Przygotowując materiał reporter rozmawiał między innymi ze strażakami, żołnierzem wojsk obrony terytorialnej i ratownikiem medycznym uczestniczącymi w akcji ratowniczej, ale również z przyjacielem zmarłego małżeństwa.
- Mariusz był wybitnym kierowcą. Dbał o dziecko, miał świadomość, jak go wozić samochodem. Dzięki temu właśnie uratował swojego syna
- mówił Adam Szprot, przyjaciel Mariusza i Marzeny.
W „Uwadze!” poinformowano, że pod koniec kwietnia policja zabrała Grzegorzowi G. prawo jazdy za znaczne przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym (o 63 kilometry na godzinę), jednak mężczyzna odwołał się do sądu. Do czasu zakończenia sprawy dokument został mu zwrócony.
Matka podejrzanego w wypowiedzi telewizyjnej brała w obronę syna. Przekonywała, że nie wierzy w jego winę.
- On wiózł piwo, po które pojechał do Stalowej Woli. Nie wierzę w to, że był pijany - mówiła kobieta. - Dla tamtej rodziny to jest ogromna tragedia, a dla dzieci niewyobrażalna. Musimy żyć z tym bólem do końca życia, bólem tamtej rodziny też. Myślę o nich bez przerwy, to coś strasznego. Oglądałam nawet mszę pogrzebową tych państwa.
Przypomnijmy, że ta tragedia rozegrała się 3 lipca na drodze wojewódzkiej 871 w granicach administracyjnych Stalowej Woli. Jak ustaliła prokuratura, kierowca audi S7 jadąc pod wpływem alkoholu i z nadmierną prędkością na zakręcie drogi zjechał na przeciwny pas ruchu i doprowadził do czołowego zderzenia z audi A4, którym podróżowało małżeństwo z małym synkiem.
Tragiczny wypadek w Jamnicy. Po zderzeniu dwóch audi zginęło...
