Przed Sądem Okręgowym w Lublinie rozpoczął się proces w głośniej sprawie zabójstwa Anny T.-B. Kobieta została zamordowana w centrum Lubartowa przez swojego byłego męża. Paweł B. przyznał się w piątek (1.04) do winy, choć podczas śledztwa głównie milczał.
Do tragedii doszło 12 lipca ubiegłego roku przy ul. Ks. Aleksandra Szulca w Lubartowie. 38-letniej Annie towarzyszył partner. Na ulicy spotkali byłego męża kobiety - Pawła B., który przebywał w towarzystwie znajomych. Mężczyzna był nietrzeźwy.
Jak ustaliła prokuratura, B. zaczął wyzywać kobietę, a w pewnym momencie wyciągnął nóż i rzucił się na byłą żonę. Zadał jej serię ciosów, m.in. w okolicę klatki piersiowej, uda i biodra. W jej obronie stanął partner Marcin D., który także został ranny. Jego obrażenia nie były groźne. Natomiast życia Anny nie udało się uratować. Kobieta wykrwawiła się i zginęła na miejscu. Osierociła czwórkę dzieci.
Paweł B. tuż po zdarzeniu próbował uciec, ale został schwytany przed policjantów kilka ulic dalej. Z ustaleń śledczych wynika też, że aby uniknąć odpowiedzialności mężczyzna symulował utratę przytomności.
Prowadzone w tej sprawie śledztwo ujawniło, że dramat 38-letniej Anny, która przez cztery lata była żoną Pawła B. i miała z nim dwoje dzieci, zaczął się dziesięć lat wcześniej. Jak ustaliła prokuratura, niedługo po ślubie mężczyzna zaczął znęcać nad żoną. Z akt sprawy wynika, że B. miał wszczynać awantury domowe, wyzywać żonę, bić ją, rzucać w jej kierunku różnymi przedmiotami.
W sądzie potwierdzili to dwaj synowie kobiety, którzy zeznali, że oskarżony miał też grozić, że poderżnie im gardło.
- Ten człowiek nie zasługuje na życie – stwierdził Maksymilian, jeden z synów zamordowanej kobiety.
Rodzina Anny nie ma wątpliwości, że motywem zabójstwa była zazdrość Pawła B. o związek byłej żony z innym mężczyzną.
– To alkoholik, narkoman i niebezpieczny człowiek. Zawsze nosił ze sobą nóż – przyznał w sądzie brat nieżyjącej kobiety. - Ona się go panicznie bała. Do tego stopnia, że musiałem jej robić zakupy i odprowadzać ją z pracy do domu – dodał.
Paweł B. był skazany za znęcanie się i groźby karalne kierowane pod adresem byłej żony. Miał też zakaz zbliżania się do niej na odległość mniejszą niż 50 metrów i kontaktowania się z nią przez dwa lata. Mężczyzna trafił nawet do więzienia, z którego wyszedł kilka miesięcy przed dramatycznymi wydarzeniami.
Paweł B. przyznał się do postawionych zarzutów, ale nie potrafił wyjaśnić dlaczego zabił byłą żonę. Mężczyzna przekonywał podczas piątkowej rozprawy, że nie pamięta okoliczności, w wyniku których zginęła Anna T.-B.
– Szczegóły tego zdarzenia wyczytałem w aktach sprawy. To było straszne – mówił Paweł B.
Oskarżony wyjaśnił, że jego relacje z byłą żoną wynikały z utrudnionego kontaktu z dziećmi. Mężczyzna stwierdził też, że w dniu śmierci kobiety zażył leki psychotropowe, wypił ok. 8-10 mocnych piw i przyjął trzy dawki amfetaminy od przypadkowo spotkanych ludzi.
– Obudziłem się dopiero w karetce – stwierdził B. I przekonywał, że śmierć byłej żony przeżywa do dzisiaj. - Nie mam pojęcia jak to się mogło stać. Kochałem Ankę – powiedział w sądzie Paweł B. I dodał: - Wciąż uważałem Ankę za żonę, bo wzięliśmy ślub kościelny, a to jest dla mnie ważne. To była przed Bogiem przysięga.
Kolejna rozprawa ma się odbyć w maju.
- Te przedmioty mają duszę. Zobacz, co możesz kupić podczas Lubelskiej Giełdy Staroci
- Kibiców cieszy gra piłkarzy Motoru. Tak wyglądały trybuny na meczu z Lechem
- Nie mogli doczekać się żużla! Zobacz kibiców na sparingu Motoru
- Drogowcy walczą o kontrakt na 400 milionów. Kierowcy poczekają na ekspresówkę
- Światowa wystawa orchidei, bonsai i sukulentów. Zobacz prawdziwe cuda natury
- Pątnicy po zmroku wyszli na szlak. Przeszła 8. Ekstremalna Droga Krzyżowa [ZDJĘCIA]
