Pod koniec stycznia na 41-letnią pasażerkę mercedesa spadł lód z jadącej z naprzeciwka ciężarówki. Kobieta trafiła do szpitala. Do zdarzenia doszło na drodze krajowej nr 25 w pobliżu Kalisza. Do podobnej sytuacji dochodzi codziennie na Muchoborze Wielkim we Wrocławiu, u zbiegu ul. Krzemienieckiej i Trawowej oraz Trawowej i Avicenny.
- Od dłuższego czasu dokumentuję to co się tam dzieje. Już w 2015 roku roku kierowałem pisma do policji, straży miejskiej, Inspekcji Transportu Drogowego. Instytucje problem zignorowały - mówi Marcin Kozdrój, nasz czytelnik. Od trzech lat robi zdjęcia lodu, który ląduje na chodniku po przejeździe ciężarówek.
– Lód, czy jakiekolwiek inne elementy spadające z dachu pojazdu są niedopuszczalne – przyznaje Daniel Woźniak, naczelnik wydziału inspekcji w dolnośląskiej Inspekcji Transportu Drogowego.
Jak podkreśla, kierowcy, zwłaszcza ciężarówek mają obowiązek usuwania wody, która osadza się na plandekach. Podobnie jest ze śniegiem czy lodem. Jeśli tego nie zrobią grozi mandat - nawet 500 zł. – Kierowca musi sam usunąć lód z dachu czy plandeki. Dopóki lód będzie stwarzał zagrożenie, kierowca nie może odjechać z miejsca kontroli – mówi Woźniak.
– Inspektorzy jadący na kontrolę nie posiadają drabin - przyznaje. - Zazwyczaj lód widać już z dołu. W razie czego większość ciężarówek ma drabiny pomiędzy kabiną a naczepą – dodaje.