10 listopada 2011 roku Marek Ciesiółka jadąc od strony ul. Kościelnej stracił panowanie nad pojazdem. Na skrzyżowaniu z aleją Wielkopolską zawadził o forda fiestę, a następnie zderzył się z fiatem punto. Rozpędzone BMW wpadło na osoby stojące na chodniku. 27-latek i 50-letnie kobieta zginęli na miejscu.
Podczas rozprawy 19-leti wówczas pirat drogowy nie chciał składać wyjaśnień, ale przyznał się do winy. Płakał i mówił, że przeprasza. Usłyszał wyrok 4 lat więzienia i 10-letni zakaz prowadzenia pojazdów. Z więzienia wyszedł warunkowo na początku 2015 roku. Okazuje się, że po skrusze, którą okazał w sądzie nie ma już śladu. 24-letni dziś mężczyzna znów bierze udział w szaleńczych rajdach po Poznaniu.
Jak donosi "Gazeta Wyborcza" Marek Ciesiółka umieszcza filmy z rajdów po centrum miasta. Siedząc na miejscu pasażera, nagrywa jak koledzy łamią przepisy ruchu drogowego przy jego zachęcie.
Na jednym z nagrań widać jak jadąc razem ze znajomym zachęca go, by w strefie ograniczonej do 30 km/h jechał jeszcze szybciej. Wskazówka prędkościomierza szybko przekracza dozwolone wartości i szybuje w okolice bliskie 90 km/h.
- Grzesiu, daj mu! Daj mu! - zachęca na filmie Marek Ciesiółka, który kilka lat wcześniej zabił w jednym z podobnych rajdów dwie osoby. Kiedy dziennikarz "Gazety Wyborczej" spytał Marka czy pamięta tragiczny wypadek, który spowodował, ten odpowiedział: - Mam wyje***e! Dziś zrobię nagranie, jak chcesz, jak jadę po mieście 250 km/h.
O sprawie zostały powiadomione już odpowiednie organy, jednak mężczyzna może odpowiadać jedynie za podżeganie do złamania przepisów ruchu drogowego. Samo uczestniczenie i nagrywanie takich rajdów z fotela pasażera świadczy o jego braku poszanowania dla prawa.