Architekt Andrzej Chwalibóg mówi wprost: To niepoważne podejście do sprawy. - Księżyc nie świeci swoim światłem, ale jak mawiał Tales z Miletu „pożycza światło od słońca”. Świątynia na Wysokim Stoczku jest kopią nieistniejącego kościoła w Berezweczu na Białorusi. Może jeszcze stwórzmy odrębną kategorię obiektów do ochrony - kopie zabytków, w skrócie „kz” - kpi.
Ale wojewódzki konserwator zabytków zastanawia się nad wpisaniem wspomnianej świątyni do rejestru zabytków. Z wnioskiem wystąpił proboszcz, który nie chce sprawy komentować. Podobnie jak Zofia Cybulko z Wojewódzkiego Urzędu Konserwacji Zabytków. Potwierdza tylko, że rozpoczęło się postępowanie.
Kościół został wzniesiony w latach 1991-1996. Ustawa o ochronie zabytków nie określa, ile lat musi mieć obiekt, by można go było wpisać do rejestru zabytków. Wymagane jest wyłącznie posiadanie jednej z trzech wartości: artystycznej, naukowej lub historycznej.
Czytaj też: Architekt Pana Boga, wybudował kilkadziesiąt kościołów
- Jako że kościół w Berezweczu nie istnieje, ten białostocki może być w pewnym sensie traktowany jako pamiątka historyczna. Z drugiej strony nasza świątynie nie jest dokładnym odwzorowaniem oryginału - mówi Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego.
Według niego wpisanie tego obiektu do rejestru mogłoby wywołać spore kontrowersje.
- Bo jeśli konserwator powiedziałby A, to musiałby potem powiedzieć: B, C i D. Cerkiew Hagia Sophia nawiązuje do oryginału ze Stambułu. Na przykład proboszcz cerkwi św. Ducha też mógłby uznać, że jego świątynia powinna być zabytkiem. Pojawiłyby się zapewne kolejne wnioski - podkreśla dyrektor Lechowski.
Dlaczego nowy kościół niszczeje, przeczytasz na kolejnej stronie
Autor projektu kościoła Zmartwychwstania Pańskiego na Wysokim Stoczku Michał Bałasz nie widzi nic złego we wpisaniu świątyni do rejestru.
- Proboszcz mógłby wtedy wystąpić o dotację na odnowę zabytku. Na styku dachu i ścian porobiły się już zacieki. Zaczął odpadać tynk - mówi.
Choć instalacja jest sprawna, proboszcz nie ma pieniędzy na używanie ogrzewania podłogowego.
- To jedna z przyczyn powstania zacieków. Inna to lichość współczesnych materiałów budowlanych. W czasach baroku świątyń nie trzeba było ogrzewać, bo miały one ściany o grubości minimum 1,5 metra. Teraz najgrubsze robi się na 2,5 cegły - podkreśla architekt.
Bałasz uważa, że wpis do rejestru ochroniłby też świątynię przed ewentualnym złym gospodarzem.
- Ileż jest przypadków, że księża zmieniają założenia projektów architektonicznych. A styl barokowy ma to do siebie, że budynki mają mnóstwo detali - mówi architekt.
Rzeźbiarz Jerzy Grygorczuk, który pracował nad wystrojem wnętrz świątyni mimo wszystko uważa, że wpis byłby przedwczesny.
- Powinno minąć co najmniej 50 lat od daty wzniesienia kościoła. Tu dopiero w zeszłym roku zrobiono chrzcielnicę - przypomina.
Podobnie uważa Janusz Grycel, szef białostockiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich.
- Dziś próbuje się dopiero wpisywać obiektu z lat 70. ubiegłego wieku - podkreśla.
Czekamy na Państwa opinie i inne propozycje do wpisania do rejestru zabytków: [email protected]