- Kolejny raz Miasto Gdańsk wydaje setki tysięcy złotych na propagandowy materiał, jakim okazuje się kalendarz gdański na 2022 rok - mówi radny Prawa i Sprawiedliwości w Gdańsku, Przemysław Majewski. - Blisko 180 tysięcy za wydruk, kolejne 12 tysięcy za wersję elektroniczną. Tak oto 200 tysięcy złotych idzie na "tęczową" i ogólnopolską propagandę Prezydent Aleksandry Dulkeiwicz, która nie ma nic wspólnego z Gdańskiem.
Zarzuty radnego oraz części mieszkańców, którym kalendarz się nie spodobał, odpiera Daniel Stenzel, rzecznik prasowy prezydent Gdańska.
- Tak jak wiele firm, instytucji publicznych, państwowych, samorządowych, także Miasto Gdańsk przygotowało kalendarze na 2022 rok - mówi Daniel Stenzel. - Wydając kalendarze staramy się opracować motyw przewodni. I tak w latach ubiegłych motywem przewodnim były: 2021 – pandemia COVID-19, 2020 - wartości, 2019 – gdańscy rzemieślnicy.
Jak zaznacza rzecznik prezydent Gdańska, kalendarze są szeroko dystrybuowane, trafiają do radnych miasta, radnych dzielnicowych, urzędników, gości oraz mieszkańców miasta.
Urząd Miasta w Gdańsku przygotował trzy typy kalendarzy:
- Kalendarz książkowy A4 o nakładzie 3992 sztuk. Łączny koszt produkcji 85 428,80 zł netto.
- Kalendarz książkowy A5 o nakładzie 1500 sztuk. Łączny koszt produkcji to 28 650 zł netto.
- Kalendarz trójdzielny wraz z kopertami o nakładzie 2273 sztuk. Łączny koszt produkcji to 20 911,60 zł netto.
Łączny koszt produkcji kalendarzy w Gdańsku wyniósł 134 990,40 zł netto, a więc 166 038,19 zł brutto.
Co jednak ze środkiem kalendarza? Jego dodatkami oraz słowem od prezydent Aleksandry Dulkiewicz?
- Jeśli chodzi o motyw przewodni tegoroczny – równościowy wynika on z potrzeby, jaką widzi wiele środowisk współtworzących naszą samorządową wspólnotę - mówi Daniel Stenzel, rzecznik prasowy prezydent Aleksandry Dulkiewicz. - Budujemy Gdańsk jako miasto przyjazne dla mieszkańców i naszych gości – inwestorów i turystów. Chcemy, żeby każdy, bez względu na kolor skóry, wyznanie, niepełnosprawność, orientację, wiek czy płeć czuł się w Gdańsku jak u siebie.

Okiem Kielara odc. 14
Jak dodaje Daniel Stenzel rzeczywistość niestety pokazała, że do nadużyć, znieważeń czy pobić na tle narodowościowym czy rasowym nadal dochodzi także i w Gdańsku.
- Niestety przykłady z ubiegłego roku – o których pisał także Dziennik Bałtycki – pobicia na tle orientacji, zniewagi na tle narodowościowym czy rasowym, pokazują, że wiele mamy jeszcze w tej sprawie do zrobienia - mówi Daniel Stenzel.
Co jednak z historiami opisywanymi w kalendarzu? Prezydent Aleksandra Dulkiewicz w swoim słowie wstępu przywołuje m.in. historię pani Maszy z Białorusi, której ponoć ktoś miał kazać wracać do swojej ojczyzny tylko dlatego, że nie pochodzi z Polski.
Druga historia opowiada o dwóch studentkach, którym miano zakazać obnosić się ze swoją miłością, w trzeciej historii prezydent Gdańska przywołuje osobę z niepełnosprawnością intelektualną, która ma prawo realizować swoje marzenia, ale pracować w urzędzie - to już przesada.
- Historie, które przytaczamy w kalendarzu, nie są wymyślone - zaznacza Daniel Stenzel. - Są prawdziwe i, podobnie jak panu redaktorowi, również i mi nie mieści się w głowie, że tak można traktować współmieszkańca, klienta, sąsiada... A zatem promowanie postaw równościowych nie jest, jak pan pisze – ideologią. Dzięki temu po prostu będzie nam się wszystkim lepiej w Gdańsku żyło - czytamy w odpowiedzi na pytania.
I tu nasuwa się pytanie. Skoro przytoczone historie są prawdziwe, to dziwić może szczególnie ta ostatnia, w której pani prezydent Aleksandra Dulkiewicz przywołuje osobę niepełnosprawną, która - mówiąc wprost - ze względu na swoją niepełnosprawność pracy w urzędzie otrzymać nie mogła.
Prezydent Aleksandra Dulkiewicz zapowiada, że w gdańskim słowniku chciałaby bezpowrotnie wykreślić spójnik "ale", ale właśnie pola do dyskusji i kontrowersji zostawia jeszcze więcej.
"Marzę, żeby każdy z nas miał szacunek do poglądów (...) drugiego człowieka" - pisze w kalendarzu prezydent Gdańska. W pytaniach skierowanych do Pani Prezydent pytaliśmy, jak to się ma do aktywności Pani Prezydent w social mediach, jednak na to pytanie nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
"To "ale" może zrobić wielką różnicę, wykreślmy je ze słownika na rzecz dobrego życia każdego z nas. Gdańsk to nasz wspólny dom i niech będzie miastem równości, wzajemnego szacunku i troski. Gdańsk dla wszystkich!" - dodaje na koniec swoich słów wstępu w kalendarzu prezydent Aleksandra Dulkiewicz.
Zdaje się, że kalendarz gdański na 2022 rok mógł być szansą na to, aby w nowy rok wejść z poczuciem wspólnoty, ale to się raczej nie udało, gdyż pomimo nawet może i dobrych intencji, wyszło inaczej.
Czy przestrzeń miejska, a tak chyba można nazwać kalendarze sfinansowane z budżetu miasta, to miejsce, aby narzucać pewną narrację lub też ideologię, choć z tym pojęciem nie zgadza się Urząd Miasta w Gdańsku? Z całą pewnością znajdą się tacy, którzy chcieliby, aby w produkcie promującym miasto znalazły się elementy stricte gdańskie, a nie wymyślone (lub prawdziwe) historie.
Kalendarz gdański został wyprodukowany dla wszystkich mieszkańców, ale (choć prezydent Aleksandra Dulkiewicz chciałaby, aby wyeliminować ten spójnik ze słownika) wydaje się, że zamiast połączyć gdańszczan, po raz kolejny ich podzielił.