego stan na to pozwala. Na razie na podstawie ustaleń, które już mamy postanowiliśmy wszcząć śledztwo w kierunku zarzutu doprowadzenia przez tego lokatora do eksplozji gazu, czym naraził zdrowie i życie innych oraz doprowadził do znacznego utraty mienia. Grozi mu od roku do 10 lat więzienia - mówi Artur Ott,
Do eksplozji, w której poszkodowanych zostało 10 osób, doszło najprawdopodobniej na skutek celowego działania. Obecnie w szpitalu są dwie osoby. Najciężej poparzony jest lokator, w którego mieszkaniu doszło do wybuchu.
- Podtrzymaliśmy wstępne decyzję o wyłączeniu z użytkowania części budynku, konkretnie to numer 4b i dotyczy 10 lokali - mówi Elżbieta Kwiecińska, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. - Zleciliśmy wykonanie ekspertyzy, będzie też dodatkowe zabezpieczenie nad zerwanym stropem, podstemplowanie między dwoma kondygnacjami tak, żeby lokatorzy mieli dostęp do swojego mienia - mówi DZ inspektor Kwiecińska.
Dodaje też, że nie ma problemu z częścią 4 c.
- Przywrócone są tam media i można korzystać z mieszkań. Na pewno są tam uszkodzenia stolarki, ale już się tym zajął zarządca - dodaje.
Czy uszkodzony wybuchem blok będzie można odremontować, czy pójdzie do rozbiórki?
- To na razie trudno ocenić, będzie to zapewne związane z kosztami - mówi inspektor Kwiecińska.
Na miejscu wciąż jest policja i rzeczoznawcy. - Wstępnie wiemy, że poza tym blokiem, uszkodzonych zostało na pewno 12 samochodów, a także okna w okolicznych budynkach - mówi Tomasz Bobrek, rzecznik bytomskiej policji.
Pomoc oferuje MOPR. - Moi pracownicy już rozmawiali z wszystkim poszkodowanymi, wśród części zebrali wywiady, z innymi są umówienie na czwartek - mówi Rafał Szpak, dyrektor MOPR. - Na pewno pomoc będzie, także psychologa. Co do finansowej, na razie trudno mówić o konkretach, to zdarzenie losowo, ale z pewnością nikogo z poszkodowanych nie odprawimy z kwitkiem - dodaje
Po wybuchu ewakuowano lokatorów dwóch klatek bloku, łącznie 46 osób. Część z nich trafiła do hostelu przy ul. Strzelców Bytomskich, pozostali do rodzin i znajomych.
- Spędziliśmy noc u znajomych - mówi Kazimierz Łuczak, mieszkaniec III piętra. Kiedy wybiegał z rodziną po wybuchu, nastoletnia córka była w piżamie.
- Byłem rano zobaczyć mieszkanie i klatkę, wszystko zdewastowane - mówi zrozpaczony lokator.
W akcji wzięło udział 54 strażaków z 15 zastępów straży pożarnej z Bytomia, Katowic, Zabrza, Chorzowa, grupa poszukiwawcza z psami z Jastrzębia Zdroju i inne służby. - Ratowniczą akcję zakończyliśmy około godziny 2, ale wciąż jesteśmy na miejscu, bo trzeba pomyśleć o zabezpieczeniach, straty są na pewno duże - przyznaje Adam Wilk, zastępca komendanta PSP w Bytomiu.
Każdy może pomóc poszkodowanym w wybuchu gazu rodzinom. Zbiórkę odzieży, żywności i środków czystości prowadzi Oddział Rejonowy Polskiego Czerwonego Krzyża w Bytomiu. Dary przyjmowane są w siedzibie PCK przy ul. Moniuszki 13 (codziennie od 8 do 15.30).
Ruszyła też akcja na Facebooku
*Kto wygrał wybory w Twoim mieście? ZOBACZ WYNIKI WYBORÓW 2014
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku
*Zielony młody jęczmień najlepszy na odchudzanie. Jak przyrządzić? [WIDEO]
*Górnik Zabrze na dnie. Komu zależy na upadku klubu? Socios Górnik chce go ratować